Czując na twarzy ciepłe promienie słońca, uchyliłam powieki.
Spojrzałam na szczyty gór skąpane w złotym blasku. Uniosłam kącik ust i
wtuliłam się w pierś leżącego obok Lucan'a.
Po chwili blondyn
zaczął gładzić mnie po włosach. Podniosłam wzrok na ukochanego. Nasze
spojrzenia się spotkały. Uśmiechnęłam się ciepło i powoli przeniosłam
dłoń z torsu mężczyzny na jego policzek. Musnęłam go palcami, składając
przy tym delikatny pocałunek na wargach wampira. Następnie wstałam z
łóżka i przeszłam do kuchni.
Związałam
długie włosy w kucyk, po czym zabrałam się za przygotowanie śniadania.
Lucan dołączył do mnie w krótkim czasie. Czując jego ręce, oplatające
mnie w pasie, odwróciłam głowę w jego stronę i ucałowałam blondyna w
policzek.
Po chwili mogłam już nakryć do stołu.
Po
śniadaniu wraz z wampirem udałam się poza teren wioski. Musiałam
znaleźć materiały niezbędne do wykonania koszy o różnych rozmiarach,
kształtach i funkcjach, które miały pełnić w przyszłości. Uznałam, że
doskonałe do tego będą witki wierzbowe oraz liany. Lucan był
niezastąpioną pomocą zarówno przy zbiorach, jak i przeniesieniu
materiałów do mojego zakładu. Chodzenie tam i z powrotem z kolejnymi
partiami lian oraz witek zajęło nam cały dzień. Mimo wszystko miło go
spędziłam w towarzystwie bliskiej mi osoby.
Po
powrocie Lucan położył się wyczerpany na łóżku. Ucałowałam policzek
mojego bohatera, następnie dziękując mu za udzieloną mi pomoc. Nakryłam
ukochanego kołdrą i ruszyłam w stronę łazienki, by przygotować się do
snu. Nagle jednak usłyszałam pukanie do drzwi. Zmieniłam więc kurs i
zeszłam na parter jak najciszej, by nie obudzić wampira.
Gdy uchyliłam drzwi, ujrzałam za nimi młodą kobietę.
-
Witaj, potrzebujesz czegoś? - zapytałam z uśmiechem. Dziewczyna
przedstawiła się jako Aven i powiedziała mi, co chciałaby zdobyć.
Zamówienie to nieco mnie zdziwiło, a wyraz mojej twarzy najwyraźniej
onieśmielił dziewczynę. W pewnym momencie dostrzegłyśmy tygrana.
Wyglądało na to, że należał do Aven, co tłumaczyło przyczynę jej wizyty.
Na prośbę dziewczyny, bym przyjrzała się zwierzęciu, wyszłam z domu i
stanęłam przed stworzeniem. Położyłam jedną dłoń na swoim policzku, a
drugą podparłam jej łokieć. W moich myślach powoli powstawał końcowy
wygląd zamówienia.
- Wydaje mi się, że już wiem, czego ci potrzeba. Na kiedy będzie ci to potrzebne? - zapytałam, wracając do Aven.
-
Wiesz, w zasadzie to aktualnie dość krucho u mnie z pieniędzmi, ale
jestem myśliwą. Jaka była by cena? Może byłabym w stanie spłacić to w
jakiś inny sposób, czy potrzebujesz może czegoś z lasu? - odparła
dziewczyna. Wyglądała na zawstydzoną. Uśmiechnęłam się ciepło, chcąc
dodać jej otuchy.
- Zgoda. Pasuje mi taki układ. Mogłabyś
dostarczyć mi trochę krwistego mięsa? - zapytałam. Aven wyglądała na
zdziwioną moją prośbą, ale zgodziła się na taki układ. Zaprosiłam więc
ją oraz tygrana do mojego zakładu, by tam spisać potrzebne wymiary. By
umilić dziewczynie czekanie, zaparzyłam jej herbatę i ukroiłam kawałek
ciasta. Uznałam, że poradzę sobie z projektem w tydzień.
Gdy
Aven wyszła, od razu wykonałam szkic zamówienia. Będąc w łazience,
myślałam nad doborem materiałów. Smycz musiała być wytrzymała, ale nie
sztywna. Uznałam więc, że najlepszym wyborem będzie skóra bydlęca.
Zapisałam wszystko obok projektu i wróciłam do Lucan'a. Dopiero, gdy wtuliłam się w jego bark, poczułam jak bardzo byłam senna.
Następnego
dnia, po wspólnym śniadaniu, zabrałam się do pracy. Wampir dotrzymywał
mi towarzystwa i umilał czas przyjemną rozmową. Wkrótce jednak musiał
wrócić do siebie. Pożegnałam ukochanego, odczuwając przy tym smutek. Nie
chciałam, żeby odchodził, ale rozumiałam, że musi zadbać o swój dom.
Każdy Samotnik musiał mieć się na baczności, gdyż łatwo mógł stracić
wszystko, co posiadał. Oddałam więc blondynowi pozostałe kawałki mięsa,
które trzymałam w domu dla niego i pocałowałam go.
Odprowadziłam wzrokiem odchodzącego wampira, a gdy nie mogłam go dostrzec nawet przez okno na piętrze, wróciłam do zakładu.
Tydzień
minął mi niezwykle szybko. Za ten czas zdążyłam wykonać obrożę, smycz i
torbę. Zapakowałam wszystko jak każde inne zamówienie, po czym wyszłam z
domu. W rękach niosłam owy pakunek. Jako, że Aven była myśliwą, uznałam
że może nie mieć czasu na udanie się do mnie po swoje zamówienie.
Postanowiłam więc dostarczyć je dziewczynie osobiście. By tego dokonać
musiałam najpierw dowiedzieć się, gdzie mieszka. Pytałam o Aven w wiosce
różne osoby. Po kilku próbach, otrzymałam potrzebną informację.
Stanęłam
przed drzwiami domu Aven i zapukałam w nie. Odpowiedziała mi cisza. Już
miałam zawracać, gdy usłyszałam za sobą kobiecy głos.
- Melody? - odwróciłam się i spojrzałam na Aven.
- Witaj, Aven. Mam coś dla ciebie. - powiedziałam z uśmiechem.
Aven?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz