9 lipca 2019

Od Pana Stasia CD Aven

    Miło się rozmawiało i spędzało czas z dziewczyną. Nie mogłem jej zresztą od tak wyrzucić za to co dla mnie zrobiła. W końcu upolowała mi solidny obiad na najbliższe trzy dni. Po postawieniu dzbanka z wodą na stole wskazałem dziewczynie gdzie jest łazienia po czym poszedłem w swoją strone. Schowałem się w jednym z pokoi, obserwując czy nie patrzyła dokad ide. Wyciągnąłem z małej paczuszki mięso które dokładnie obejrzałem i powąchałem. Był to przyjemny zapach dla moich nozdrzy. Zaciągnąłem się mięsem i zaknąłem oczy. Początkowo ugryzłem tylko kawałek mięsa delektując sie nim, by po chwili pożreć je niczym zwierze. Zjadłem dość sprawnie oba kawałki mięsa, brudząc się przy tym krwią. Spojrzałem na swoje ręce i swoją twarz w lusterku. Nie mogłem tak wyjść przecież do dziewczyny. Zacząłem się wycierać chusteczkami suchymi i wilgotnymi, aby zmyć to wszystko z siebie. Wyszedłem do korytarza i rozejrzałem się. Dziewczyny w środku nie było więc pewnie poszła na drzewo. Jakkolwiek to brzmi. Zebrałems woje brudne chusteczki po krwi, tak samo zabierajac torbe dziewczyny. Zamierzałem śmieci wyrzucić a torbe dać gdzieś blisko niej samej by nie pomyślała że ją okradłem czy coś. Wyszedłem na zewnątrz.


                Czułem od początku że coś jest nie tak. Jako iż zawsze byłem uczony ostrożności, do tego wyrobiony sz
ósty zmysł i na dodatek gen wszczepiony wilka sprawiał że czułem obecność innego zwierzaka. Włos mi się zjeżył na całym ciele i wyskoczyła gęsia skórka. Rozglądnąłem się gdy nagle usłyszałem gdzieś jakby za sobą "uważaj". Odwróćiłem się puszczajac torbe i widząc ogromnego zwierzaka nieco większego od konia stojacego na przeciwko mnie. Drapieżnik, samotnik, polujący samotnie. Tyle mi się udało wydedukować na samym początku. Podniosłem delikatnie ręce pokazujac mu że nie mam przy sobie nic groźnego. Wyprostowałem się, wypinajac pierś i stawiając powolne ale pewne kroki przed siebie. Powoli opuściłem ręce jednakże tak by miał na nie cały czas widok. Będąc w tej pozycji na pewno by na mnie nie zapolował. Była to pozycja bardziej odstraszająca i obserwująca. Gorzej jakby powróciłem na cztery łapy. Jedyną opcją wtedy byłaby tylko i wyłącznie ucieczka. Podchodizłem powoli do niego słysząc jak warczy na mnie od czasu do czasu pokazując swoje kły. Typowe zachowanie kotów. Wyciągnąłem powoli z kieszeni kawałki mięsa które wczesniej sobie pokroiłem na drobne paseczki. Dałem na ręke dwa paseczki, wyciągajac ją w strone zwierza. Widziałem że wącha zaciekawiony. Po chwili stanął na czterech łapach jednakże nie w pozycji bojowej a normalnej, może troche ciekawej i zainteresowanej. Widziałem że dziewczyna podchodzi. Dałem jej delikatny gest ręką by podchodziła wolniej.
-powoli Aven bo nas oboje zje.. - powiedziałem cicho ale zrozumiale.
Zwierzak powąchał moją rękę i delikatnie chwycił kawałki mięsa zębami by je sobie zabrać. Zjadł je dość szybko i od razu zaczął węszyć po kolejne. Odsunąłem się jednak od niego by nie dawać mu za dużo. Dopiero gdy Aven stanęła koło mnie podałem jej mięso.
-zechcesz mu dać? Tylko sie nie b
ój.. głodny jest..
Powiedziałem obserwujac zwierza dokładnie. Chyba nie była z tego powodu zadowolona jednakże wzięła mięso ode mnie. Tym razem swoje zainteresowanie przeni
ósł na dziewczyne. Jednocześnie zauważyłem ze na Aven patrzył.. inaczej.. jakby łagodniej. Nie zauważyłem nigdy czegoś takiego u zwierzaków, ale w sumie.. to nie była zwykła wyspa. Spoglądałem na młodą nimfe kątem oka. Chyba jej się zwierzak spodobał bo z każdą chwilą się uśmiechała co raz bardziej i go chętnie karmiła. Skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej obserwując ich uważnie. Może dałoby się go oswoić. W końcu też zwierze.. Dogadaliby się.. chyba..
-Powinnaś go oswoić.. - powiedziałem pewnie przyglądajac się Aven.
-dlaczego tak myślisz? - dziewcyzna spojrzała na mnie zaskoczona.
-polubił Cie.. pozatym jesteś łowcą jak i on sam.. zgracie sie - uśmiechnąłem się.
W  pewnym momencie usłyszałem coś co i usłyszał zwierzak gdyż zn
ów usiadł na tylnych łapach spoglądajac w jedną strone wraz ze mną. Następnie niczym zgrabny kot z gracją się odwrócił w mgnieniu oka i pobiegł w strone lasu. Patrzyłem za nim, dziewczyna zaskoczona również. Chyba zastanawiała się czy coś zrobiła źle.
-wr
óci tu.. jutro.. pewnie koło tej samej godziny.. jeśli chcesz go oswoić musisz tu pozostać.. Mnie osobiście nie przeszkadzasz.. jeśli przypadło Ci moje drzewo do gustu to siedź tu anwet tydzień..
-Co..? Nie.. nie moge nadużywać Twojej gościnności Stasiu..
-Ja jestem bardzo gościnną osobą.. a to nie jest nadużywanie jej. - wyprostowałem się rozciągajac. - Śniadanie robie około sz
óstej trzydzieści.. jeśli sie spóźnisz zjesz zimne.. później wychodze w pole. Możesz się rozgościć, tylko nie zjedz moich zapasów z półek bo są na czarną godzine.. to co w lodówce możesz jeść.. - zaśmiałem sie i rusyzłem w strone swojego domu.
-Dziękuję za wszystko Staś.. - powiedziała dziewczyna przyglądajac się mojej osobie.
Odwr
óciłem się do dziewcyzny patrząc na nią i obdarowywując ją uśmiechem.
-zawsze do usług.. - kiwnąłem głową i wszedłem do chatki by położyć się w końcu spać.
               

                Był to długi dzień, pełny emocji i niespodzianek. Mimo wszystko przecież musiałem iść spać ponieważ było grubo po północy a praca w polu nie śpi. Przemyłem sobie tylko twarz i przebrałem się w piżame. Połozyłem się wtulajac w poduszke i okrywajac kołdrą. Zaledwie po paru sekundach już spałem. Kolejny dzień był jak zwykle według mojego schematu z przerywnikami na dziewczyne która zamieszkała na jakiś czas na mym drzewie. W ciagu dnia pociąłem ostatnie kłody na deski, porozmawiałem z Aven, zrobiłem dla nas obiad i pociąłem mięso w paseczki. Wiedziałem że zwierzak wróci. Każdy wraca tam gdzie czuje się choć troche lepiej i może dostać jedzenie.
-Pamiętaj Aven.. nie okazuj strachu, bądź pewna tego co robisz i rozmawiaj z nim.. Mnie przy tym nie będzie.. to Ty go masz oswoić nie ja. - powiedziałem stanowczo co dziewczyne chyba lekko przeraziło.
-jak to Cie nie będzie? - zapytała zdziwiona.
-oj będę.. bede was obserwował zza okna.. przy was mnie nie będzie.. nie martw się, Ciebie na pewno nie zje - zaśmiałem sie
-skąd ta pewność? - spojrzała na mnie bystrym wzrokiem jakby pr
óbując mnie zrozumieć.
-mam większe doświadczenie ze zwierzętami niż ktokolwiek na tej wyspie..pozatym na ciebie inaczej patrzył niż na mnie.. poradzisz sobie.. do dzieła.. - zaśmiałem się i wypchałem dziewczyne na ganek, sam sie schowałemz a oknem bserwujac okolice.

Aven?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz