Ten narkotyk to zdecydowanie dobry interes na tej wyspie. Był łatwy do zdobycia, łatwy w hodowli, z dużą ilością plonów
i szybki do obróbki. Przynajmniej tak mi się teraz wydawało. Wszystko
by się dopiero okazało podczas hodowli i produkcji. Szczerze
powiedziawszy, nie spodziewałem się aż takich efektów upalenia tym
zielskiem. Zaledwie po kilku zaciągnięciach poczułem, że odlatuje. Świat
stał się nagle bardziej kolorowy, dynamiczny i jakby opływowy.
Mimo to i tak
odleciałem nieco później, niż wampirzyca. Widziałem jej brak kontaktu
tuż przed tym, zanim ja odpłynąłem w swoją podróż. Stała się nieobecna,
wzrok miała inny, patrzyła w jedną stronę, jakby w mały punkt, którego
nikt inny nie widzi.
- Skoro nie jesteśmy w pełni świadomości pomyślałam, że można inaczej zagospodarować czas. Jednak… Jestem świadoma, że nie zasługuje na towarzystwo takiej osoby, jaką jesteś Ty. - uśmiechnęła się smutno, wciskając w usta ostatki zioła. Czule pocałowała jego, aby po chwili zeskoczyć ze stołu.
Spojrzałem na
dziewczynę nie wierząc w to co robi. Raven? Taka odważna? Nagle jej się
bliskości zachciało? To ziele to była jakaś magia w takim razie. - Skoro nie jesteśmy w pełni świadomości pomyślałam, że można inaczej zagospodarować czas. Jednak… Jestem świadoma, że nie zasługuje na towarzystwo takiej osoby, jaką jesteś Ty. - uśmiechnęła się smutno, wciskając w usta ostatki zioła. Czule pocałowała jego, aby po chwili zeskoczyć ze stołu.
Dziewczyna zeskoczyła na ziemie i spojrzała na mnie. Zdecydowanie była
osobą, którą potrafiła zaskoczyć i to nie w jednym aspekcie. Zaskakiwała
mnie niemal w każdym momencie. Od samego początku, gdy tylko się
poznaliśmy, zaskoczyła mnie tym, że zechciała pomóc osadnikowi. Początek
naszej znajomości wydaje się teraz taki zabawny. Czas potrafi zmienić
wiele rzeczy. Mimo iż nie znamy się jakiś długi czas, to wydaje mi się,
że się polubiliśmy.
Nie ukrywam, że jej
pocałunki były bardzo przyjemne. Tego chyba też tutaj brakowało. Trochę
namiętności i przyjemności. Właśnie dlatego chciałem zbudować mój
projekt, przedsięwzięcie ze zwierzakami, aby każdy mógł je pogłaskać,
pośmiać się czy też z nimi porozmawiać.
W sumie to sam nie wiem dlaczego, ale mocno przyciągnąłem do siebie dziewczynę i złączyłem nasze usta ponownie. Namiętnie ją pocałowałem, długim, ale jednocześnie delikatnym pocałunkiem. Zamknąłem oczy, aby dać się ponieść tej chwili. Ręce ostrożnie umieściłem na biodrach wampirzycy, delikatnie nimi muskając jej ciało, przez materiał odzienia.
Nie wiem ile czasu trwało to całe coś. W końcu lekko się odczepiłem od dziewczyny i spojrzałem w jej oczy. Przeniosłem ręce wyżej, powyżej bioder i delikatnie pogłaskałem.
W sumie to sam nie wiem dlaczego, ale mocno przyciągnąłem do siebie dziewczynę i złączyłem nasze usta ponownie. Namiętnie ją pocałowałem, długim, ale jednocześnie delikatnym pocałunkiem. Zamknąłem oczy, aby dać się ponieść tej chwili. Ręce ostrożnie umieściłem na biodrach wampirzycy, delikatnie nimi muskając jej ciało, przez materiał odzienia.
Nie wiem ile czasu trwało to całe coś. W końcu lekko się odczepiłem od dziewczyny i spojrzałem w jej oczy. Przeniosłem ręce wyżej, powyżej bioder i delikatnie pogłaskałem.
Sam nie wiem, czy ona
mnie pociągała, czy to wszystko wina dymku, który nas rozweselał. Tak
czy inaczej, po krótkiej chwili wpatrywania się nawzajem sobie w oczy,
powróciliśmy do delikatnych pocałunków z uśmiechem na twarzy. Czas mijał
szybko, a przynajmniej w tej chwili.
Przeniosłem jedną rękę na włosy wampirzycy i pogłaskałem ją delikatnie. Odsunąłem się i cicho mruknąłem w jej usta.
- Upaleni czy też nie, nie powinniśmy Rav...
- Oj wilczku, dlaczego tak niby uważasz? - Bawiła się moimi włosami, patrząc w moje oczy.
- Sam nie wiem. Nie czuję się dobrze na ten temat. Może masz rację, że jestem za grzeczny? - Cicho wyszeptałem, cały czas głaszcząc jej delikatne włosy.
- Nie jesteś... Po prostu ukrywasz swojego niegrzecznego chłopca pod tą powłoką futra...
- Sama jesteś powłoka futra. - Mruknąłem i podniosłem dziewczynę na rękach, aby po chwili wylądować z nią na kanapie.
- Upaleni czy też nie, nie powinniśmy Rav...
- Oj wilczku, dlaczego tak niby uważasz? - Bawiła się moimi włosami, patrząc w moje oczy.
- Sam nie wiem. Nie czuję się dobrze na ten temat. Może masz rację, że jestem za grzeczny? - Cicho wyszeptałem, cały czas głaszcząc jej delikatne włosy.
- Nie jesteś... Po prostu ukrywasz swojego niegrzecznego chłopca pod tą powłoką futra...
- Sama jesteś powłoka futra. - Mruknąłem i podniosłem dziewczynę na rękach, aby po chwili wylądować z nią na kanapie.
Znów złączyłem nasze
usta w namiętnych pocałunkach. Ja siedziałem na kanapie, Rav siedziała
na moich kolanach. Z tego całego transu wybudziło mnie jagniątko. Cicho
zabeczała, domagając się nieco uwagi. Oprócz tego wymagała jedzenia.
Przerwałem znów nasze czułości i spojrzałem na małą owieczkę. Cicho
mruknąłem sam do siebie.
- Raven wystarczy...
Pójdę już do siebie... Nie było mnie ponad dwa dni, muszę zająć się
farmą. - Powiedziałem spokojnie i wstałem powoli.
Raven? Wybacz, obowiązki wzywają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz