Zimny wiatr uderzał prosto w jej bladą twarz, rozwiewając tym samym
rozpuszczone kruczoczarne włosy do tyłu. Przekleństwo skalało jej usta,
kiedy przydługa już grzwyka przerwała jej podziwianie widoku. Przetarła
dłonią widoczne kropelki potu, zbierające się na jej czole przywołując
poczucie nieczystości. Ponownie wzrok skupiła na widoku przed sobą, jaki
roztaczał się z jednego z nielicznych klifów. Gdzieś tam daleko za
horyzontem znajdował się jej stary dom i życie, za którym po cichu
tęskniła. Z każdym miesiącem życia na wyspie skreśliła nienawiść życia w
dużym mieście oraz wszelkie nowinki techniczne, które ułatwiały jej
tamto życie. Słyszała o wielu śmiałkach, którzy próbowali uciec z ich
niecodziennego raju. Wyspa jednak upomniała się o swoje dzieci, zaś
przyroda tylko w tym jej pomagała. Raven kiedyś dostrzegła świeże
zwłoki, które musiały rozbić się o skały. Niezbyt honorowa śmierć,
pomyślała wtedy, wspominając niedawną przechadzkę po nieznanych jeszcze
terenach. Na samą myśl o tych wspomnianych robiło się jej niedobrze, a
jednak postanowiła oddać ostatni hołd ofierze wyspy. O odnalezionych
ciałach pozostały tylko trzy kopczyki i wianki, które w wiosenne i
letnie dni starała się wymieniać co jakiś czas. Każdy zasługiwał na
pamięć, aby nie zostać zapomnianym.
Spojrzała ponownie na
niebo, gdzie spomiędzy chmur padło na nią promień słońca. Szybko czarny
kaptur bezrękawnika wyladował na jej głowie, aby uchronić jej wrażliwe
na światło organizm. Często się zastanawiała, czy byłaby zdolna do
takiego poświęcenia. Skoku z takiego klifu, aby zakończyć swoje
beznadziejne życie tutaj. Z beznamiętnym wyrazem twarzy podeszła do
krawędzi wzniesienia, aby lepiej przyjrzeć się falą odbijanym o skały.
Był to niczym hipnotyzujący widok, taki magiczny w tym momencie.
-
“ Nawet najbardziej nieświadome i niewinne dziecko w końcu dorośnie,
ponieważ nauczy się, czym jest prawdziwe cierpienie. ” - szepnęła sama
do siebie, wspominając najlepsze lata swojego życia. Życia, kiedy
jeszcze była zwykłą nastolatką z charakterystycznym czarnym warkoczem,
biegnącym od czubka głowy. Od długiego czasu interesowała się swoją
modyfikacją, jej mocnymi stronami, jak i słabościami. Nachodziło jej
pytanie, czy przeżyłaby skok w ciemne odmęty straszliwego żywiołu? Gdyby
się roztrzaskała o skały, ktoś by zajął się jej ciałem. Lub jego
resztkami? Nie znała na to odpowiedzi, nawet osadnicy działali dla
korzyści własnych. - Ból jest nieunikniony… Czy cierpienie potrafi
zmienić człowieka?
Obróciła się na pięcie
plecami do wielkiego zbiornika wodnego, rozkładając swoje ręce na boki.
Czuła się niczym ptak, który chciał ulecieć ku niebu. Jednak należała
jakby do gatunku nielotów, którego marzenie było nierealne. Wznieść się
ku wyżyny wysokości, aby mając cały świat przed oczami z góry. Jednak
jej przeznaczeniem był upadek w głębiny zimnej toni wód przybrzeżnych, a
zabójcze mogły być ostre skały poniżej, czy morskie stworzenia. Jeżeli
przeżyję w jakiś cudowny sposób, będę miała szacunek do życia, przeszło
jej przez myśl, kiedy jedną nogę wystawiła ponad krawędź. Nie musiała
się starać jakoś specjalnie o upadek, ciężar ciała i grawitacja zrobiły
swoje. Miała wrażenie, że upadek nie trwa kilka sekund. Tylko długie
minuty, dając możliwość spojrzenia śmierci w oczy. Przysłowiowe “
przelatywanie życia przed oczami” okazały się być prawdziwe, pomijając
gorsze i złe chwile.
Mieliście kiedyś wrażenie, że jakaś siła
poddaje was próbie? Próbie, która ma ustawić człowieka na odpowiednie
tory, prowadzące do lepszych wyborów w przyszłości? Raven wyciągnęła
jakimś cudem dłoń przed siebie, jakby szukając ratunku. Rzeczy, której
mogłaby się złapać. Miała jednak stoczyć bój z zabójczym żywiołem,
walcząc o najmniejszy dostatek tlenu. Omijając śmiercionośne skały, aby
wydostać się na brzeg. Zła się nie ulęknę… W oka mgnieniu zniknęła pod
lustrem rozszalałej toni wodnej.
~ * ~
Na
pozór wszystko mogło się wydawać normalne, punktu widzenia obserwatora w
dalszej części plaży. Dale kończące swoją wędrówkę na piaszczystej
powierzchni, szalejący wicher, który utrudniał najmniejsze chęci
spaceru. Co jakiś czas zostały wyrzucone na brzeg kawałki drewna, a dla
pasjonatów zapowiadały się dobre poszukiwania bursztynu. Nikt nie
spodziewał się wyrzucenia ciała na w na dość często odwiedzanym miejscu.
Na pewno nie samobójcę, Przecież większość mieszkańców wyspy nie
posunąłby się do takich czynów, prawda? Woda obmywała często jej
sylwetkę, która leżała twarzą skierowaną do dołu. Znienacka dłoń
zacisnęła się na mokrym piasku, zbierając dość sporą jej ilość.
Rozniosło się kaszlnięcie o próby łapania oddechu, zagłuszane przez
wicher. Zmęczona walką w wodzie, pozbawiona większości sił do
funkcjonowania, jednak żyła.
- A-aish… -
zdołała cicho westchnąć, pomiędzy spazmami wywołanymi przez kaszel i
wypluwaniu resztek wody. Marzyła tylko o ciepłej krwi, oraz słodkim
lenistwie w swoich czterech ścianach. Czy to tak wiele? Niestety tak,
zważając na jej stan. Wokół niej pojawiła się dość spora plama krwi,
spowodowane zderzeniem z ostrą krawędzią skalną. Zdołała uchylić
powieki, aby wybadać swoją sytuację. Dostać się chociaż pomiędzy skały,
aby odpocząć. Jednak modlić się, aby nie trafić na jakiś wrogów, co
gorzej - zwierzynę.
~ * ~
Zmarszczyła
lekko brwi czując na sobie kogoś wzrok, nie pamiętała, aby kogoś
wpuszczała do swojego ukochanego lokum. Musiała jak najszybciej
zareagować, szybko otwierając oczy. Zdoała się tylko chwycić za głowę,
czująć promienujący ból z tylnej części czaszki.
-
C-co do cholery… - zdołało przejść przez jej suche gardło, na oślep
próbując jakoś ustawić sylwetkę o podłoże za nią. Jednak nie dostała
oczekiwanych rezultatów, gdyż wylądowała bokiem na ziemi. - D-dlaczego
tutaj pełno piasku?
- Pomyślmy… Leżałaś na piachu, gdyż
jesteśmy na o c e a n e m. Taki wielki zbiornik wodny, jakbyś nie
wiedziała. - zmrużyła brwi, słysząc głos przepełniony sarkazmem. Czyżby
ktoś równy w idealnym słownictwem?
- K-kimkolwiek jesteś…
Radze być grzecznym i dać mi czas, abym mogła Cię dopaść. - powiedziała z
grozą w głosie, jednak szybko zaatakował ją kaszel. Niemądrym
posunięciem był skok, kiedy uderzyły w nią wspomnienia jej wybryku.
Zdołała spojrzeć na tajemniczą osobę, próbując zachować ostrość
widzenia. - Samotnik, czy osadnik…. Jesteś dzieckiem?! Boli…
Filemona? Obiecuję poprawę :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz