17 grudnia 2019

Od Nyx CD Sędziego

Zejście siwobrodego do piwniczki uniemożliwiło mu dostrzeżenie delikatnego, krótszego niż ułamek sekundy uśmiechu, który zawitał na twarzy czarnowłosej. Gdyby jednak zdarzyło się, że Sędzia ów uniesienie kącików ust by zauważył, przy czym najprawdopodobniej skomentował, Rita opisała by to zjawisko jako przejaw czystej ironii. W rzeczywistości jednak, był efektem skonfrontowania owego wyznania z osobistym przekonaniem dziewczyny o swojej bezużyteczności w tej mikrospołeczności. Żeby jednak nie skupiać się za bardzo na poczuciu bycia niepotrzebnym pasożytem dragonka zakładała, że jest dla siwego inwestycją na przyszłość. No bo któż nie chciałby mieć zadłużonego u siebie wielkiego, ziejącego ogniem i latającego gada? Z zamyślenia wyrwały ją ciężkie kroki zwiastujące powrót siwego giganta.
- Z głodu to my raczej nie umrzemy - zakomunikował zadowolony mężczyzna. - Prędzej sami się wzajemnie pozabijamy.
- Przed chwilą dziękowałeś za moją obecność - uniosła pytająco brew czarnowłosa zaplątując ręce na piersi. - Teraz zakładasz, że doprowadzimy się wzajemnie do podwójnego samobójstwa?
- Przypominam, że jesteśmy mniej lub bardziej udanymi, zmutowanymi hybrydami, przy czym jedno z nas zieje ogniem, a drugie potrafi zrobić użytek ze swoich mięśni.
Dziewczyna pokiwała głową w milczeniu nie mogąc znaleźć kontrargumentu, po czym powróciła do gotowanej przez siebie potrawy, która przypominała o swojej obecności agresywnie bulgocząc pod przykrywką.
***

Po całkiem smacznym i sycącym obiedzie Rita poczuła potrzebę skorzystania z ładnej pogody, której przyszło im ostatnimi czasy doświadczać coraz rzadziej zważywszy na panującą porę roku. Ubrała się więc ciepło i rzucając w stronę sprzątającego współlokatora krótkie „zaraz wracam” opuściła jaskinię. Gdy promienie popołudniowego słońca objęły jej sylwetkę, a płuca wypełniły się mroźnym powietrzem czarnowłosa sięgnęła do kieszeni z zamiarem wyciagnięcia papierosa. Głośno przeklęła brak fajek, jak i odruch, którego pomimo długiego, przymusowego odwyku nadal się nie wyzbyła. Szybko jednak pozbyła się przykrego wspomnienia wyrobów tytoniowych ruszając przed siebie i zgłębiając się w gąszcz lasu. Spacer należał do tych miłych, bezrefleksyjnych przechadzek, które oczyszczały umysł i pozwalały na chwilę wytchnienia. Zaspokajał również potrzebę aktywności fizycznej i wspomagał pracujący intensywnie układ trawienny. Idealny, podręcznikowy wręcz, a nawet w pewnym sensie nudzący swoją perfekcyjnością spacer można by powiedzieć. Byłby i taki pozostał, gdyby nagle panującej w lesie ciszy nie przedarł niczym kartki papieru, gwałtowny i przenikliwy krzyk. Owa prognoza potencjalnego źródła wrażeń lub zarobku skusiła dziewczynę do podążenia w kierunku źródła dźwięku. Zakradając się do scenki rodzajowej Nyx próbowała przewidzieć, czy stanie się świadkiem rozboju, gwałtu, morderstwa, czy może miłosnych igraszek. Na wyspie wszystko było w końcu możliwe... Gdy znalazła się w dostatecznej odległości, aby dostrzec o co tyle zmieszania, lecz pozostać niezauważonym, biernym obserwatorem przylgnęła plecami do pnia najbliższego drzewa, po czym ostrożnie zza niego wyjrzała. Przez dłuższą chwilę nie mogła uwierzyć własnym oczom. Ostatecznie pogodziła się z faktem, że obserwowała czteroosobową grupę ubranych w czarne, wojskowe mundury i uzbrojonych po zęby mężczyzn, którzy układali w bagażniku terenowego pickupa nieprzytomną, lub martwą, młodą dziewczynę.
- Mamy kolejnego - odezwał się jeden z nich do trzymanej w wolnej ręce krótkofalówki.
- No i piknie - odparła z charakterystycznym, elektronicznym pogłosem słuchawka. - Do full seta trza jeszcze dwójki.
- Aż pięć? - jęknął z niedowierzaniem pierwszy z rozmówców ładując się na miejsce pasażera.
- Ano. Się ostatnio Spartakus rozochocił.
- Wykastrować złamasa to się uspokoi.
- Zluzuj majty - zarechotała słuchawka - więcej juchy, więcej siana.
Konwersacja mężczyzn urwała się w momencie, gdy zamknięto wszystkie drzwi, a pojazd powoli ruszył z cichym warkotem. Dojście do wniosku, że należało czym prędzej oddalić się od miejsca iście nietypowego zdarzenia, zajęło Ricie dłuższą chwilę. Gdy jednak myśl ta pojawiła się w jej głowie, a ciało na powrót zaczęło wykonywać wydawane przez czarną łepetynę polecenia dziewczyna rzuciła się do ucieczki. Los chciał, że pomimo szoku nie pomyliła drogi powrotnej, a w konsekwencji po nieco ponad kwadransie biegu na orientację na horyzoncie pojawiło się wejście do jaskini. Uspokojona spowolniła krok i odetchnęła z ulgą. Gdyby przed wejściem do groty dziewczyna uznała za stosowne obejrzeć się za siebie i wytężyć nieco smoczy wzrok zapewne dostrzegła by delikatne światło odbijające się w lunecie karabinu snajperskiego jeszcze zanim został z niej wystrzelony w jej stronę pocisk ze środkiem usypiającym.

***

Zanim powoli uniosła ociężałe powieki i skrzywiła się od nadmiaru światła Nyx zaczęła odczuwać silny dyskomfort spowodowany spętanymi za plecami nadgarstkami, narastającymi nudnościami oraz wyciąganą z szyi igłę strzykawki.
- Budzimy się królewno - rozbrzmiał donośny głos.
Gdy dziewczynie udało się z trudem otworzyć oczy i unieść głowę powoli rozejrzała się dookoła. Biała do porzygu, nieskazitelna sala, wypełniona zapachem środka do dezynfekcji, formaliny i świeżej krwi wyposażona była typowe dla laboratoriów, czy nowocześniejszych gabinetów lekarskich meble oraz urządzenia. Przy jednym z nich stał odziany w biały fartuch, wysoki i chudy niczym kostucha mężczyzna, o długich, słomianych włosach. Ukończywszy to co miał do zrobienia odwrócił się ociężale i powłócząc nogami zbliżył do przywiązanej do krzesła czarnowłosej. Przypominającymi uschnięte patyki palcami rozszerzył jej powieki, a oczy brutalnie potraktował paroma mignięciami latarki, jednocześnie intensywnie wpatrując się w zwężające się źrenice dragonki swoimi czarnymi, pozbawionymi wyrazu oczami głęboko osadzonymi na podłużnej, poszarzałej od zmęczenia twarzy.
- Bez zbędnych farmazonów - odezwał się zakończywszy badanie dziewczyny. - Do przedstawienia zostały zaledwie dwie minuty.
- Przedstawienia? - wymamrotała niewyraźnie czarnowłosa.
Jej wzrok stopniowo przyzwyczajał się do światła, umysł stopniowo się rozjaśniał, lecz mdłości narastały. Tak samo wątpliwości, czy aby na pewno była na jawie, czy raczej wszystko się jej nie śniło.
- Za krótką chwilę zostaniesz wypuszczona na arenę - mężczyzna w fartuchu zignorował bełkotliwy komentarz czarnowłosej. - Twoje zadanie jest proste: zneutralizować jak największą liczbę pozostałych, zmodyfikowanych genetycznie obiektów i pozostać przy życiu. Nieco pomocna okazać się może adrenalina, którą właśnie wstrzyknąłem ci do organizmu. Odmowa konfrontacji spotka się z reakcją ze strony pilnujących prawidłowego przebiegu wydarzenia strażników. Nie zabiją cię, ale sprawią, że drugi raz nie trzeba cię będzie prosić. Wszystkie chwyty dozwolone. Brak taryf ulgowych. Jakieś pytania? Żadnych? To życzę udanej zabawy.
- Co tu się odjaniepawla do kurwy? - strach, rozpaczliwe pragnienie ucieczki i buzujący w żyłach nadmiar adrenaliny mieszały się tworząc chaotyczną magmę emocji i szału tryskającą z Rity niczym wulkanu ulegającemu erupcji stulecia.
Fakt bycia ignorowanym przez obcego, jak i pojawienie się nowych umundurowanych postaci, które pochwyciły szarpiąca się i wyjącą niczym dzikie zwierzę dziewczynę, dodatkowo ów wulkan podsycił. W przeciągu następnych dwudziestu sekund Ritę podniesiono z okupowanego przez nią dotychczas krzesła, podwiązano jej ręce i doprowadzono do drzwi, przez które została dosłownie przerzucona. Wylądowała ciężko na piaszczystej ziemi łykając przy tym sporą dawkę pyłu, którą jednakowoż praktycznie odrazu wyrzygała dając upust nieodpuszczającym jej nudnościom. Wytarła rękawem usta i rozejrzała się dookoła. W okrągłej, pustej i przestrzennej sali zimne światło jarzeniówek oświetlało dziesiątkę znajdujących się w pomieszczeniu nieszczęśników. Pomimo dziejącej się w całym organizmie dziewczyny jesieni średniowiecza Rita znalazła w sobie dostatecznie dużo siły woli oraz wynikającej z ulicznego doświadczenia pamięci mięśniowej, żeby podnieść się z piaszczystej ziemi i przybrać pozycję bojową szykując się do niewątpliwie nadchodzącego starcia.


Sędzia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz