Od razu po przebudzeniu i przebraniu się w cieplejsze ubrania
(czyli ubraniu bluzy), wyszedłem z domu. Śnieg zaskrzypiał pod moimi
butami. Automatycznie skierowałem się do wybudowanej przeze mnie stajni,
w której to trzymałem nie konie, a sarnę i jelenia. Jedzenie na wyspie
mogło się kiedyś skończyć, więc uznałem, że im szybciej założę hodowlę,
tym lepiej dla mnie. Dzięki temu nie musiałem się zbytnio martwić o to,
co w przyszłości wrzucę do garnka.
Pogładziłem bok łani i
zapełniłem dwa drewniane żłoby - jeden wodą, a drugi sianem. Po
sprawdzeniu stanu zdrowia zwierząt, opuściłem stajnię. Uniosłem wzrok na
bezchmurne niebo, słysząc głośny, ostrzegawczy świergot ptaków. Czarna
chmura utworzona z ich ciał pospiesznie leciała w stronę gór. Takie
zjawisko nie było czymś na porządku dziennym. Musiałem to sprawdzić.
Chwyciłem więc swój łuk i kołczan ze strzałami, po czym ruszyłem na
poszukiwania przyczyny takiego zachowania u ptaków.
Przez
całą drogę nie dostrzegałem niczego nadzwyczajnego. Mimo to, wolałem
mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Im bardziej zbliżałem się do plaży,
tym było ciszej. Coś było nie tak.
Wyjrzałem spomiędzy drzew
na brzeg oceanu. Bez problemu zauważyłem duży statek towarowy, którym
niegdyś sam tu trafiłem. Kolejny szczur laboratoryjny został wysłany na
próbę. Pytanie tylko, kim był.
Drewniana skrzynia wpadła do
wody z głośnym pluskiem, by po chwili wypłynąć na jej powierzchnię.
Niedługo została wyrzucona przez fale na brzeg, ale do tego momentu
naukowcy zdążyli odpłynąć. Z wody wyszła młoda brunetka. Dziewczyna
zignorowała krzyki uwięzionego oraz odgłosy walenia w deski i ruszyła do
lasu, w którym się ukrywałem. W pewnym momencie do moich uszu dotarł
głośny trzask łamany desek i jeszcze głośniejszy ryk rozjuszonego
zwierzęcia. Brunetka spojrzała za siebie, po czym ruszyła biegiem w las.
Słyszałem jak przeklina pod nosem. Zawartość skrzyni wyskoczyła z niej i
pobiegła za dziewczyną. Nie miałem pojęcia, czym to coś było, ale na
pewno różniło się od nas.
Odległość między brunetką a istotą
szybko malała. Czym prędzej przygotowałem się do strzału i wypuściłem
strzałę, wcześniej naciągnąwszy nią cienciwę. Pocisk ze świstem poleciał
w stronę bestii i trafił prosto w jej serce. Dziewczyna odwróciła się
wystraszona. Eksperyment padł na ziemię bez życia tuż za nią. Po
upewnieniu się, że brunetka nie powinna być dla mnie zagrożeniem, a
bestia się nie rusza, wyszedłem z ukrycia. Zbliżyłem się do potwora,
przytrzymałem jego ciało butem i odebrałem swoją własność. Dziewczyna
patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami. Po chwili postanowiłem
przerwać ciszę.
- Nic ci nie jest? - zapytałem, ponownie mierząc wzrokiem nieznajomą.
Chakori? :) Wybacz, że tak długo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz