22 września 2018

Od Tenebris'a CD Chakori

Od razu po przebudzeniu i przebraniu się w cieplejsze ubrania (czyli ubraniu bluzy), wyszedłem z domu. Śnieg zaskrzypiał pod moimi butami. Automatycznie skierowałem się do wybudowanej przeze mnie stajni, w której to trzymałem nie konie, a sarnę i jelenia. Jedzenie na wyspie mogło się kiedyś skończyć, więc uznałem, że im szybciej założę hodowlę, tym lepiej dla mnie. Dzięki temu nie musiałem się zbytnio martwić o to, co w przyszłości wrzucę do garnka.
Pogładziłem bok łani i zapełniłem dwa drewniane żłoby - jeden wodą, a drugi sianem. Po sprawdzeniu stanu zdrowia zwierząt, opuściłem stajnię. Uniosłem wzrok na bezchmurne niebo, słysząc głośny, ostrzegawczy świergot ptaków. Czarna chmura utworzona z ich ciał pospiesznie leciała w stronę gór. Takie zjawisko nie było czymś na porządku dziennym. Musiałem to sprawdzić. Chwyciłem więc swój łuk i kołczan ze strzałami, po czym ruszyłem na poszukiwania przyczyny takiego zachowania u ptaków.

Przez całą drogę nie dostrzegałem niczego nadzwyczajnego. Mimo to, wolałem mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Im bardziej zbliżałem się do plaży, tym było ciszej. Coś było nie tak.
Wyjrzałem spomiędzy drzew na brzeg oceanu. Bez problemu zauważyłem duży statek towarowy, którym niegdyś sam tu trafiłem. Kolejny szczur laboratoryjny został wysłany na próbę. Pytanie tylko, kim był.
Drewniana skrzynia wpadła do wody z głośnym pluskiem, by po chwili wypłynąć na jej powierzchnię. Niedługo została wyrzucona przez fale na brzeg, ale do tego momentu naukowcy zdążyli odpłynąć. Z wody wyszła młoda brunetka. Dziewczyna zignorowała krzyki uwięzionego oraz odgłosy walenia w deski i ruszyła do lasu, w którym się ukrywałem. W pewnym momencie do moich uszu dotarł głośny trzask łamany desek i jeszcze głośniejszy ryk rozjuszonego zwierzęcia. Brunetka spojrzała za siebie, po czym ruszyła biegiem w las. Słyszałem jak przeklina pod nosem. Zawartość skrzyni wyskoczyła z niej i pobiegła za dziewczyną. Nie miałem pojęcia, czym to coś było, ale na pewno różniło się od nas.
Odległość między brunetką a istotą szybko malała. Czym prędzej przygotowałem się do strzału i wypuściłem strzałę, wcześniej naciągnąwszy nią cienciwę. Pocisk ze świstem poleciał w stronę bestii i trafił prosto w jej serce. Dziewczyna odwróciła się wystraszona.  Eksperyment padł na ziemię bez życia tuż za nią. Po upewnieniu się, że brunetka nie powinna być dla mnie zagrożeniem, a bestia się nie rusza, wyszedłem z ukrycia. Zbliżyłem się do potwora, przytrzymałem jego ciało butem i odebrałem swoją własność. Dziewczyna patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami. Po chwili postanowiłem przerwać ciszę.
- Nic ci nie jest? - zapytałem, ponownie mierząc wzrokiem nieznajomą.

 Chakori? :) Wybacz, że tak długo 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz