22 czerwca 2019

Od Pana Stasia CD Renarda do Raven

Spojrzałem na Renarda zastanawiając się chwile i czytając uważnie etykiety. Sam dokładnie nie
wiedziałem co im może pomóc. Uważnie przeczytałem etykietki, obróciłem male tubki w dłoniach a jedną
otworzyłem nawet by ją powąchać. Mruknąłem sam do siebie jakby w zastanowieniu.
- Wezmę te dwie.. Myślę że będą najlepsze - uśmiechnąłem się delikatnie i schowałem je do kieszeni. -
oddasz te dwie czy zatrzymać je na jakiś czas? - zapytałem chłopaka wyciągając do niego rękę z
maściami.
-pewnie, oddam je Harry.. - chłopak wziął szybkim ruchem maści, co mnie delikatnie zdziwiło.
-cóż.. w takim razie dziękuję Ci Renard.. jakbyś coś potrzebował to odezwij się.. może obiad byś zjadł?
Akurat taka pora.. - powiedziałem ruszając w stronę drzwi.
Renard gdy powiedział się o obiedzie nagle jakby się zmieszał. Uniosłem delikatnie brew i spojrzałem na
niego.
-Obiad! Późno już.. nie będę zawracał Panu głowy.. do zobaczenia.. - rzucił i szybko uciekł.
-Do zobaczenia młody.. - mruknąłem już sam do siebie bo uciekł niczym strzała.
Zastanawiało mnie czemu tak zawsze ucieka. Miałem też wrażenie że czasem kręci. Wzruszyłem
ramionami i spojrzałem na owieczki. Od razu klepnąłem się w czoło patrząc na nie. Miałem zapytać
Renarda czy nie chciałby mi pomóc z owczarnią.. No nic, zapytam się go jak go spotkam raz jeszcze.
Westchnąłem cicho wyciągając maści z kieszeni. Spojrzałem na nie i udałem się do obory żeby
zapatrzeć swoje zwierzaki. Zajęło mi to dobrą godzinę. Dokładnie owinąłem im rany wcześniej smarując
miejsca maściami. Zostało mi ich jeszcze wiec postanowiłem że jutro powtórzę tą czynność przy zmianie
opatrunków. Pogłaskałem je i dałem im wody. Wyszedłem na zewnątrz zostawiając je w środku i patrząc
na słońce. Westchnąłem cicho odwracając się.
Cóż. Teraz trzeba było postawić jakiś budynek, domek dla moich nowych zwierzątek - owiec.
Rozejrzałem się po podwórku biorąc jakiegoś większego patyka i podszedłem do bocznej ściany obory.
Postanowiłem że owczarnia będzie miała wspólną ścianę z oborą dla oszczędności materiałów oraz
miejsca w gospodarstwie. Zacząłem patykiem rysować na ziemi ściany cienkimi liniami, rogi kątem
prostym i jedną odnogą w środku, podpory kwadratem oraz wejście z imitacją drzwi. Powstał mi ładny
kwadrat ze wzmacnianymi rogami i jedną podporą na środku. Zacząłem się zastanawiać czy jak na
cztery owce to nie za dużo. choć kto wie może kiedyś powiększę hodowle.. Zimy bywały tutaj surowe a
owcza wełna bardzo dobrze grzeje. Stwierdziłem że zaryzykuje. Rozrysowałem sobie jeszcze parę
rzeczy mniej ważnych i bardziej podpowiadających takich jak miejsce na siano czy poidło. Gdy już
skończyłem się bawić w architekta wnętrz rozglądnąłem się po swojej farmie. Co prawda miałem drewno
jednakże to drewno było bardziej przeznaczone na opał, jakieś drobne poprawki czy paliki. Nigdy nie
bawiłem się ani w drwala ani w stolarkę. Teraz jak nigdy przydał by się budowniczy w osadzie..
Mruknąłem sam do siebie zastanawiając się. Drzewo to może i ja bym ściął ale kto mi je obrobi?
Książka którą miałem też zawierała bardziej informacje o jakiś pierdółkach a nie poważnym stawianiu
budowli. Do tego trwałych bo kto wie czy baranowi czasem nie przyjdzie do głowy uderzać porożem w
ścianę? Szczerze powiedziawszy delikatnie się załamałem i usiadłem na podłodze patrząc w miejsce w
którym miała niedługo powstać owczarnia. Wyobrażałem ją sobie w myślach kiedy wyczułem że coś się
tuli do mojego ramienia. Jagniątko przyszło mnie pocieszyć najwidoczniej. Przytuliłem je do siebie
uśmiechając się delikatnie.
Gdy zbliżał się wieczór postanowiłem że pospaceruje trochę w poszukiwaniu idealnego drewna. Co
prawda wychodzenie wieczorami poza osadę nie było rozważne, a ja tu wychodziłem jeszcze dalej. Nie
było najważniejsze teraz jednak moje życie, a dom dla moich owieczek. Najpierw wyruszyłem w stronę
gór Ungcy. Bujnej roślinności to tam nie było a tym bardziej drzew. Zrobiłem więc głupszą rzecz idąc
dalej jednakże nieco zbaczając z kursu. Trafiłem do lasu iglastego. Nie było to co prawda
satysfakcjonujące, gdyż drzewa iglaste są miękkim drewnem, raczej średnio nadającym się do stawiania
budynków. Pomarudziłem trochę pod nosem rozglądając się i przyglądając się temu wszystkiemu.
Podchodziłem to do jednego drzewa to do drugiego opukując je i sprawdzając korę. Potencjalnie
nadające się drzewa zaznaczałem małym białym krzyżykiem, używając farby, przy podstawie drzewa,
tak aby za dużo osób tego nie zauważyło. Nie musiał każdy wiedzieć że ktoś coś planował zrobić z tymi
drzewami.
Gdy oznaczyłem już bodajże dziesiąte drzewo, zamierzałem udać się w stronę swojego domu, bowiem
dochodziła już godzina dwudziesta druga. Co prawda było jeszcze jasno jak na tę porę roku ale bez
broni raczej nie fajnie byłoby tu spotkać jakieś zwierze a co gorsza samotnika. Rozglądnąłem się w
poszukiwaniu jakiegoś charakterystycznego punktu. W końcu było ciemno a do domu trzeba było jakoś
trafić. Po dwóch minutach można by było rzec że się "odnalazłem" i ruszyłem w stronę swojego
gospodarstwa. Idąc pomiędzy drzewami czułem się dość nieswojo i cały czas obserwowany. Poprawiłem
sobie tunikę na sobie i czułem że coś mnie tu spotka. Długo nie musiałem czekać gdyż idąc swoją
ścieżką zauważyłem na gałęzi drzewa postać, chyba kobiecą, bladą jak śmierć. Mimo iż siedziała do
mnie tyłem i delikatnie po ukosie, można było zauważyć ciemne włosy oraz oczy podpadające pod lekki
czerwonawy kolor. Po chwili zastanowienia domyśliłem się że to może być Raven. Dreszcz lekko
przeszedł moje ciało. Rozglądnąłem się uważnie jednakże szanse "obejścia" były raczej marne.
Szczególnie w tym lesie i o tej porze.
Westchnąłem cicho przewracając oczami. I tak nie miałem innej możliwości niż się z nią
"skonfrontować". Chwyciłem mocniej patyczki pod pachą, które znalazłem po drodze, i ruszyłem
równomiernym krokiem przed siebie. Swoją drogą, Raven jest samotnikiem, lepiej zna te tereny. Może
doradzi mi gdzie znajdę jakieś dobre, twarde i mocne pod zabudowę drewno. Pytanie tylko czego by
oczekiwała w zamian. Gdy już byłem blisko niej spojrzałem do góry w jej stronę i się odezwałem. W
końcu kultura to podstawa.
-Dobry wieczór Raven.. piękny wieczór, prawda? - zapytałem patrząc w górę z patyczkami pod pachą.

Raven?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz