8 czerwca 2019

Od Pana Stasia do Renarda

Po około dwóch dniach po rozmowie z Melody, w nocy rozpętała się niewielka burza. Przez ponad pół
nocy grzmiało i lało. Staś wybrał się z samego rana w ulewę na pole uprawne sprawdzić czy roślinki nie
ucierpiały za bardzo podczas burzy z nocy i z rana. O dziwo lubił spacerować podczas deszczu i nie
przeszkadzał mu fakt że jest przemoczony od stóp do głów. Nie lubił jednakże uczucia gdy deszcz z
mokrych włosów wlatywał mu do oczu. Plus jednak był taki że podczas ulewy nie trzeba było podlewać
roślin. Gdy Staś był zwolniony z tego obowiązku, najczęściej robił coś w oborze, domku lub po prostu
siedział przy kominku czytając książkę. Tego dnia po obejściu całego pola i sprawdzeniu na nim roślin,
udał się do obory zerknąć na swoje zwierzęta. Zauważył od razu na wstępie że obora jest nieco
uszkodzona. Z zewnątrz nie było to aż tak widoczne ale może w wewnątrz będzie coś więcej widać.
Wszedł do środka przyglądając się najpierw zwierzętom. Zauważył na wstępie ze krowa ma ranne
kopyto i udo. Byk również był ranny w okolicach szyi. Czyżby podczas burzy zwierzęta tak się bały że się
zraniły? Przyjrzał się raną i delikatnie je zaopatrzył na swój sposób. Nie była to jakaś profesjonalna
robota jednak zawsze chroniła zwierze przed chorobą.
Następnie przyjrzał się dokładnie oborze od środka i po paru minutach znalazł w czym była rzecz.
Pozioma belka łącząca strop i utrzymująca dach delikatnie się wyrwała i ułamała. Co prawda Staś dałby
rade to sam naprawić jednakże nie miał konkretnych narzędzi co do tego. W takim razie konieczna
będzie wizyta u kowala po gwoździe i młotek. Gdy by to zdobył mógłby się wziąć za lekka naprawę tego.
Nie było najmniejszego sensu czekać do następnego dnia. Szczególnie jeśli chodzi o zwierzaki. W ten
sam dzień lecz nieco później, gdy deszcz trochę odpuścił, wybrał się do osady w poszukiwaniu
odpowiednich do pomocy osób. Osada logicznie wyglądała na opuszczoną przez burze i deszcz. Stanął
na środku "rynku" osady, zastanawiając się przez chwilę. Gdzie najlepiej zaczerpnąć języka? Sklep, bar
czy biblioteka? Wybór był chyba prosty. Wszedł więc do baru żeby się czegoś dowiedzieć. Przy stoliku
zauważył młodego chłopaka czytającego książkę. Czyżby Renard? Postanowił ze się do niego
przysiądzie i zagada.
-cześć Renard.. słyszałem że lubisz książki.. nie masz lub nie widziałeś w bibliotece jakiejś książki o
ciesielstwie dla samouków czy początkujących? Przydałaby mi się dość pilnie..
- Ja.. Niestety nie czytam takich książek, ale wydaje mi się, że te słowo przemknęło mi przed oczami
gdzieś w bibliotece. Jak tam będę mogę zerknąć.
- jakbyś ją gdzieś spotkał czy znalazł to daj mi proszę Cie znać.. Przyda mi się do naprawy belki przy
dachu w oborze... a tak swoją drogą.. gdzie bym mógł znaleźć uzdrowicielkę i kowala, nie wiesz? -
zapytał wstając powoli od stołu.
- Jedyna uzdrowicielka wyjechała z osady na jakiś czas, a kowala mamy nowego. Mogę cię do niego
zaprowadzić jeśli chcesz. Powinien być jeszcze w pracy.
-To nie dobrze.. uzdrowicielkę potrzebowałbym natychmiast.. bardzo niedobrze.. no trudno.. a kowal?
Zaprowadzisz mnie do niego?
- Jasne, to niedaleko. A coś ci się stało? Dużo siedziałem u cioci Harry zanim wyjechała i nauczyła mnie
paru jej sztuczek.
- Mnie nie.. dwójka moich zwierząt nieco ucierpiała.. potrzebowałbym jakąś maść albo coś w tym stylu.. ja
się na tym nie znam więc tylko delikatnie rany zaopatrzyłem.
- Mam dostęp do jej chaty, powierzyła mi klucze więc mogę czegoś tam poszukać. Później po nie skocze
i ci przyniosę. Teraz chodź do kowala. A on ci po co?
- Potrzebuje około pięciu dłuższych gwoździ i mały mocny młotek. Musze coś naprawić..
- Lubie naprawiać, ale ojciec zabrania mi rozmawiać z osadnikami. Chociaż jak widać trochę go nie
słucham.. A kowal jest chwilę stąd. Chodźmy.
- S takim razie prowadź - uśmiechnąłem się wstając
Wyszedłem z baru wraz z Renardem, i ruszyliśmy w kierunku którym on wyznaczał. Po niedługim czasie
i krótkiej wędrówce znaleźliśmy się bodajże pod domem kowala.
- O nie, muszę już iść bo ojciec się wkurzy. Powodzenia przy naprawie i szukaniu książki! Maść załatwię
na jutro - powiedział chłopak i pobiegł w swoją stronę.
Stałem chwile przed drzwiami kowala zastanawiając się. W taką pogodę dom wyglądał dość strasznie,
szczególnie że śmigła wiatraka wydawały z siebie dość tajemniczy dźwięk gdy poruszane były przez
wiatr. Podszedłem do drzwi i zapukałem cicho dwa razy. Odczekałem chwile jednakże nikt nie otwierał
początkowo więc po krótkim czasie znów zapukałem dwa razy, tym razem nieco głośniej. Chyba nikogo
nie było wiec czy powinienem spróbować innym razem? Stałem tam jeszcze chwile patrząc na drzwi po
czym się odwróciłem zamierzając wrócić na swoją farmę.

Renard?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz