16 grudnia 2018

Od Nirali [etap 1 > etap 2]

Ból… Czuła go w każdym milimetrze swojego ciała. Od palców u stóp do czubka głowy. Rozchodził się po jej całym ciele jak śmiercionośna trucizna. Jej długie, ostre kły wbiły się w jej wargę, tworząc głębokie rany. Poczuła w buzi metaliczny posmak krwi. Była na tyle sparaliżowana, że nie mogła się ruszyć. Chciała krzyczeć, ale nie mogła wydać się z siebie głosu. Czuła już swoją śmierć. Widziała jak stoi nad nią niewyraźna czarna postać, uosobienie wszystkich cierpień i lęków. Mimo to Nirali nie bała się, czekała na nią z utęsknieniem, chciała, żeby zabrała ją ze sobą, chciała już przestać cierpieć i odejść tam, gdzie nie ma już bólu. Śmierć wyciągnęła do niej rękę, a Nirali ją chwyciła. Błogi uśmiech pojawił się na jej twarzy. Nareszcie koniec tego wszystkiego, nareszcie koniec cierpienia. I właśnie wtedy czarna postać nagle zniknęła, tak samo, jak i przeraźliwy ból.

Dziewczyna uwolniona z paraliżu otworzyła szeroko oczy i próbowała uspokoić swój oddech. „Czy to był sen?” – zadawała sobie w myślach pytanie. - „Nie… w snach przecież nie ma bólu…”.
Podniosła się z łóżka, przy czym lekko się zachwiała. Poczuła straszny ból w łydkach, przez który prawie się przewróciła. Idąc jak dopiero co uczące się chodzić dziecko, dotarła do swojej szafki i zapaliła świecę. Otworzyła jedną z szuflad i wyjęła własnoręcznie wykonane lustro, które zrobiła niedawno ze znalezionego na wyspie kawałku szkła, należącego zapewne do naukowców. Gdy ujrzała swoje odbicie, omal się nie przewróciła. Jej ręce i jej nogi… Wyglądały teraz, jakby przez co najmniej rok pakowała na siłowni. Dotknęła ich przerażona. Pod skórą czuć było teraz twarde i rozbudowane mięśnie. Spojrzała również na swoje paznokcie, które także się zmieniły. Teraz były to długie i ostre pazury, lekko zakręcone do środka, jak u kota.

Nirali bała się siebie, bała się tego, czym się staje. Coraz mniej była podobna do człowieka, a coraz bardziej przypomniała zwierzę. Zamieniała się w potwora…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz