14 kwietnia 2020

od Pana Stasia CD Lei

Odchodząc w stronę swojej wioski, usłyszałem za sobą jeszcze próbę zatrzymania mnie. Niby chciała podziękować, ale kto by ufał samotnikom? Zdecydowanie wyglądała na samotniczkę, gdyż żadna zdrowo rozumiejąca kobieta nie włóczy się po nocach takich porach. Chyba że się jest myśliwym czy kimś w tym stylu. Tak czy inaczej, nie zamierzałem dziś ryzykować życia, więc odparłem, że nie ma za co i ruszyłem dalej w swoją stronę.
Wróciłem do domu i szybko zapomniałem o tych wydarzeniach. Dobrze, że pomogłem kobiecie, ale nie było sensu niczego roztrząsać dalej. Szybko poszedłem spać, wiedząc o fakcie, że następny dzień będzie równie ciężki co dzisiejszy.



Następnego dnia wybrałem się na farmę już z samego rana, aby podlać plony, a następnie zająć się zwierzętami. Jak z plonami poszło dosyć szybko i gładko, tak miałem problem ze zwierzętami. Od początku był jakieś niespokojne, przez co zebrałem mniej mleka, niż zamierzałem. Nie chciałem też golić owiec tym razem, aby nie czuły się bardziej zestresowane. Najwidoczniej coś musiało je wystraszyć w nocy, więc postanowiłem, że tego wieczora będę musiał się pokręcić po okolicy i poobserwować swoją oborę. Nie mogłem w końcu pozwolić, aby moim zwierzakom stała się jakaś krzywda.
Dokończyłem swoje obowiązki i rozplanowałem sobie resztę dnia, aby przygotować zasadzkę na zwierze, lub też może samotnika, który najwidoczniej kręcił się koło moich zwierząt.

Około południa moje przypuszczenia okazały się podstawne, gdyż zauważyłem trzy wilki, które krążyły wokół mojej farmy. Domyśliłem się, że to one pewnie są sprawcami straszenia moich zwierzaków. Musiałem jakoś zadziałać i się ich pozbyć, zanim narobiłyby więcej szkód. Co prawda nie szło mi strzelanie z łuku, jednakże w tym momencie nie miałem większego wyboru. Po kilku minutach zacząłem ostrzał grupy wilków.
Mimo iż ich wcale nie trafiałem, te się spłoszyły, pomimo iż nie widziały agresora, zaczęły uciekać w stronę lasu. Na wszelki wypadek, aby mieć pewność też, że nie wrócą, zacząłem za nimi biec, od czasu do czasu strzelając za nimi. Po krótkiej chwili je zgubiłem, ale czułem dziwny zapach, będąc w lesie. Robiło się coraz później, nie spodziewałem się też tego, że ktoś mógłby wpaść na pomysł grillowania w lesie.
Przeszedłem przez wysokie trawy i spojrzałem na dziewczynę, która we mnie celowała swoją halabardą. Mruknąłem cicho, widząc to, i odsunąłem się lekko, jednak sama opuściła broń, widząc mnie. Przywitała się z delikatnym uśmiechem, po czym się odezwała.
- Dołączysz do obiadu w ramach podziękowania? - Spytałam, siadając na ziemi.
- Nie wiem, czy powinienem... Tak właściwie to, co tu robisz? - Zapytałem, obserwując ją.
- Smażę mięso aktualnie... - Zaśmiała się i delikatnie zaczęła obracać mięso. Zadziwiające, że użyła korby.
- To widzę, jednakże w środku lasu? - Zapytałem, jakby nie dowierzając.
- A co to przeszkadza? - Spojrzała na mnie, lustrując mnie wzrokiem.
Chyba nic to nie przeszkadzało, jednak nie mnie to oceniać. Oczywiście pomijając groźne zwierzeta czy mutacje, które kręciły się po lesie, szczególnie późnymi porami. Zadziwiało mnie też, że mieszka tak blisko mojego domu. Nie zwróciłem wtedy jednak na to uwagi.
- Nic tylko czekać aż nas zaatakuje jakieś zwierzę... - Mruknąłem i usłyszałem, że coś się kręci w pobliskich krzakach.
- Huh? - Spojrzała za siebie i odskoczyła do mnie, gdy nagle wyskoczył w jej stronę wilk.
- Uważaj! - Krzyknąłem, naciągając łuk i wtedy zauważyłem od swojej strony drugiego. Musiały to być te same, które przeganiałem. Brakowało tylko tego trzeciego.
Jak na zawołanie jednak wyskoczył i trzeci, przez co nas okrążyły.

Lea? +1PD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz