13 września 2019

Od Pana Stasia CD Raven

Ku mojemu zdziwieniu, dziewczyna przyjęła kwiaty i nawet się uśmiechnęła. Mimo to rozmowa przy drzwiach nie należała do miłych ani przyjemnych. Mnie zależało na odebraniu swojego zwierza, jej na szarpaniu moich nerwów, ku swojej uciesze.

Uwielbiała grać w te swoje, wymyślane gierki. Zapewne była to jej jedyna rozrywka na tejże wyspie. Dalsza rozmowa potoczyła się nie do końca tak, jak tego chciałem.

***

Spojrzałem za nią, lecz zniknęła niczym magik na swoim występie. Rozejrzałem się po jej mieszkaniu i wiedziałem, że poszła do mojego jagnięcia. Wszedłem do kuchni, biorąc mały wazon, nalewając do niego wody i wkładając do niego bukiet. Postawiłem wazon na komodzie, wzdychając cicho i rozmyślając nad pewnymi sprawami. W sumie głupio wyszło, więc trzeba było złagodzić teraz sytuacje. Nie powinienem, ale ruszyłem na górę po schodach, aby przeprosić dziewczynę za swoje zachowanie. Wiedziałem, że nie będzie to łatwe, jednakże musiałem to zrobić. Po chwili usłyszałem, że Raven z kimś rozmawia. Powoli podszedłem, jak się okazało do jej sypialni, opierając się o futrynę drzwi. Spojrzałem na nią i jagnię, leżące w jej pościeli.
- Rav... Przepraszam. Wiem, że to Twoją ulubienica. Zostawię ci ją jeszcze na dwa dni...
- Zabieraj ją jak najszybciej... Nie mam zamiaru już mieć do czynienia z kimkolwiek albo przerobię ją na mielone. - Szepnęła cicho w jego stronę, odchodząc jak najszybciej od zwierzęcia. Podeszła do okna, aby przyjrzeć się otoczeniu za nim.
- Nie kłam Raven... Uwielbiasz ją, a ona uwielbia ciebie. Zostawię ją do jutra. Dogadamy się odnośnie jagniątka. Mogę ci ją dawać trzy razy w tygodniu. Chodź, nauczę cię, jak się ją karmi.
-Robisz raban o zwykle zwierzę, po prostu ją zabierz. Naprawdę takie trudne, Stasiek? - zapytała bez najmniejszych emocji.
Podszedł do dziewczyny, obejmując ją ramieniem i dotykając nosem jej policzka. Odezwał się cichym i spokojnym tonem.
- Raven, jeśli chcesz, zostaw ją sobie jeszcze. Ufa ci i kocha. Zobacz, jak spokojnie śpi przy tobie.
Momentalnie dziewczyna spięła się pod wpływem mojego dotyku. Chciała zrzucić dość ciężkie ramię, jednak szybko dała za wygraną. Tak, była na straconej pozycji.
- Utrudniasz wszystko i zajmujesz swój cenny czas, wdając się w bezsensowną rozmowę... - Szepnęła, spoglądając na moją twarz kątem oka. Nie wiedząc czemu, oparła delikatnie głowę na jego bliskim ramieniu.
- To jak? Uczymy się, jak karmić jagniątko? - Powiedziałem jeszcze ciszej.
- To jak... Wypijesz dobrą herbatę, rozmawiając jak gdyby nic? Jakbyś nie zauważył, jesteś w MOJEJ sypialni. - Zaśmiała się cicho, niespodziewanie muskając mój policzek wargami.
- Przyszedłem tutaj przypadkowo, nie było to specjalne zagranie moja droga. Herbatę chętnie, ale tylko z cytryną i dwoma łyżeczkami cukru. - Mruknąłem cicho, poprawiając się.
- Nie specjalne, powiadasz? Przeważnie nie chodzisz wypachniony jak perfumeria, nie ślinisz potem, jak po ciężkiej pracy. - Uśmiechnęła się z lekkiej satysfakcji, unosząc delikatnie jedną brew. - Nie kłam, Stasiek. Jeszcze dopracowany bukiet Cię zdradza. Cytryny nie mam, ale cukier jak najbardziej.
- Nie... To znaczy, poniekąd to było specjalnie dla ciebie i aby cię odciągnąć od mojej owieczki... Aczkolwiek nie miałem zamiaru lądować w twojej sypialni. - Zaśmiałem się cicho.
- Nie miałeś zamiaru, huh? Czyli nie jestem specjalnie atrakcyjna, skoro tak mówisz. - zaśmiała się szczerze jak nie ona, poprawiając poły swojej koszuli.
- Nie odwracaj teraz kota ogonem... I zrób mi, tę herbatę jak możesz, bo się napociłem, idąc tutaj. - Skwitowałem.
Nieoczekiwanie odwróciła się do mnie przodem, zarzucając ręce na szyję. Z wesołymi iskierkami w oczach spoglądała na mnie i próbując wykonać jakiś krok.
- Pięknie się rumienisz, S t a s i e k. Jednak nie taki niewinny, jakbym mogła przypuszczać.
- To jest naturalny odruch. . Nie rumienie się, tylko jest tu gorąco. - Przysunąłem bliżej swoją głowę, by załączyć własne usta z jej.
Chciała się za śmiać jeszcze głośniej, słysząc marną wymówkę wilkołaka. Zdołała tylko mruknąć cicho znienacka, kiedy poczuła obce wargi na swoich. Obce w przenośni, jeśli tak można to ująć. Wczepiła po prostu palce w moje gęste włosy, odpowiadając na zaistniałą czułość.
Trwaliśmy chwilę w delikatnym pocałunku. Czas jakby na moment się zatrzymał, aby po chwili powolnie ruszyć. Po niespełna minucie odsunąłem się, patrząc w jej oczy.
- To, co z moją herbatą? - Zapytałem jeszcze ciszej.
- Możliwe, że zasłużyłeś na niewielką ilość... - Wyswobodziła się z mego objęcia, jakby gdyby nic się nie stało, kierując się w stronę wyjścia.

Uśmiechnięty półgębkiem, podszedłem do owieczki, głaszcząc ją po głowie i ruszając za dziewczyną na dół. Rozsiadłem się na krześle przy stole i spojrzałem na wampirzycę.
- Podczas herbaty nauka karmienia czy po?

Raven?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz