12 grudnia 2018

Od Aven CD Asry

Kobieta wyszła z wody i ubrała się. Zauważyłam wtedy, że jest trochę ponad głowę wyższa ode mnie.

- Wybacz, za ten dość… dziwny widok! Wyrzuciło mnie tu morze dość niedawno i dopiero odkrywam co zrobili z moim ciałem. Znalazłam właśnie, że zimno mi w cale nie przeszkadza, a wręcz ma dla mnie przeciwne działanie, co musisz przyznać, w tą porę roku jest bardzo przydatne!- powiedziała uśmiechając się dość przyjaźnie, choć mimo wszystko drobinę niepokoiły mnie te jej połyskujące oczy. Nie wiedziałam jak zareagować na tę przyjazność, patrzyłam jak po kosmykach jej kruczoczarnych włosów ściekają krople wody.

- Możesz mi mówić Asra! - zaczęła znowu.- A jak ciebie mam nazywać? Jest tutaj więcej ludzi? Żyjesz gdzieś niedaleko i... Masz trochę jedzenia? - wypytywała, kiedy otwierałam coraz szerzej oczy starając się ogarnąć pod gradem pytań. Po usłyszeniu ostatniego wiedziałam już od czego zacząć.

- Jestem Aven, miło mi cię poznać.- pomachałam do niej jedynie ręką, nie chcąc ryzykować przekonania się czy po wyjściu z jeziora jej mokre dłonie będą tak zimne, jak ta woda.

- Co do jedzenia, coś zaraz się wymyśli. Jestem z wioski niedaleko, przyszłam tu po wodę. Nie spodziewałam się towarzystwa, zwłaszcza tak chłodnego.- mówiłam napełniając dzbany, zastanawiając się czy mój dobór słów nie był zbyt niewłaściwy.- taki żarcik sytuacyjny.- sprostowałam. Ostatnie czego chciałam to zniechęcić do siebie mutantkę, o możliwościach której nic nie wiedziałam, poza tym, że na tym mrozie przeżyłaby znacznie dłużej niż ja bez moich liści, które swoją drogą po przemianie bywały teraz praktycznie czarne i kruszejące, co było dla mnie bardzo wstydliwe, a po za tym czułam się lekko osłabiona. O ile nie planowałam żadnych zimnych kąpieli, byłam skazana na tę postać.

Odwróciwszy się zobaczyłam że Asra stoi nad brzegiem, przyglądając się i delikatnie, wręcz pieszczotliwie dotyka rzeźbionej przeze mnie drewnianej głowicy kostura. Przeszedł mnie dreszcz. Nieznajoma była przyjazna, jednak nie powinnam naiwnie zostawiać mojej jedynej broni bez opieki, zwłaszcza zważywszy na to, że mój kijaszek był dość ostro zakończony. Przewiesiłam zostawioną pod drzewem torbę przez ramię i podeszłam do mojego oręża, wyciągnęłam je ze śniegu i wskazałam nim kierunek, wzdłuż którego wędrówka doprowadziłaby do umiejscowionych nieopodal Zalanych Bagien, najpewniejszego (i głównego poza Opuszczonym Lasem) źródła pożywienia.

- Jeśli pójdziemy w tamtą stronę, prawdopodobnie znajdziemy ryby. Mam nadzieję, że nie pogardzisz rybką?- uśmiechnęłam się do niej, a mój uśmiech się tylko poszerzył, gdy zobaczyłam ekspresję wywołaną przez wieść o jedzeniu. Kiwnęła głową. Po drodze ucięłyśmy sobie pogawędkę, nagabywałam ją skrzętnie na zamieszkanie w wiosce, jednak mimo zapewnień, że przemyśli ten pomysł, pierwszy raz od naszego spotkania nie wydawała się entuzjastyczna. Nie mogłam jej się dziwić, w końcu nie jadła nic od ostatniego posiłku, który to mógł nastąpić jeszcze przed jej przybyciem na wyspę. Niedługo dało się słyszeć ciche ciapanie towarzyszące chodzeniu po namokłym bagiennym gruncie. Tu, gdzie rosło najwięcej tropikalnych drzew, widać było zbliżającą się wiosnę, głównie przez roztopy. Możliwe, że gdzieś tu pod ziemią mogła znajdować się ciepła woda. Tłumaczyło by to panujące warunki i obfitość organizmów na tych terenach. Podeszłam do lustra wody, pod którym okazjonalnie przepływała ryba, w czasie gdy Asra rozglądała się po okolicy. Łowienie ryb, które od ciebie uciekają nie było już tak prostym zadaniem. Bałam się, że może zastać nas noc, a wtedy nie tylko nie pomogę nowej znajomej, ale wystawię nas obie na pożarcie wszystkiemu, co grasowało po okolicy. Jak na dowód niebezpieczeństw, czyhających nawet pod wodą po kolejnej próbie nabicia na kij ryby, którą jedynie zdążyłam drasnąć, pojawił się drapieżnik, zwabiony zapewne poruszeniem i rozchodzącą się w wodzie posoką. Pod czystą wodą po chwili widać było jedynie obłoczek krwi i okazjonalną łuskę. Wyjęłam jeden ze skrawków materiału, który mógł posłużyć za prowizoryczny opatrunek czy chociaż chusteczkę i wytarłam o niego krew pozostałą po dźgnięciu ofiary. Po nabiciu go na kostur próbowałam wabić tę grubą rybę. Gdy podpłynęła blisko, zaatakowałam. Oparłam cały ciężar ciała, by przebić zdobycz uniemożliwiając jej ucieczkę, jednak ta szarpnęła się przez co jedną nogą po kolano wpadłam do wody. Byłam przerażona wiedząc, że coś innego może skorzystać tam, gdzie dwóch się bije. Gdy zwierzę opadało z sił wcisnęłam mu dłoń pod skrzela, mając nadzieję, że wygrałam.


Asra? Pomożesz człowiekowi w walce z rybą?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz