9 lipca 2019

Od Pana Stasia CD Melody

      Za czas kiedy Aven zamieszkiwała u mnie i poskramiała swoje nowe, ulubione zwierzątko, postanowiłem wykorzystać fakt i udać się do Melody. Akurat był koniec tygodnia więc miałem wrażenie ze moje zamówione przedmioty były już gotowe do odbioru. Po południu gdy tylko załatwiłem sobie swoje obowiązki typu roślinki i zwierzątka, ruszyłem do Melody. Droga jak poprzednio była dość skomplikowana i wymagała ode mnie co nieco umiejętności i zwinności. Nie wiem jakim cudem dziewczyna tu mogła normalnie mieszkać i funkcjonować. Zadziwiające jak niektórzy mogą się osiedlać w takich nie raz trudno dostępnych miejscach. Co prawda nie trzeba byłobyć lekkoatletą by się tu dostać, mimo wszystko jednak trzeba było się namęczyć. Pamiętam jak za czasów bycie jeszcze małym dzieciakiem, czasem jeździliśmy do sąsiadki oddalonej o kilkanaście kilometrów. Zajmowała się jakimiś specyfikami i różnymi eliksirami. Przez to mieszkała na niewielkim klifie na którym rosły nietypowe i rzadko spotykane rośliny. Żeby się do niej dostać trzeba było wybrać się jedynie w dni w które od dłuższego czasu było słońce, ponieważ teren był błotnisty. Szło się długim ciemnawym lasem a przed samą jej posesją zaczynała się kamienista droga po której szło się bardzo nieprzyjemnie. Gdy się ominęło te niedogodności, oczom ukazywało się małe gospodarstwo na którym pasły się zazwyczaj dwie krowy, gęsi i kaczki. Archinea, bo tak miała na imie, zawsze powtarzała że najważniejsze to mieć spokój wokół swojej okolicy, gdyż wtedy człowiek najbardziej może oddać się temu, co kocha. Gdy byłem mały nie rozumiałem tego. Miałem rodzine, nie swoje gospodarstwo, daleko od dzieciaków.. Na wyspie mogłem to poniekad zrozumieć. byłem tu sam, z daleka od kogokolwiek dlatego poświęcałem się pracy w stu procentach. Przez to jednocześnie moja praca dość ładnie owocowała i odwdzięczała się w postaci solidnych plonów. Po chwili zadumy, rozmyślań i odpływania w inne tematy znalazłem się przed domem dziewczyny. Zapukałem delikatnie w drzwi czekając aż mi otworzy.  Miałem tylko nadzieje że nie wyszła gdzieś lub nie śpi, gdyż ostatni okres mam tak zarobiony że nie wiem kiedy znów tu zawitam.  Po chwili jednak usłyszałem kroki i otwieranie drzwi.
 - Pan Staś! Ale trafiłeś z momentem.. akurat mam dla ciebie gotowe ubrania. - rzucila szybko dziewczyna patrząc na mnie.
 -tak? To w sumie dobrze że nie przychodizłem wcześniej bo miałem taki plan - zaśmiałem się.
 - wejdź to Ci wszystko powiem i pokaże - otworzyła szerzej drzwi a ja wszedłem powolnym krokiem.
Usiadłem na krześle przy stole rozglądajac się po domu. Czekałem aż dziewczyna przyjdzie z moimi nowymi ubraniami. Było tutaj dość skromnie, jednocześnie jednak było wystarczająco dużo miejsca i nie było uczucia by było tutaj ciasno. Lada moment dziewczyna wróciła do mnie.
- tak jak chciałeś.. jedna zielona tunika, biała koszulka i jeden kołczan na patyki..  Spójrz i sprawdź czy będą pasowały. - uśmiechnęła się życzliwie mówiąc to.
           
                Chwyciłem w ręce najpierw tunike. Wydawała się bardzo solidnie zrobione a jednocześnie ciężka. Ciężka oznacza też najczęściej gruba i utrudniajaca ruchy. Mimo wszystko jednak Tunika byla lekka, zwiewna, bardzo cienka i wytrzymała. Dziewczyna miała ewidentnie dar do takich rzeczy. W sam raz do pracy w polu dzięki swojej wytrzymałości. Następnie spojrzałem na podkoszulek. Był podobny jednakze bardziej delikatny i zwiewny. Na pierwszy rzut oka było widać że przepuszcza dużo powietrza, dobrze wchłania pot, jednoczesnie będąc jednolitym materiałem który dobrze będzie mnie chronił. Ostatnia rzecz czyli kołczan. On mi był potrzebny jedynie do przenoszenia patyków. nie wymagałem od niego wytrzymałości, twardości czy dobreg wykonania. Mim wszystko Mel się na prawde spisała. Kołczan był dobrze zrobiony, sztywny, twardy i wytrzymały. spokojnie mógł pomieścić dwa tuziny grubych ciężkich patyków. Mruknąłem sam do siebie bedąc na prawde zadowolonym.
 - powiem Ci szczerze dziewczyno że tak fachowej roboty bym się nie spodziewał.. świetna robota..
 - to nic takiego.. - delikatnie sie zarumieniła patrzac na mnie i przedmioty któe sama wykonała.
 - to bardzo dużo.. bardzo mi to pomoże w mojej pracy.. cóż.. co do zapłaty to tutaj prosze... tak jak się umawialiśmy.  Jeśli byś czegokolwiek potrzebwała to mi powiedz to też Ci załatwie. Pozatym na wiosnę będę spodziewał się małej ilości wełny.. Jeśli Ci się przyda to wiesz gdzie mnie szukać. Myślę że miałbym też jeszcze jedno zamówienie ale musze to przemyśleć i dopiero się odezwe.. Dziękuję jeszcze raz za wszystko..
- na prawde nie maz a co.. polecam sie na przyszłośc i dziękuję za propozycje Stasiu.. - dziewczyna się uśmiechnęła i odprowadziła mnie do drzwi.
-a swoją drogą. Mam troche skóry zwierzęcej.. jakbyś jej potrzebowała to wyśli kogoś lub sama mnie odwiedź.. Chętnie Ci ją podaruje.. miłego dnia Mel.. - powiedziałem i ruszyłem w swoją stronę.

Melody? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz