Słońce powoli zaczynało się chować za górami, leniwie zachodząc i zwiastując koniec tego pracowitego i pełnego ciekawostek dnia. Robiło się już co raz chłodniej i jednocześnie przyjemniej. Delikatny wiatr kołysał naszymi włosami, owiewał nasze ciała i muskał delikatnie rośliny znajdujące się na polu uprawnym. Korony drzew delikatnie falowały w wyższych partiach a rośliny niżej położone delikatnie kołysały. Staś z Raven szli z wózkiem po wyrobionej, ubitej w trawie ścieżce wzdłuż pola uprawnego na którym znajdowały się zboża, rośliny strączkowe i warzywa. Bliżej w stronę gospodarstwa znajdowały się jabłonki, grusze, a nawet brzoskwinie. Wszystko było otoczone przez drewniany płotek wysoki który miał powstrzymywać zwierzęta, które chciałyby się poczęstować jakąś roślinką. Po drugiej stronie ścieżki rosła dzika i bujna roślinność. Również była ogrodzona płotem wzdłuż ścieżki, by za dużo chwastów nie przeniosło się na stronę pola uprawnego. Ścieżka nie miała żadnych zakrętów, bocznych ścieżek czy odnóg. Prowadziła prosto do mojego gospodarstwa w którym znajdowały się kolejne dwie ścieżki. Jedna w stronę lasów, druga w stronę osady. Im bliżej gospodarstwa Stasia tym ścieżka wyglądała "lepiej". Pod gospodarstwem była wyłożona już delikatnymi kawałkami kamieni.
Im
bliżej gospodarstwa tym więcej Raven mogła mnie poznawać. Ogrodzenie w
idealnym stanie, piękne zadbane rośliny, ścieżka mniej więcej równa i też zadbana. Zaledwie po kilku chwilach dotarliśmy pod moje ogrodzenie. Postawiłem wózek i ruszyłem otworzyć bramę na dziedziniec mojego gospodarstwa. Odblokowałem kłódkę i po chwili rozwarłem oba skrzydła bramy. Podszedłem znów do wózka by wjechać nim na posesje. Z dalszej odległości moje włości wyglądały na dość duże jednakże po wjechaniu wózkiem już miało się inne wrażenie. Było skromnie ale z odpowiednią ilością miejsca.
- Zrzućmy to tutaj.. ja to sobie potem potne w odpowiedni sposób.. chyba..- powiedziałem zakręcając wózkiem i finalnie stawiając go w wyznaczonym miejscu. W międzyczasie otworzyłem oborę by zwierzaki jeszcze skorzystały z dnia i posiedziały na podwórku.
Zwierzaki leniwie i jakby od niechcenia wyszły na zewnątrz rozglądając się po podwórku. Najwidoczniej wyczuły też zagrożenie pod postacią Raven bo trzymały się od dziewczyny daleka, od czasu do czasu ją obserwując.
Podszedłem do wózka podnosząc pierwszą kłodę, najbardziej z góry, a Raven w tym czasie powyciągała kliny. Po chwili wraz z jej pomocą ściągnęliśmy kłodę z wózka, kładąc ją obok obory. Zrobiliśmy tak po kolei i kolejno z każdą kłodą aż rozładowaliśmy cały wózek. Następnie pociągałem gałęzie z wózka które również położyłem gdzieś obok kłód. Spojrzałem na wózek który był już pusty.
-cóż.. fachowa robota to nie jest ale zdał chyba najtrudniejszy test.. popracuje chyba nad nim i stworze z niego solidny wózek.. - mruknąłem patrząc na niego przy czym towarzyszył mi delikatny uśmiech w kąciku ust.
- Wiesz wilczku.. nie spodziewałam się że ten wózek dojedzie tu cały.. a jednak - wampirzyca się zaśmiała.
- Troche wiary w moje umiejętności.. chociaż sam w to nie wierzyłem.. to znaczy.. może trochę..
- Dobra dobra... obydwoje w to nie wierzyliśmy a jednak dojechał.. masz swoje kłody, gałązki i inne potrzebne zdaje się rzeczy.. moja część obietnicy została spełniona.. - powiedziała spoglądając na mnie swoim wzrokiem.
- Zrzućmy to tutaj.. ja to sobie potem potne w odpowiedni sposób.. chyba..- powiedziałem zakręcając wózkiem i finalnie stawiając go w wyznaczonym miejscu. W międzyczasie otworzyłem oborę by zwierzaki jeszcze skorzystały z dnia i posiedziały na podwórku.
Zwierzaki leniwie i jakby od niechcenia wyszły na zewnątrz rozglądając się po podwórku. Najwidoczniej wyczuły też zagrożenie pod postacią Raven bo trzymały się od dziewczyny daleka, od czasu do czasu ją obserwując.
Podszedłem do wózka podnosząc pierwszą kłodę, najbardziej z góry, a Raven w tym czasie powyciągała kliny. Po chwili wraz z jej pomocą ściągnęliśmy kłodę z wózka, kładąc ją obok obory. Zrobiliśmy tak po kolei i kolejno z każdą kłodą aż rozładowaliśmy cały wózek. Następnie pociągałem gałęzie z wózka które również położyłem gdzieś obok kłód. Spojrzałem na wózek który był już pusty.
-cóż.. fachowa robota to nie jest ale zdał chyba najtrudniejszy test.. popracuje chyba nad nim i stworze z niego solidny wózek.. - mruknąłem patrząc na niego przy czym towarzyszył mi delikatny uśmiech w kąciku ust.
- Wiesz wilczku.. nie spodziewałam się że ten wózek dojedzie tu cały.. a jednak - wampirzyca się zaśmiała.
- Troche wiary w moje umiejętności.. chociaż sam w to nie wierzyłem.. to znaczy.. może trochę..
- Dobra dobra... obydwoje w to nie wierzyliśmy a jednak dojechał.. masz swoje kłody, gałązki i inne potrzebne zdaje się rzeczy.. moja część obietnicy została spełniona.. - powiedziała spoglądając na mnie swoim wzrokiem.
Za ten
czas jak Raven wygłaszała swoją piękną i uroczystą przemowę, jagnię
owcy odłączyło się od stada. Podeszła niepewnym krokiem do dziewczyny od
tyłu spoglądając na nią. Najwidoczniej wampirzyca ją czymś
zainteresowała. Mała owieczka podeszła bliżej trącając swoją głową o udo
dziewczyny i liżąc ją w dłoń.
Raven?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz