SandraWinther |
Lynn | 16 lat | Żniwiarz
Miano: Lynn
Imię i nazwisko: Po babce odziedziczyła nie tylko jasną cerę, ale także drugie imię - Ronja, którym to zwykła posługiwać się żyjąc w (mniej lub bardziej) cywilizowanym świecie. Aktualnie, na wyspie, jej pierwsze imię - Lynette, niegdyś idealnie współgrające z nazwiskiem Solberg, straciło sens.
Wiek: Szesnaście lat.
Data urodzenia: Pierwszy maja.
Numer: 048
Modyfikacja genetyczna: Żniwiarz.
Status: Osadnik.
Stanowisko: Z zamiłowania i zawodu jest krawcową.
Miejsce zamieszkania: Stara rudera na obrzeżach miasta w miejscu, do którego mało kto się zapuszcza. Gęsta, leśna ściółka sprawia wrażenie niebezpiecznej, a grząskie bagno skutecznie odstrasza potencjalnych gości, którzy mieli ochotę odwiedzić Lynn. Mimo dnia, w lesie panuje nieustanny półmrok przez gęstą koronę drzew, a strzechy, z których zbudowana została chata są przemoczone i nie wysychają przez brak dostępu do promieni słonecznych. Czasem nawet czuć wszechobecną zgniliznę unoszącą się w powietrzu, która ulatnia się spomiędzy drewnianych desek. Na szczęście, rozchybotany budynek w środku nie jest taki zły, jakby mogło się wydawać na pierwszy rzut oka. Rozklekotane drzwi prowadzą do skromnej kuchni z trzema szafkami i palnikiem imitującym kuchenkę. Mimo, że to słaba podróba, całkiem sprawnie pełni swoją rolę. Na ścianach uwieszone są haczyki i półki, a na nich poustawiane zostały wszelkie zeszyty z przepisami, wazony, przyprawy w słoiczkach i inne, kuchenne rzeczy, których nazwa jest zbyt zawiła, aby o nich tutaj wspominać. Na środku postawiony jest okrągły stół z krzesłami dookoła, zasłany ręcznie wykonanym, haftowanym obrusem, a podłoga bezpośrednio po nim wyłożona jest naturalnym futrem. Łuk w ścianie łączy kuchnię z małym salonem, w którego centrum jest ceglany, prowizoryczny kominek, czyli jedyne źródło ciepła w tym domu. Naprzeciw niego stoi kanapa, na której Lynn śpi. Niedaleko ustawiona jest drewniana ława udekorowana wazonem z kwiatami. Podłoga jest drewniana, niemiłosiernie skrzypiąca i z wystającymi gwoździami. Na prawej ścianie pomieszczenia znajdują się półki z różnymi przetworami.
Z zewnątrz sprawa ma się nieco inaczej. Lynn przytoczyła kamienie, aby następnie stworzyć z nich skromną ścieżkę do domu, tak, aby w miarę możliwości nie zapaść się w lepkim bagnie. Dróżka prowadzi także do rozpadającej się szopy, w której dziewczyna nie trzyma nic. Chwilowo.
Aparycja: Lynn jest raczej... dość uroczo wyglądającą osobą. Niska, bo metr sześćdziesiąt to nie dużo, drobna, bo czterdzieści osiem kilogramów to także nie jest dużo. Jej owalną twarz okalają długie do pasa blond włosy układające się w sprężyste loki. Brwi, trochę ciemniejsze od włosów, są z natury gęste i o całkiem odpowiadającym Lynn kształcie. Pod nimi znajdują się głęboko osadzone oczy w kolorze głębokiego błękitu, a pomiędzy nimi, niżej - zadarty, nie duży nos. Ma pełne, malinowe usta z wyraźnie zaznaczonym łukiem kupidyna. Jej sylwetka nie jest specjalnie wyróżniająca się z tłumu. Jej nogi i ręce przypominają bardziej patyczki, które można złamać za jednym dotknięciem, niż ludzkie kończyny. Wszelkie kości są wyraźnie widoczne, ale w miejscach, gdzie powinna mieć nieco więcej ciała - to ma. Może i nie tyle, ile by chciała, ale jej zdaniem nie ma na co narzekać. Takie geny.
Ubiera się raczej wygodne i praktycznie, niż ładne ubrania. Standardem u niej jest szare, królicze futerko, wiązane, skórzane buty sięgające do połowy łydki i czarne, materiałowe, przylegające spodnie.
Charakter: Lynn to wzorowe uosobienie spokoju i opanowania. Jej wyćwiczone reakcje i mimika twarzy zawsze są takie, jakie ludzie chcą, żeby były. Ciężko uznać to za zaletę, kiedy pomaga jej to w manipulowaniu ludźmi. Nie lubi tego robić, a jeśli już się zdarzy, to nieświadomie. Na codzień przeklina siebie samą za roztaczającą się wokół niej, odstraszającą aurę, która skutecznie odpycha od niej ludzi gotowych do zaprzyjaźnienia się. Mimo wszelkich wkładów i chęci, te najczęściej spełzają na niczym, a Lynn kończy tak, jak zawsze - zaszyta w swoim własnym domu.
Dziewczyna zawsze niesie pomoc każdemu w potrzebie, często zapominając o sobie. Nie żywi nienawiści do bogu ducha winnych ludzi, jest raczej nastawiona do każdego tak pozytywnie, jak tylko potrafi, ale mimo wszystko, nie czuje się dobrze między ludźmi, w tłumie i wszechobecnym rozgardiaszu. Ceni sobie ciszę, spokój i swoje własne towarzystwo. Może gdyby miała kogoś bliskiego, to i spędzanie z tym kimś czasu okazałoby się przyjemne, jednak nie dane było jej się o tym przekonać. W rezultacie jest ona, trzy drewniane ściany i jedna biała. Tylko tyle. Towarzystwo innych niezwykle ją męczy, ale przy tym wie, że to nie jest ich wina i nie wyładowuje swojej złości na niewinnych osobach. Mimo swojego, z pozoru, przyjaznego usposobienia, potrafi zaciekle bronić swoich racji, decyzje popierać mocnymi argumentami i wykłócać się, jeśli coś jej nie pasuje. Nie przebiera w słowach i mówi to, co przyniesie jej ślina na język, ale nie zdarzyło się jeszcze, aby było to dla niej zgubne, bądź żeby tego żałowała. Potrafi być ironiczna, sarkastyczna i nieprzyjemna, to także jest bezsprzecznie ważna część jej. Nie ma w sobie nieskończonych pokładów dobroci i cierpliwości, jest zaradna życiowo, śmiało walczy o swoje racje i to, co jej się należy. Jest w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach samodzielna. Osadniczką została tylko z braku umiejętności walki - jest świadoma swoich słabości, czyli między innymi tego, że poza granicą wioski przetrwałaby zaledwie kilka godzin.
Historia: Clarke i Elias Solberg nigdy nie byli bogatymi ludźmi. Żyli bez wykształcenia, dostawali pieniądze od państwa, a mieszkali w domach socjalnych. Byli marginesem społecznym, kimś, na kogo szły wszelkie podatki, aby zapewnić im byt. Pracowali w kiosku, z którego przychód był mocno ograniczony i nie starczał im na zbyt wiele. Wydzielali jedzenie na każdy miesiąc, robili skrupulatne obliczenia, a zakupy często robili im dobrzy ludzie z osiedla, bo ci nawet nie mieli jak kupić mydła do kąpieli. Z takiego powodu dziecko nie było planowane, ani przedtem, ani teraz, ani nigdy. Dobrali się o tyle dobrze, o ile oboje mieli wyraźny problem ze swoimi uczuciami i okazywaniem ich, tak więc kiedy na świat przyszła niechciana Lynette - nie umieli przelać na nią odpowiednich wartości i uczuć. Czuła się źle we własnym domu, niekochana i niechciana, robiła bardziej za zabezpieczenie rodziców na przyszłość, niż za jedyną córkę. Sprawy pokomplikowały się, kiedy Elias nie wytrzymał - po kilkunastu latach okazał swój sprzeciw, zabijając własną żonę. Otruł ją, dolewając do jej picia silnie żrącego płynu, którego dosłownie odrobina śmiertelnie poparzyła jej wnętrzności. W tamtym momencie Lynette uciekła z domu, nie zabierając z niego praktycznie nic. Zarzuciła na siebie kurtkę i wybiegła, chcąc być jak najdalej od domu. Zaczęła jeździć autobusami - jechała bez celu, aby do przodu. Nie jadła, nie piła, była na skraju życia, a siedząc na schodkach przy dworcu, zemdlała. Jej nowa historia zaczęła się dopiero na wyspie.
Partner: Brak.
Wyposażenie: Podstawowymi rzeczami znajdującymi się w ekwipunku Lynn są najróżniejsze materiały, igła i nić. Oprócz tego posiada także krótki sztylet do samoobrony, saszetki z leczniczymi ziołami oraz lnianą chusteczkę.
Inne:
- „W poprzednim życiu” była lekomanką. Teraz także istnieje to zagrożenie, jednak wszelkie medykamenty są trudno dostępne od ręki. - Umie strzelać z łuku i broni palnej, jednak to drugie na wyspie niestety jej się nie przydaje. Ku jej niezadowoleniu, nie potrafi walczyć wręcz.
- Dobrze gotuje.
- Za szopą, niedaleko domu uprawia swój własny, mały skrawek ziemi, w innym przypadku nie miałaby co jeść
- straże często omijają jej mieszkalny zakątek, przez co nie ma tak łatwego dostępu do pożywienia, jak reszta osadników.
- Jest nadzwyczaj dobrą złodziejką, co nierzadko wykorzystuje,
- Posiada konia.
Kieruje: justynaxx76@gmail.comPunkty doświadczenia:
przydzielone [19PD], luźne [13PD]:
Zwinność: 6
Wytrzymałość: 2
Siła: 2
Percepcja: 5
Opanowanie: 4
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz