Wylegitymowanie nie trwało bardzo długo,
wręcz mogłabym rzec, że kto jak kto, ale jak na strażników gorszego
sortu, oni uporali się z tym w miarę sprawnie. Wkroczyłam żwawo do
budynku, czując na sobie baczne spojrzenie zgromadzonych, widocznie
byłam niemałą sensacją, więc zupełnie nic się nie zmieniło.
Skonsternowany wzrok albinosa podążał od ściany do ściany, lustrując ich
bogate zdobienia, a dla mnie nie było to nic nowego, przemierzałam te
korytarze dosyć regularnie.
W końcu znaleźliśmy się przed pokojem Rady, a wewnątrz siedział tylko Cedrick, ten najważniejszy.
– Ale zaszczyt cię kopnął, już pierwszego dnia pracy – zironizowałam, wiedząc że nie przypadną sobie do gustu.
Mężczyzna stał pochylony nad papierami ulokowanymi na samym środku
zaokrąglonego stołu. Albinos posadził nimfę na krześle, które zostało
uprzednio wskazane przez Cedricka, a ja w tym czasie po krótce
streściłam zaistniałą sytuację. Nie wydawał się przestraszony,
zdziwiony, czy choćby zainteresowany, ale wiedziałam że wie co robi i w
głębi duszy kalkuluje to, co mu przekazuje. Mimo wszystko był niezłym,
strategicznym władcą i nikt nie odważył się jeszcze zakwestionować w
jakikolwiek sposób jego autorytetu, prawdopodobnie takźe przez respekt,
jaki budzi w poddanych.
– Cóż, skoro efekty waszej wspólnej pracy są takie owocne, może
pokusicie się o współpracę? Wspaniale. Tak poza tym to przyda się
panience jakiś nadzór po ostatnich wybrykach, a tobie jakaś pomoc kogoś
bardziej doświadczonego przez pewien okres – powiedział, nie czekając na
naszą decyzję, przytaknięcie, sprzeciw, ani mrugnięcie okiem. Z nim nie
szło rozmawiać, po prostu musiało być tak, jak on chciał, nawet ja nie
miałam siły mu się sprzeciwiać, bo wiedziałam że niewiele z tego
wyjdzie. – umówcie się jakie sektory bierzecie i wpiszcie do rozpiski, a
jutro rano przyjdźcie po nią – wskazał na związaną kobietę. – jeszcze
dzisiaj będzie przesłuchanie, więc prawdopodobnie wtrącicie ją do lochu z
samego rana, ale to jeszcze zostaniecie powiadomieni, w zależności jak
przebiegnie sprawa. To tyle. Odejść – urwał, odwracając się do nas
plecami i z powrotem zajmując swoimi sprawami, nieznanymi nawet mi, a
byłam u niego dosyć częstym gościem, na pewno częstszym niż ktokolwiek
inny.
Zrezygnowana odeszłam, zamykając za sobą drzwi i przecierając ze
zmęczenia twarz. Jeszcze tego brakowało, kolejnych kłopotów. Pierwszy
dzień pracy po tak długiej przerwie miał być miły i odprężający, a jak
zwykle wiązał się z nowymi obowiązkami, niekoniecznie przyjemnymi.
Odwróciłam się zrezygnowana do mężczyzny, mierząc go wzrokiem
przepełnionym niechęcią.
Sędzia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz