Siedząc na półce skalnej, obserwowałem krajobraz u podnóża góry.
Spowity w mroku las do połowy był zanurzony w gęstej mgle. Panującą
wokół ciszę co jakiś czas przerywało pohukiwanie sowy.
Podniosłem
się powoli do pozycji stojącej i zszedłem na dół, by wrócić do domu.
Zdecydowanie za dużo czasu spędziłem na bezczynnym siedzeniu tam, ale
przyznam, że widok był piękny. Teraz jednak przyszedł czas za to
zapłacić. Słaba widoczność była dużym utrudnieniem. Ledwo widziałem
własną dłoń, gdy wyciągnąłem przed siebie ramię. Wzrok nie był mi mimo
wszystko potrzebny, by trafić do opuszczonej wioski. Znałem bowiem trasę
na pamięć, ale irytujące było odnajdywanie coraz to nowych sideł
Samotników. Plątały się pod nogami, a niektóre nawet zagrażały życiu.
Zdenerwowany, niszczyłem każdą pułapkę, która utrudniała mi powrót do
domu. Na szczęście im dalej odchodziłem od góry, tym mniej ich było.
Nagle
uszłyszałem cichy trzask gałęzi łamanej pod cudzym ciężarem. Dobiegł on
spomiędzy drzew, od których dzieliła mnie biała ściana. Przez ułamek
sekundy wydawało mi się, że widzę jakiś ruch. Słysząc delikatne
trzeszczenie, natychmiast wykonałem unik. Lecąca tuż przy mojej twarzy
strzała ze świstem przecięła powietrze i wbiła się w pień drzewa za mną.
Mało brakowało, a skończyłbym jako jednorożec.
Nie czekając
na kolejne pociski, stałem się niewidzialny. Rozejrzałem się w
poszukiwaniu napastnika, ale tym razem niczego nie dostrzegłem. Wróciłem
więc zrezygnowany do domu.
***
W środku nocy
obudził mnie hałas dobiegający z pokoju obok. W pierwszej chwili
pomyślałem, że to myszy lub umysł płata mi figle. Jednak odgłos
otwieranych szuflad i szafek skreślił oba przypuszczenia. Powoli
podniosłem się z łóżka, stając się następnie niewidzialnym. Ktoś
przeszukiwał mi dom. I ten ktoś jakimś cudem nie dał się odstraszyć
aurze, którą otoczyłem swoją posesję.
Bezszelestnie
przeszedłem do pokoju obok i zbliżyłem się do nieznajomego, stojącego
przy meblach. Szybko obezwładniłem złodziejaszka, przytrzymując mu obie
ręce za plecami.
- Kogo my tu mamy, hmm? - zapytałem, unosząc kącik ust.
Ktosiu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz