29 grudnia 2019

Od Derycka CD Lynn

Zimowy czas męczył mnie na każdym kroku. Podczas zimy liczba krzaków była o wiele mniejsza, co działało na mnie dość negatywnie. Gen wendigo odzywał się we mnie dość mocno, domagając się czerpania sił z natury. Chęć mroku, obecności natury oraz pożywiania się padliną był tak silny, że mocno osłabiało to mój organizm. W okresie zimowym bardzo trudno było znaleźć jakiekolwiek świeże mięso a co dopiero padlinę. Każde zwierzę gdy tylko miało okazję to korzystało z martwych innych zwierząt, aby zaspokoić swój głód. Najlepszym więc sposobem na pożywienie się padliną, było zabić jakieś zwierze i odstawić go gdzieś, czekając na delikatny rozkład. Najlepszym sposobem było zostawienie go na mrozie, bo wtedy nie zabierały się za niego robactwa. Pech w tym, że przyciągało inne wygłodzone zwierzaki.

Innym powodem, dla którego nie cierpiałem zimy na wyspie był brak rozrywek. Najzwyczajniej w świecie się tutaj nudziłem. Do wioski chadzałem bardzo rzadko, jedynie wtedy gdy już naprawdę musiałem coś zdobyć. Inną rzeczą był fakt, iż osadnicy za nami nie przepadali. Jak i w sumie samotnicy za nimi. Często zastanawiałem się, skąd taka nienawiść obu grup do siebie. W końcu wszyscy zostaliśmy skrzywdzeni przez panów w fartuszkach, w jakimś super nowoczesnym laboratorium. Zamiast wszyscy razem zacząć działać i współpracować, walka o terytorium oraz inne rzeczy, stała się ważniejsza. Niczym starożytne plemiona przed pojawieniem się pisma, koła i innego rodzaju dobrociami.


W końcu znalazłem sobie ciekawą metodę rozrywki. Było nią, spacerowanie po wrakach statków, które leżały na plaży na wybrzeżu. Dokładne badanie ich, sprawdzanie, opukiwanie, rozkładanie i szabrowanie. Pozwalało to na idealne poznanie budowy statków, sposobu ich wyporności, ładowności, wykorzystania przestrzeni oraz innych przydatnych rzeczy. Co prawda brakowało tutaj kilku ważnych elementów, dzięki którym można by było zbudować statek. Chociaż...

Z każdym dniem poznawałem statki coraz lepiej. Szczególnie te drewniane. Przynajmniej w połowie drewniane. Uczyłem się coraz więcej o statkach, wrakach, stoczniach oraz drewnie. Ten temat interesował mnie coraz bardziej.


Gdy pewnego dnia, temperatura była lekko na plusie a słońce delikatnie przebijało się poprzez chmury, postanowiłem wybrać się i ściąć trzy różne drzewa. Zabrałem ze sobą kawałek kartki oraz jakieś znalezione pióro. Zamierzałem sobie dokładnie opisać ścięte drzewa. Ich grubość, twardość, szerokość, jak ciężko się je ścina oraz obrabia. Moje plany jednak pokrzyżował dość silny wiatr. Postanowiłem, że przełożę te plany na następny dzień, a dzisiaj powłóczę się po okolicy, aby rozeznać się w terenie oraz zobaczyć jakie drzewa gdzie konkretnie rosną.

Gdy spacerowałem pomiędzy roślinnością, zauważyłem, że w okolicy kręci się jakaś kobieta. Wyglądała na dość młodą, więc postanowiłem do niej podejść i zainteresować się tematem, dlaczego sama przechadza się pośrodku lasu. Jednak wcześniej, jako dobry myśliwy musiałem ją poobserwować i dojść do wniosku czy będzie dla mnie groźna, czy też nie. Nie było sensu też pakować się w problemy.

Po chwili podszedłem wystarczająco blisko, aby dziewczyna mnie zauważyła. Jednocześnie z tym się odezwałem do niej. Nie mogłem w końcu doprowadzić, aby dostała przy mnie zawału.

– Dzień dobry, co to za niszczenie przyrody? Potem zwierzęta nie mają gdzie mieszkać.
– Myślałam, że sami sobie budujecie jakieś domy.
– Same się nie tworzą, szczególnie nam, samotnikom. Pomóc Ci może?
– Nie powinieneś próbować mnie zabić, przywiązać do patyka, a potem okręcać nad ogniskiem?
– Nie każdy samotnik musi być kanibalem i psychopatą. Zostałem nim poprzez inne względy.
– Aha. Nie chcę ich znać. Możesz po prostu pozbierać to drewno i pomóc mi zanieść do domu, skoro ci się nudzi. Jakbyś miał mnie zabić, to zrobiłbyś to już dawno, więc dostajesz kredyt zaufania. W osadzie nie jest tak źle, jak myślisz.


Wzruszyłem jedynie ramionami i ruszyłem wraz z dziewczyną we wskazanym przez nią kierunku, pomagając jej zataszczyć wspomniane wcześniej drewno i gałęzie. Nie wiedziałem, na co jej aż tyle tego, poza tym była za młoda chyba na to, aby mieszkała sama. Raczej mało prawdopodobne, aby sama mieszkała tutaj na wyspie. Szczególnie że wyglądała na młodą i była dość drobna. Nie miała zbyt wielkich szans na przeżycie tutaj, szczególnie będąc samą. Wiele rzeczy mnie zastanawiało, pojawiało się jeszcze więcej pytań a mało odpowiedzi. Oprócz tego wiedziałem, że jak zacznę się dopytywać to dziewczyna najzwyczajniej w świecie się mnie przestraszy i będzie jeszcze mniej ufna niż do tej pory. Nie mogłem w końcu na to pozwolić. Musiałem nabrać trochę znajomości i dobrych względów, szczególnie że ostatnimi czasy dość mocno interesowałem się wioską, oraz ludźmi w niej. Sam nie wiem czemu. Coś mnie do nich ciągnęło, coś powodowało, że byłem ich ciekawy oraz potrzebowałem interakcji z nimi. Po krótkiej chwili doszliśmy pod dom, prawdopodobnie tejże dziewczyny. Spojrzałem na nią i zapytałem.


- Więc gdzie mam to wszystko położyć? Nie zamierzam wchodzić do środka... Muszę unikać tego typu sytuacji. Poza tym poniekąd zależy mi na Twoim zaufaniu.
Dziewczyna rozejrzała się dookoła ze skonsternowaną miną.
- Tu, gdzie stoisz. I tak bym cię nie wpuściła — wzruszyła ramionami i powiedziała z lekkością.
-Wcale mnie to nie dziwi. Tak czy inaczej, moja robota skończona. Polecam się na przyszłość.
- Możesz przyjść wieczorem na herbatę, którą wypijemy przed moim domem na stojąco. Pewnie ci zimno, skoro mieszkasz w jakiejś gawrze.
- A skąd wiesz gdzie mieszkam? Szybko i łatwo oceniasz ludzi. Bywa to czasem zgubne. Pamiętaj o tym... - Odpowiedziałem cicho i zacząłem odchodzić powolnym krokiem.
– A ja wiem – wzruszyła jedynie ramionami i zaczęła powoli zbierać drewno z ziemi.

**

Wieczorowa pora byłą dość ryzykowna, szczególnie dla mnie jako samotnika. To właśnie wtedy strażnicy częściej spacerowali wokół osady i po jej murach. Jednocześnie często o tej porze, po pobliskich terenach grasowało wiele dzikich zwierząt. Mimo to, skoro miałem zaproszenie na kawę, chętnie postanowiłem to wykorzystać. Pojawiłem się wieczorową porą przed domem dziewczyny, oczekując aż do mnie wyjdzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz