1 września 2019

Od Pana Stasia CD Melody

Po jesiennych zbiorach byłem w pełni gotowy na zimę. Jakie było moje zdziwienie, kiedy jej jeszcze nie było. Okres przejściowy? Może nie ten klimat? Zacząłem powolnym krokiem spacerować po swoim polu uprawnym, rozglądając się i badając ziemię. Nie podobało mi się wiele spraw, gdyż ich po prostu nie kojarzyłem. Ziemia była taka... inna. Jałowa, niby wilgotna, ale sucha. Delikatnie przesypywałem piasek z ręki na rękę, obserwując go. Był też bardzo niemiły w dotyku. Nie potrafiłem sam tego opisać, by to dokładnie zobrazować. Mruknąłem sam do siebie i rozejrzałem się dookoła. Powietrze również było takie ciężkie, jakby suche i bez tlenu. Nie było śniegu, zimna czy przymrozków. Stwierdziłem, że trzeba wykorzystać ten fakt, do przygotowania drewna do opału i zabezpieczenia obory dla zwierzaków.
Nie spodziewałem się tego dnia odwiedzin, a szczególnie ze strony Melody. Transfer przejechał obok mojej farmy, zostawiając mi zamówiony materiał i przy okazji zostawiając Mel na drodze. Pomachałem jej i zaczekałem, aż podejdzie. Dziewczyna podeszła wolnym krokiem, rozglądając się po mojej farmie.
- Witaj Mel... - zawołałem, kładąc ręce na biodrach. - Co cię aż tutaj sprowadziło?
- Witaj Stasiu. Mówiłeś ostatnio o różnych materiałach których... - zaczęła mówić.
- Ah tak! Chodź, chodź... Zrobię ci kawę i wszystko pokażę. - Przerwałem dziewczynie, od razu wskazując jej drogę gestem ręki.
Chwilę się zmieszała, po czym jednak z delikatnym uśmiechem ruszyła w stronę chatki. Przymknąłem bramę i ruszyłem za Melody do środka.
- Jak ci podróż minęła? - zapytałem, wchodząc do kuchni, by zagotować wodę.
- Nieszczególnie, zwłaszcza że spędziłam ją na drewnianym wozie. - Dziewczyna delikatnie się zaśmiała.
- I tak lepsze to, niż iść taki kawał na piechotę. Mam dla ciebie parę ciekawych rzeczy, ale to na spokojnie przy kawie ci wszystko powiem i pokażę.
- Dobrze... Właściwie poszukuje jakiejś inspiracji lub natchnienia. Liczyłam... W sumie dalej liczę, że tutaj znajdę coś ciekawego.
- Czy ja wiem, zwykła farma na wyspie pełnej dziwactwa... - Zalałem kawę w kubkach i chwyciłem oba w dłonie.
Dziewczyna rozglądała się po chatce, więc faktycznie czegoś ewidentnie szukała. Nie miałem tutaj jednak nic takiego, co mogłaby chyba uznać za ciekawe. Przynajmniej nie było tutaj nic ciekawego dla mnie, gdyż pewnie sam to widziałem na co dzień. Zwykłe przedmioty potrzebne do codziennego życia, ubrania czy narzędzia.
- To przyniosę ci coś, co mogłoby cię zainteresować. - Wyszedłem z kuchni do jednej ze skrytek. Miałem sporo skór i materiałów. Przynajmniej jak dla mnie sporo. Ostrożnie je wyciągnąłem ze specjalnych wieszaków. Przyglądnąłem się im, by upewnić się, czy nie są uszkodzone. Nie mogłem jej dać byle czego, szczególnie że robi świetną robotę jako krawiec. Poszedłem do kuchni wraz z materiałami, stanąłem naprzeciwko dziewczyny, pokazując jej co mam.
- Zobacz... Trzy dobrej jakości skóry, jakiś materiał, który znalazłem na wraku i to moje dwie perełki. Dostałem to od Yarii. Dwie piękne skóry, dobrze przygotowane i wygarbowane. Trzeba przyznać, że Yaria zna się na rzeczy. - Podałem dwie piękne skóry Mel.
Melody chwilę się im przyglądała i zaczęła je gładzić ręką.
- Naprawdę piękne skóry... Wezmę wszystkie, jeśli pozwolisz.
- Oczywiście... I tak dla mnie są zbędne. Nie mam co z nimi zrobić.
- Dziękuję ci za kawę. Jeśli bym mogła, chciałabym jeszcze kupić jakieś owoce.
- Masz szczęście, bo mam już końcówkę przeznaczoną na sprzedaż. Pomogę ci w takim razie się zabrać.
Jak powiedziałem, tak też zrobiłem. Mel dała mi odpowiednią sumę pieniędzy, ja jej pomogłem zapakować rzeczy i ruszyłem wraz z nią w stronę jej domku. Nie mogłem pozwolić, by sama dźwigała, nie dość, że tyle rzeczy, to jeszcze owoce były ciężkie. Po jakimś czasie doszliśmy do jej domku, więc pomogłem jej to wnieść.

Melody?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz