23 lipca 2019

Od Pana Stasia CD Phanthoma

                Te dwa dni minęły bardzo szybko. Akurat nie padało przez co poprawiłem jakość swoich desek. Wygładziłem je i pozbyłem się jakkichkolwiek drzazg. Teraz musiałem nazbierać liści, wielkich liści, gałązek, lin i może grubszych patyków... Uznałem ze zrobie to w drodze do Toma. Akurat jego dom znajodwał się w półlesie przez co mogłem nazbierać potrzebnych materiałów. Byłem zadowolony że byłem już co raz bliżej ukończenia mojej owczarni. Zostało mi oebranie tylko gwoździ i mogłem zacząć coś powoli stawiać.

                Podszedłem do jego domu pukajac dwa razy. Słyszałem ze coś w środku sie tłucze jakby... metal? Czekajac aż otworzy usłyszałem jednak głośne "otwarte", więc wszedłem. Rozejrzałem się ponownie po jego domu i spojrzałem na to co robi. Wykuwał coś i to coś ładnego. Podobało mi się od pierwszej sekundy. Po kr
ótkiej rozmowie i przywitaniu się z Tomem mocnym uściskiem dłoni wymieniliśmy się.
-Buduje Pan coś? - usłyszałem zanim wziąłem zam
ówienie.
-Właściwie.. Tak... Budynek dla moich nowych zwierząt.. Owiec... Swoją drogą, piękne rzeczy wykuwasz... Jak byłem jeszcze dzieckiem jeździłem chętnie na r
óżnego rodzaju pokazy i turnieje rycerskie... kiedyś sobie nawet obiecałem że sobie sprawie taką zbroje... jak widać, nie wyszło - zaśmiałem się i spojrzałem jeszcze na tarcze. Rozmyślałem nad nią chwile po czym spojrzałem znów na mężczyznę.
- Nigdy nie jest za p
óźno. Ja mam zbroje, ale chyba tylko do ozdoby.
- Niby tak.. ale póki co mnie nie stać na zbroje - zaśmiałem się
- Może kiedyś to się zmieni
- Raczej nie.. miasto mi nie płaci za zbieranie plonów dla nich..
Nikt też ode mnie nic nie kupuje więc..
- Czemu? - Tom zmarszczył brwi
- Nie wiem.. nie zalezy mi na pieniązach tez zbytnio.. - wzruszyłem ramionami obojętnie
-W sumie w tym świecie liczą się bardziej przedmioty
-W sumie to tak.. zazwyczaj robie coś za coś.. bardziej mi się to opłaca..
- To następnym razem możesz mi zaoferować swoje plony, będzie taniej niż na rynku
-Chciałbyś coś konkretnego? - zapytałem mężczyznę prostujac się.
- Coś do jedzenia, warzywa, owoce
-Wiem, ale masz na myśli jakieś konkretne? Jakieś szczególne lubisz?
Przez chwilę mężczyzna się zastanawiał i milczał.
- Najbardziej lubię jabłka, truskawki i maliny. Z warzyw to wszystko pr
ócz pomidorów - powiedział.
- Mam jeszcze trochę jabłek... Mogę Ci je dać ale jeśli dałbyś rade sam po nie przyjść... - podrapał się niezręcznie po karku.
- Masz tyle na głowie?
-Hm... Zbudowanie owczarni, zbiory plon
ów, karmienie zwierząt... - zacząłem wyliczać na palcach
- Dość sporo. Niech będzie, a masz coś jeszcze?
-Sporo siana... Mam też sporo zaległych gałęzi, kompostu, trochę kości, dwie książki... sam nie wiem co jeszcze...
- Jakie książki? - zapytał Tom zaciekawiony
-Cóż.. jedna której Ci nie dam póki co, o budownictwie z drewna ale jej nie liczyłem..  Tamte dwie są jakieś przygodowe.. Nawet nie złe.
- Byłbyś w stanie mi je oddać?
Wzruszyłem ramionami beznamiętnie.
-Pewnie że tak... Czytałem je conajmniej trzy razy więc..
- Pasuje ci, bym za dwa dni przyjechał?
-Pewnie że tak.. Jabłka są bezpieczne więc się nie zepsują..
- Świetnie. Gdzie mieszkasz?
-Tuż przy polach uprawnych.. Będzie takie jedno pokaźne pole.. To moje. Idź wzdłuż niego aż natrafisz na ścieżkę a ona doprowadzi Cie pod mój dom.
- Jasne
.
-No to dogadani.. - wyciągnąłem ręke by uścisnąć z mężczyzną.
Tom z delikatnym uśmiechem wyciągnął swoją wiec przypieczętowaliśmy wymianę.

Phanthom?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz