7 lipca 2019

Od Aven CD Pana Stasia

Wiem, że zdecydowanie nie powinnam nachodzić tego dobrego człowieka w środku nocy, jednak jego odpowiedź bardzo mnie ucieszyła. Ba, byłam nawet zaskoczona. Może nigdy nie zdarzyło mi się nawiedzać nocą osób które korzystały z moich usług, jednak gościnność niektórych osadników ograniczała się do powstrzymania się od pożegnania mnie serdecznym kopem w dupę, nie mówiąc już o zaproponowaniu szklanki wody. Podziękowałam mu grzecznie i stwierdziłam, że tak dobrej ofercie nie można powiedzieć nie. Gospodarz postawił przede mną dzbanek wody, który opróżniłam szybko kubek za kubkiem, zagadując przy okazji żeby zapoczątkować jakąś rozmowę, ot zwykłe łamacze lodów – jak jego zwierzęta i plony radzą sobie w upale, co właściwie hoduje i takie tam. Miły i spokojny mężczyzna spokojnie prowadził ze mną dialog, nie wykazując cienia chęci pozbycia się mnie w celu wyspania się, a przecież musiał ciężko pracować jako rolnik. Gdy zapytałam o możliwość umycia się Staś wskazał mi łazienkę i gdzieś zniknął. Dopiero gdy wymoczyłam się w chłodnej wodzie poczułam, że odżyłam. Po wyjściu z łazienki nadal nie było go w kuchni, nie wiedziałam czy poszedł spać czy gdzieś indziej, tym bardziej nie chciałam krzątać się po jego domostwie, zatem wyszłam na podwórze. W lekkiej poświacie księżyca gospodarstwo wyglądało jak namalowane, wręcz magicznie.

Pomyślałam sobie, że w taką ciepłą letnią noc w moim dawnym życiu pewnie właśnie tańczyłabym na jakiejś imprezie, a może siedziała na jakiejś ławce w parku trzymając się za ręce z jakimś chłopakiem. Przechodziłam się tak powoli wzdłuż ścieżki prowadzącej z gospodarstwa na pole wsłuchując się w ciszę i rozmyślając. Zabawne, jak dużo wspomnień i gdybań przychodzi w najróżniejszych momentach. Tak, jak zazwyczaj rozmyślałam w domu o niesamowitych książkowych światach i ich dziejach, tak teraz moje myśli uciekały do gdybań o zwykłym świecie, pełnym zwykłych, szarych ludzi.









Wróciłam ścieżynką do najbliższego domostwu dużego drzewa i scaliłam się z nim. Staś miał zdecydowanie rację od nośnie swoich roślin, były zadbane, prawie szczęśliwe. Pomyślałam, że musiał naprawdę lubić to co robi. Ja o sobie nigdy nie myślałam jak o myśliwym z powołania – po przybyciu do wioski musiałam się zaadoptować, a był wakat, to biorę co jest. Dzięki dobrym starszym kolegom dowiedziałam się w miarę co i jak, a przynajmniej zanim część z nich zaginęła lub w jakikolwiek inny sposób nie przestała być zdolna do pracy. Moje zastanowienia ciągły się tak długo, aż nie zasnęłam ze zmęczenia. Przebudziłam się jednak i sądząc po pozycji księżyca nie mogłam spać długo. Wychyliłam się lekko i zobaczyłam, że w domku wciąż zapalona jest lampa. Miałam już zesztywnieć na powrót, gdy kątem oka dostrzegam jakiś ruch. Mimo mrużenia oczu nie mogłam dostrzec nic poza ciemną plamą, która mimo wszystko po chwili zaczęła zbliżać się w powolnym tempie. Przeleciało mi przez myśl, że to mogło być to, co śledziło mnie w drodze przez las. Stworzenie zachowywało się w dziwny sposób. Musiało być ciekawskie ale ostrożne, często się odwracało lub podskakiwało wkoło, ale ciągle podchodziło bliżej. W pewnym momencie musiało zobaczyć światło z okiem, bo dogalopowało bardzo blisko domu. Było wielkie jak koń, mogłam dać głowę że to Tygran. Widziałam go tylko na szkicu z książki z biblioteki i nie chciałam nigdy czegoś takiego spotkać. Trwałam w bezruchu, w ten sposób nie mógł mnie zauważyć, a chowanie się było w tym momencie jedyną sensowną opcją – bez broni mogłabym takiego zwierza co najwyżej rozwścieczyć.

Wtedy drzwi od domu otwarły się i zobaczyłam rolnika z moją torbą w ręku z której okapywała krew – zostawiłam ją w środku i pewnie zabrudziłam mu podłogę, co jednak w tym momencie było to jego najmniejszym zmartwieniem .

- Uważaj! - zawołałam.

Tygran przestraszył się nagłego ruchu, wstał aby wydawać się większym i zaczął warczeć (miauczeć?). Rolnik momentalnie upuścił moją torbę i odwrócił się w stronę zagrożenia. Stworzenie mogło być nieprzewidywalne, a ja na wydostanie się z drzewa potrzebowałabym chwili czasu, żeby móc pomóc mężczyźnie.


Stasiu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz