12 grudnia 2018

Od Nyx CD Sędziego

Piekielnie dumna ze swoich, jak i „sędziowskich” zdolności aktorskich smoczyca odleciała z pola bitwy. Jej bok nadal krwawił, a z rany powoli sączyła się jucha spadając niespiesznie ku ziemi niczym szkarłatne krople deszczu. Rita nie przejmowała się zbytnio obrażeniami, czując, że nie są za bardzo poważne. Przede wszystkim cieszyła się, że nie zostały uszkodzone żadne z mięśni odpowiedzialnych za machanie skrzydłami. Wtedy byłaby udupiona. Na samą myśl o radzeniu sobie na tej piekielnej wyspie w roli smoka-nielota przeszły ją ciarki. Obrała kierunek powrotny prowadzący w stronę gór Ungcy. Przelatywała nad powoli pogrążającym się w półmroku lasem podczas, gdy przez cały czas dręczyło ją dziwne uczucie. Jak gdyby potrzeba spłacenia długu. Za Chiny Ludowe nie mogła jednak przypomnieć sobie wizyt jakichkolwiek wierzycieli, a pamięcią żadnego pożyczkodawcy sięgnąć nie dała rady. W końcu pod lecącą bestią zniknęły zielone korony drzew ustępując skalistym szczytom, a gadzina otrząsnęła się z zamyślenia. Miała ważniejsze sprawy na głowie niż dziwne, dręczące ją emocje. Do jednej z nich należało znalezienie swojej jaskini, przyrządzenie kolacji i dokładniejsze oględziny nowych obrażeń.

***

Księżyc widniał już wysoko na nieboskłonie gdy smoczyca zaczęła układać się do snu. Przyjąwszy najbardziej optymalną i najwygodniejszą pozę zamknęła ciężkie powieki. Tym razem sen nie miał jednak ochoty przyjść tak łatwo, jak dotychczas. Resztki adrenaliny pozostałe w krwioobiegu skutecznie odwodziły dziewczynę od błogiego odpoczynku nieustannie przypominając jej o zdarzeniach minionego dnia. Dodatkowo poczucie winy i długu, którego niedawno się wyzbyła powróciło ze zdwojoną siłą. Jednak dopiero obudziwszy się nad ranem z niespokojnego letargu zrozumiała, co ją przez cały ten czas dręczyło.

***

Widok kucającego za krzakami smoka musiał być dość nietypowy. Z kolei widok ogromnej, majestatycznej gadziny skradającej się nieudolnie do małego warsztatu musiał być już najzwyczajniej w świecie śmieszny. Rita stawiała łapy powoli i ostrożnie. Dokładnie planowała każdy kolejny ruch, a pewnie gdyby, nie fakt, że jej pokryta skórą łuska nie posiadała gruczołów potowych dziewczyna zapewne już byłaby cała pokryta ich słoną wydzieliną. Spojrzała szybko, czy nikt się nie zbliża i dodając sobie otuchy głębokim westchnięciem wyskoczyła zza krzaków i potruchtała do drewnianych drzwi po czym zapukała w nie delikatnie. Usłyszawszy ruch wewnątrz i męski głos dopytujący o tożsamość niespodziewanego gościa czmychnęła czym prędzej w bok i schowała się za boczną ścianą budynku. W tym samym momencie, z dokładnością co do tysięcznej sekundy długi, zielony ogon ukrył się za rogiem, a w drzwiach stanął rzemieślnik. Nyx praktycznie nie oddychała próbując usłyszeć ruchy wykonywane przez mężczyznę. Ten, tak jak się tego spodziewała, wydał z siebie zdziwiony okrzyk zaskoczenia połączony z zadowoleniem. Smoczyca nie musiała nawet się wychylać zza bezpiecznej kryjówki, żeby wiedzieć, że uwagę gospodarza domku przykuł dorodny, świeżo upolowany jeleń leżący parę metrów przed chatką. Gadzina odetchnęła z ulgą. Rzemieślnik złapał haczyk będący jednocześnie jego zapłatą. Wszystko szło podejrzliwie zgodnie z planem. Szklarz opuścił warsztat kierując się do padliny zostawiając budynek bez nadzoru. W tym czasie, jak na razie niezauważona Rita, podkradała się do otwartego okna. Nie było wystarczająco duże, żeby mogła przez nie przejść, jednak była w stanie przecisnąć przez nie swoją głowę lub ramię. Użyła najpierw tego pierwszego z zamiarem wykonania rekonesansu. Powoli wsunęła swój pokryty łuską łeb  i ostrożnie rozejrzała się w poszukiwaniu celu. Długi rząd szyb o jednakowych, a tym samym idealnych wymiarach znajdował się tuż pod jej gardzielą. Dziękując swojemu podejrzanie sprzyjającemu losowi wyciągnęła głowę i w jej miejsce wsunęła ramię. Musiała się mocno wygimnastykować, żeby sięgnąć celu swojego arcytrudnego questa.

*Byłoby pierdyliard razy łatwiej gdybym nie była cholernym smokiem* przeszło jej przez myśl po raz kolejny.

Nie pozwoliła jednak takim bezsensownym rozważaniom o niesprawiedliwościach tego świata wytrącić się z równowagi. Mając już takie wieloletnie doświadczenie nauczyła się podczas swoich akcji trzymać nerwy na wodzy.  Utalentowany złodziej po kilku chwilach wyciągał już delikatny skarb przez okno. Pomimo -300 punktów do zwinności i lepkich palców Nyx wywiązała się ze swojej misji znakomicie nie pozostawiając po sobie praktycznie żadnego śladu, z wyjątkiem zapłaty dla szklarza w postaci jelenia. Wynagradzanie kogoś w zmian za rabunek. To nie było zachowanie typowe dla Rity. Ta jednak była pewna, że osoba, której zamierzała swój łup sprezentować nie byłaby zadowolona z kradzionego podarunku.

***

Nie minęło nawet południe, gdy smoczyca wylądowała przed swoim ostatecznym celem. Dzierżąc prezent w jednej łapie i skacząc na pozostałych trzech jak kulawy pies doczłapała do drewnianych drzwi domku wykutego w skale. Odłożyła podarunek obok drzwi opierając go o kamienną ścianę (?) budynku. Po czym uniosła zgięte szpony z zamiarem zapukania w drewniane wrota. W ostatnim momencie zawahała się jednak zastanawiając się, co wypadałoby powiedzieć Sędziemu. Oczywiście przy założeniu, że zrozumie jej smocze pojękiwania. Nie zdążyła jednak nic sensownego wymyśleć, gdy drzwi z impetem rozwarły się po drodze zahaczając o smoczy pysk, aby ostatecznie gruchnąć o skalną ścianę budynku.

- KTO MI TYM RAZEM DUPĘ ZAWRACA?! – z wnętrza chatki wydobyło się zmęczone, lecz jednocześnie donośne ryknięcie siwobrodego, który po sekundzie już rzucał się  z mieczem na masującą obolały nos smoczycę.

Ta zaskoczona takim obrotem spraw stanęła na dwóch łapach, lecz odchyliwszy się za bardzo do tyłu uległa bezlitosnej sile grawitacji i łupnęła grzbietem o ziemię. Gdy jej plecy spotkały się z glebą płuca wyrzuciły w pośpiechu swoją zawartość, co z perspektywy osób trzecich zabrzmiało jakby smok próbował kwiknąć jak świnia. Sędzia zatrzymał się w połowie zamachu swoim bastardem na intruza i zaniemówił dostrzegając, kim był nieproszony gość będący równie sparaliżowany sytuacją co właściciel terenu. Tragicznie kontrastująca z poprzedzającymi ją zdarzeniami cisza zdawała się trwać parę godzin. Przewrócona gadzina wyciągała szyję w kierunku Sędziego łypiąc na niego ślepiami, podczas gdy ten z dziwnym grymasem na twarzy mrugał co chwilę próbując przetrawić sytuację. Brakowało tylko toczącego się krzaczka i zawodzącego wiatru. W końcu gadzina zaczęła kulać się na boki i machać kończynami jak przewrócony chrabąszcz z zamiarem podniesienia się z ziemi. Gdy w końcu z gracją antylopy gnu poderwała się z podłoża, wzbiła w powietrze w akcie czystej, spowodowanej zawstydzeniem paniki. Wtem jednak coś, a raczej ktoś szarpnął jej zwisający ogon z niewyobrażalną siła ściągając nieudolnego lotnika z powrotem na ziemię.

- Nie myśl sobie moja panno – warknął przez zęby siwobrody. – Że pozwolę ci drugi raz mnie tak wykiwać.

Zaskoczona praktycznie wszystkim co miało miejsce w przeciągu ostatnich paru minut Rita podniosła jedynie głowę i obróciła ją w kierunku Sędziego z nieukrywanym mindfuckiem wymalowanym na twarzy.. a raczej pysku. Ten ze zmarszczonymi brwiami odszedł parę kroków i iście po ojcowsku splótł ramiona na piersi. Przez chwilę lustrował surowym wzrokiem smoczycę, która  na jego podstawie próbowała przewidzieć następne poczynania mężczyzny. Jednak wyciągnięcie przed siebie ręki, wskazanie miejsca dwa kroki przed sobą i komenda „Siad” nie były tym czego się spodziewała. Nadal będąc w szoku wykonała posłusznie polecenie nie odrywając od siwego zaniepokojonego, zaciekawionego i zawstydzonego zarazem spojrzenia.

- Po pierwsze – zaczął ten po chwili ponownie składając ręce. – Dzięki za pomoc Jaszczurko. Mam na myśli niebieskiego zjeba. Gdybyś się tam wtedy z tak z dupy nie pojawiła, to był bym już bez wątpienia o głowę niższy.

Zrobił chwilę budującej napięcie i atmosferę ciszy, której smoczyca nie śmiała przerwać.

- Po drugie. Naucz ty się cholero jedna manier. Nie odlatuje się bez słowa w ramach podzięki za uratowanie kościstej dupy. W domu cię kultury nie uczyli?

Następna przerwa, podczas której mózg Nyx powoli odparowywał poprzez dziurki od nosa z powodu nadmiaru sprzecznych i groteskowych wręcz bodźców, czy informacji.

- I po trzecie – w tym momencie wskazał palcem opartą o dom szybę, która cudem w całym tym harmidrze nie uległa kompletnej destrukcji. – Co to jest?

- Prezent – wygęgała prawie od razu, po czym machnęła pazurem w kierunku wybitego okna.

Cisza, która w tym momencie nastała była bezwątpienia najdłuższa ze wszystkich poprzednich. Rita z obawą wpatrywała się w Sędziego. Nie próbowała nawet przewidywać jaka będzie jego reakcja doświadczywszy już na własnej skórze, że był to osobnik… krótko mówiąc nieprzewidywalny. Ten zaś wyglądał, a przynajmniej dało się to wyczytać z jego utkwionego w smoczycy spojrzeniu, jak gdyby w jego umyśle odbywała się właśnie wojna stulecia pomiędzy Sędzią, który najchętniej zaciupałby stojącą przed nim gadzinę i zrobił sobie z niej zestaw galanterii, a Sędzią, który zaraz pobiegnie zrobić jej kakałko.



Sędzia? No nie udało się… Mission failed.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz