12 września 2019

Od Nicholasa CD Pana Stasia

Nicholas otworzył grubą, obitą skórą księgę. Jej pożółkłe stronnice zapisane były krwistoczerwonym atramentem. Nie była to bynajmniej krew. Ktoś musiał starać się, by dzieło to wyglądało nadzwyczaj odstraszająco. Szaman jednak nie obawiał się ani jej wyglądu, ani ostrzeżenia zamieszczonego na stronie tytułowej. Nie był początkujący w sztuce demonologii,praktykował ją od kilku lat. Jego rodzina, zanim jeszcze straciła cały majątek, posiadała ogromną ilość lektur tego rodzaju, toteż zagłębiał się w arkana demonicznej sztuki samodzielnie,jednak z dużym powodzeniem. Już w wieku nastu lat potrafił przyzwać wyższe demony, który rozwiązały dla niego niejeden problem. Ich pomoc wymagała jednak części siły życiowej Nicholasa, przez to był osłabiony i często chorował. Ich umiejętności były jednak warte swojej ceny. Demony zawsze dotrzymują umowy, zawartej z demonologiem i dokładają wszelkich starań by wypełnić swe zadanie. Nie każdy jednak demon chce służyć człowiekowi. Niektóre nie reagują na czar przyzwania, lub ujawniają się przed najwybitniejszymi czarnoksiężnikami. Arcydemony, królowie rasy demonów były poza zasięgiem Nicholasa, jednak z demonami wyższymi i o niższych klasach, radził sobie doskonale. Nie chcąc tracić czasu, Nicholas zaczął przeglądać spis treści. Nie chciał od razu brać się za najpotężniejsze zaklęcia, wolał sprawdzić jak dobre jest to dzieło, zaczynając od czegoś banalnego. 

Przesuwał powoli palcem po stronie i wreszcie znalazł odpowiednią frazę: ,,Przywoływanie duchów". Otworzył księgę na podanej stronie i prześledził tekst wzrokiem. Oczywiście nie ma jednego rodzaju duchów. Jest ich wiele, a każdy służy swojemu tymczasowemu panu w inny sposób i posiada inny zakres możliwości. Celem szamana było stworzenie najprostsze z możliwych. Duch, który wykonuje tylko jedno powierzone mu zadanie, nie więcej. Po jego wypełnieniu znika. Koszt przyzwania tego pomocnika jest bardzo niewielki. Wymaga tylko i wyłącznie krwi zwierzęcej, którą należy wyrysować na ziemi odpowiedni symbol oraz dwóch luster, nic więcej. Jest to bardzo wygodne ponieważ przy przyzwańcach wyższej klasy nieodłącznym elementem rytuału jest samookaleczenie lub ofiara z człowieka. Szaman przeczytał jeszcze raz cały proces opisany w księdze, a potem rozpoczął przygotowania. Wszedł na najwyższą kondygnację budynku i podszedł do okna. Nie było w nim szyby, ani czegokolwiek co mogło by ją zastępować, toteż na jego parapecie uwite było kilka gniazd gołębich oraz innych ptaków, których Nicholas nie rozpoznawał. Być może stanowiły one florę charakterystyczną wyłącznie dla tej przedziwnej wyspy. Szaman regularnie sypał zwierzętom ziarno, tak by przyzwyczaiły się one do jego obecności. Dzięki temu bez problemu złapał teraz w dłonie gołębia i jednym zwinnym ruchem skręcił mu kark. Była to dla ptaka wyjątkowo humanitarna śmierć: szybka i bezbolesna, a co najważniejsze dla Nicholasa - nie skutkowała strumieniem krewi, brudzącym mu ubranie i podłogę. Szaman zszedł z powrotem do swojej głównej pracowni i położył ptaka do miski, gdzie ostrym nożem poderżnął do gardło. Cała krew wylała się do naczynia, mieniąc się różnymi odcieniami czerwieni. Do rysowania symbolu Nicholas zabrał się od razu, wszedł do pokoju obok, służącemu wyłącznie do przywoływań i stworzył na podłodze, posługując się krwią, dość dziwne dzieło, składające się z licznych kół i niezwykłych liter, przywołujących na myśl grecki alfabet. Następnie Nicholas przyniósł dwa lustra, ustawiając je naprzeciw siebie, opierając oba przedmioty o dwie przeciwległe ściany. Teraz wszystko było przygotowane, mógł odczytać zaklęcie z księgi. Podniósł ją ze stolika i już miał zaczynać, gdy usłyszał pukanie do drzwi. Skrzywił się paskudnie i zaklął pod nosem. Nienawidził, gdy przeszkadzano mu w pracy, a zdarzało się to ostatnimi czasy nad wyraz często. Miał jednak ustalony zawód w osadzie i przyrzekł sobie, że będzie go wykonywał w miarę dobrze. Zmusił się więc do zejścia po schodach i otworzenia drzwi gościowi. Jego oczom ukazał się mężczyzna, którego kojarzył z widzenia. Był to rolnik, posiadający własne gospodarstwo - wilkołak, jeśli się nie mylił. Był dość wysoki, miał brązowe włosy, lekki zarost i dziwne szpiczaste uszy.
Stasiu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz