3 października 2018

Od Nyx [etap1 > etap2]

Biały puch otulał delikatnie pogrążoną w zimowym letargu florę tego przeklętego lasu. Rita miała go już po dziurki w nosie. Nawet tego ukochanego dla jej oka zimowego, majestatycznego i jednocześnie tajemniczego krajobrazu. Szczególnie, gdy temperatura spadła zdecydowanie poniżej zera. Funkcjonowanie w takich warunkach Nyx uważała za wręcz niemożliwe, co pewnie z biologicznego punktu widzenia mogło być prawdą. Na nic zdało jej się oglądanie godzinami Bear'a Gryllsa skoro jej skostniałe z zimna palce odmawiały posłuszeństwa, a z oczu, jak i z nosa ciekły hektolitry przeróżnych substancji. Pozostawało jedynie opuścić dotychczas okupowane drzewo i znaleźć schronienie w lepiej izolującej od niekorzystnych warunków środowiska, ciasnej (ale własnej) jaskini. Na tyle zamkniętej, by utrzymywać temperaturę wyższą od zera, a jednocześnie wystarczająco przewiewnej, aby można było w jej wnętrzu rozpalić ognisko i się nie zaczadzić. To też regularnie wykonywała Rita pomiędzy krótkimi eskapadami mającymi na celu znalezienie wszelkich mchów, zaschniętych liści, czy gałęzi transformowanych przez nią w "karimaty" oraz polowaniami. Zazwyczaj w swojej smoczej postaci. Mimo braku całkowitej kontroli nad bolesną przemianą zdobywanie pożywienia było dużo łatwiejsze, gdy posiadało się ogromne, pokryte łuską cielsko, parę skrzydeł i szeroki arsenał ostrych jak brzytwy zębów oraz potężnych pazurów. No i oczywiście nie zapominajmy o umiejętności ziania ogniem. Niezwykle przydatne...
*
To się zdarzyło w nocy, gdy świat ogarnięty był egipskimi ciemnościami, a żarzące się już jedynie niegdysiejsze ognisko Rity było jedynym źródłem światła. Obudził ją niemiłosierny ból. Podobny do tego, który towarzyszył przemianom, jednak znacznie silniejszy. Gdyby nie fakt, że dziewczyna już leżała zapewne upadła by na ziemię. Zaczęła kurczyć się i wić jak wąż mając nadzieję, że w ten sposób ulży cierpieniom. Tak się jednak nie stało. Czuła jak jej zmutowane komórki szaleją, jakby same nie wiedziały co robić. Mięśnie, narządy, nawet kości robiły się coraz gorętsze, a dziewczyna spodziewała się, że prędzej cz później zaczną żarzyć się piekielną czerwienią od swojego gorąca. Podświadomość wizualizująca sobie przemianę w tak ciasnej przestrzeni zmusiła dziewczynę do wyczołgania się na zewnątrz. Dotykany przez czarnowłosą śnieg ulatniał się z charakterystycznym sykiem, w związku z czym po chwili wejście do jaskini spowiła gęsta mgła. W środku mlecznobiałej chmury kolejnym transformacjom ulegało ciało Rity. Palce jej dłoni wydłużyły się, pogrubiły i pokryły łuską, a na końcu paznokcie przerosły w ostre, zakrzywione szpony. Jej zęby zaczęły wyrastać i drastycznie zwężać się ku końcowi tworząc ogromne zębiska. Łamiącym się z bólu głosem wrzasnęła, gdy z jej pleców wystrzeliła para czarnych, błoniastych skrzydeł przypominających te należące do nietoperza... I wtedy nagle wszytko się zatrzymało. Ból równie gwałtownie jak się pojawił tak zniknął, a temperatura ciała Nyx powróciła do naturalnych 36 stopni Celsjusza. Jedyne co wybiegało ponad normę były smocze cechy aparycji, które najwyraźniej nie zamierzały ustąpić miejsca pierwotnym częściom ciała. 
/Zaje**ście/ pomyślała Rita leżąc w bezruchu na ziemi. 
- Ja wiem, że jestem dragonem, ale następnym razem, jak coś takiego ma się dziać, to można by było mnie grzecznie uprzedzić - warknęła do nieobecnej istoty odpowiedzialnej za cały ten szit.
Resztkami sił doczołgała się z powrotem do swojej "smoczej jamy" szurając za sobą nadprogramową parą kończyn. Gdy usadowiła się w jej wnętrzu stosunkowo wygodnie rozpaliła na powrót palenisko jednym ognistym kaszlnięciem. Otuliła się błoniastymi skrzydłami tworząc prowizoryczny śpiwór i nieziemsko zmęczona zaistniałą sytuacją pogrążyła się w błogim, nieprzerwanym śnie z nadzieją na lepsze jutro.

Koniec

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz