9 czerwca 2019

Od Phanthoma CD Fafnir'a

Spojrzałem na nieznajomego. To nie był transfer, poznałem to po jego prośbie. Zwyczajny klient był niższym ode mnie albinosem. Wyglądał na poważnego, ale w tej chwili na jego twarzy malował się lekki szok.
- Oczywiście – odparłem spokojnie, delikatnie się uśmiechając. Wyminąłem obcego i otworzyłem drzwi. - Zapraszam – wszedłem pierwszy. Chłopak ruszył za mną, zamykając drzwi. Podszedłem do szafki z wysuwanymi szufladami. Przejechałem palcem po drugim rzędzie, odczytując litery na nich wyskrobane. W tym czasie klient stał grzecznie w środku warsztatu i się rozglądał po moim arsenale. Nareszcie znalazłem literki „Gź”, wysunąłem i wyjąłem ze środka woreczek. - Ile?
- Nie dużo – chłopak podszedłem do blatu, na który wysypałem trochę gwoździ. Wyjąłem drugi woreczek, kiedy nieznajomy zaznaczał część dla siebie. Spakowałem ją i podałem mu, kiedy zapłacił, pożegnaliśmy się. Ruszył w kierunku wyjścia, a ja schowałem gwoździe. Kiedy się odwróciłem, zobaczyłem albinosa, który stał w otwartym drzwiach i patrzył w niebo. Obserwowałem go, aż w końcu się ruszył i postąpił niepewnie krok do przodu. Promienie słońca opadły na jego ciało, a on pobiegł przed siebie. Drzwi same się zamknęły, a wtedy pokrzątałem się trochę w swej pracowni, oglądając ostrza, zbroje, miecze. Transfer dalej się nie pokazywał, czyżby miał zamiar się spóźnić? A może przyjdzie następnego dnia? Ja byłem tu ciągle, póki jedzenie miałem, nie musiałem wybierać się na rynek przez jakiś tydzień. Mimo to wolałem skorzystać ze słonecznego dnia i poleżeć na zewnątrz. W tym celu wyszedłem z budynku, ale zamiast wrócić na swoje legowisko, moje oczy od razu wyłapały albinosa, siedzącego pod drzewem. Przymrużyłem oczy, kiedy słońce mnie oślepiło. Myślałem, że to zwidy, ale chłopak, który przed chwilą kupował u mnie gwoździe, siedział pod drzewem i się nie ruszał. Podszedłem do niego, może coś się stało? Gdy byłem obok niego, spojrzał na mnie kątem oka.
- Coś się stało? - zapytałem.
- Nic takiego, naprawdę? - gdy promień słońca opadł na jego stopę, ten się automatycznie odsunął bardziej w cień.
- Na pewno? Wyglądasz, jakbyś się chował przed słońcem – powiedziałem i mu się uważniej przyjrzałem. Po chwili fakt, że chłopak jest albinosem, uderzył we mnie niczym grom. - Chcesz się schować u mnie? - zaproponowałem.
- Nie chcę się narzucać. Za chwilę powinno przejść.
- Jak uważasz. Jakby co, nie krępuj się – po tych słowach odwróciłam się wróciłem do warsztatu. Czułem na sobie wzrok chłopaka, ale się nie odwróciłem. Gdy byłem już u siebie, usłyszałem pukanie do drzwi, ale z drugiej strony. Podszedłem i otworzyłem je. Zobaczyłem nieco niższego szatyna o zielonych oczach.
- W czym pomóc?
- Słyszałem, że jesteś najlepszym kowalem.. potrzebowałbym pięciu długich gwoździ i jeden stalowy wzmacniany młotek.. dałbyś rade mi to zrobić?
- Tak. Na kiedy?
- A ile mniej więcej będziesz potrzebował czasu? - na chwilę się zamyśliłem. Aktualnie miałem wszystko zrobione dla transfera, dlatego miałem wolny grafik.
- Wróć tu za dwa dni – stwierdziłem.
- Dobra. Co byś chciał w zamian? - podałem cenę w postaci monet. Mężczyzna skinął głową i odszedł, a ja spojrzałem na niego. Nie wyglądało na to, aby słońce w najbliższym czasie zniknął, dlatego wróciłem do poprzednich drzwi i stanąłem w progu. Albinos dalej siedział i czekał.
- Dalej będziesz czekał, czy wejdziesz? - zapytałem głośno, by mnie usłyszał. Chłopak spojrzał na mnie i bez przekonania zgodził się na moją propozycję. Idąc do mnie, starał się jakoś uchronić przed słońcem. - Coś do picia? - zapytałem, gdy był już w środku.

Fafnir?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz