17 stycznia 2020

Od Ai Nora do Werny'ego

Wilgotne kosmyki włosów, przylepiły mi się do twarzy, odgarniałem je, jednakże nic nie mogłem teraz zrobić. Dopóki nie wyjdę z niewielkiej rzeczki, a może jedynie spod wodospadu. Lubie, gdy tak krystalicznie świeża woda spływa po moim ciele i orzeźwia mnie, do tego słoneczko mnie przygrzewa. Nawet jeśli jest drażniące, to wciąż chce to znosić, niż unikać. Od zawsze czekałem, na kolejny dzień, by słońce mnie przywitało i ogrzało mą twarz. Teraz jednak jest zupełnie inaczej, chociaż to i tak niczego nie zmienia. Bynajmniej dla mnie..
Poczułem delikatne dreszcze, więc otworzyłem oczy, robią dwa kroki przed siebie, by wyjść spod wodospadu. Uniosłem głowę, by zobaczyć, czy góra jest oświetlona. Jasne światło padało na drzewo. To miejsce nazywają "Drzewo Młodości". Nie próbowałem, owoców z tego drzewa, mam zamiar ich posmakować i sam się przekonać, czy pogłoski są prawdą, czy jednak to ściema.Usłyszałem, nadchodzące kroki, dlatego też nie odwracałem się, by dokładniej sprawdzić, czy ten ktoś ma zamiar mnie okraść, czy zwyczajnie jest podglądaczem. Teraz słychać było łamanie się gałęzi pod czyimiś butami/stopami. Dlatego też odwróciłem się, by zobaczyć, kto taki się skrada nieudolnie. Ujrzałem dziewczynę, mieszkankę osady, przybyła dość wystraszona, więc zdecydowałem się powoli wyjść, a następnie pomogła mi się okryć moją szatą, zarzuciłem sobie na ramiona futro, zbierając resztę rzeczy. Panienka, nie mogła, wydusić z siebie słowa, zbyt wystraszona była. Dlatego też ostrożnie ją przytuliłem do siebie. Wówczas mogłem się przekonać, że drżała z przerażenia i strachu. Jak mantrę powtarzała jedynie jedno słowo "PIRACI".
Zaciekawiony co się za tym kryje. Także odprowadziłem ją do osady, po drodze dowiadując się kilku użytecznych informacji. W końcu z siebie to wyrzuciła, opowiedziała mi o wszystkim. Któż, by pomyślał, że będą ją ścigać, a potem porwą kilka cennych skarbów i zwierząt z wioski i pobliża. Ciekawe, po co im są potrzebne. Dowidziałem się o miejscu, gdzie mogą być przetrzymywane te dobra. Tak też bez zbędnych przeszkód i cackania się z tym wszystkim. Po odprowadzeniu jednej zagubionej owieczki ruszyłem przywitać się, może nawet pożywić się tymi porywaczami, przydałby mi się posiłek. Może nawet, w tym wszystkim znalazłbym partnera na dzisiejszą noc, przydałby mi się ktoś. Nie wybrzydzę panienką, jednakże dziś akurat mam chętkę na chłopaczka. Zobaczymy, jak się potoczą łowy i granie bohatera. Oczywiście nagrodę też chce jakąś, inaczej mogą sobie tam być i nawet palcem wówczas nie kiwnę.
Kierowałem się z wolna w kierunku "Plaży Barley'a". Przyjemne powietrze, powoli suszyło me wilgotne włosy, Na nowo zaczęły się kręcić i sam z chęcią, je odgarniałem, ich miękkość zawsze mnie zachwycała. Westchnąłem, czując jak, moje kły zaczynają, wariować od braku świeżej krwi na nich. Tak bardzo pragnąłem się napić, a może w międzyczasie też się zabawić z ofiarą. Plaża naprawdę piękne i przyjemne miejsce, z chęcią mógłbym tu zostać. Przynajmniej, bym sobie popływał, a moja skóra, byłaby nawilżona. Słońce, aż tak by mnie nie paliło po skórze, która i tak jest wrażliwa. Ukryłem się w krzakach, gdyż widziałem, jak zostawiają jedną łódkę i płyną na statek z jakimiś zwierzętami oraz skarbami. Przyglądałem się im, mieli także alkohol.
Zastanawiałem się, czy teraz iść, czy może poczekać. Dlatego też po rozmyśleniach, zdecydowałem się poczekać do zmierzchu, W końcu mogłem udać się po chłodniejszym piasku, do łódki. Wiosłowałem, czego nie znoszę, nie jestem tym typem człowieka, albo bestią, która to robi. Znaczy robie inne bardziej trudne i dość łakome rzeczy niż coś tak prostackiego. Wywróciłem oczami, wykonując kolejne ruchy, by dopłynąć w końcu do tego statku. Dostanie się na pokład, okazało się dziecinne proste, potem jedynie się po nim rozebrałem i zakradłem po cichu. Odnalazłem skradzione dobra oraz piękne zwierzęta, gdzieś dalej była śpiąca upita załoga. Skierowałem się gdzieś zupełnie indziej. W przeciwnym kierunku od załogi, by dostać się na drugą część statku tam, powinna znajdować się kajuta kapitana. Tak też i było, uchylone drzwiczki, a on sam smacznie drzemał. Zrzuciłem futro po wejściu do jego kajuty, zamknąłem drzwiczki, po czym odłożyłem swoje rzeczy. Po znalezieniu sznura. Związałem moją nową ofiarę i delikatnie rzecz ujmując, rozdarłem pazurami jego ubrania. Tak, by się nie obudził, nie chciałem, by mi przerywał. Dlatego też jego słodkie usteczka, zostały zakneblowane, by nie wydał z siebie dźwięku, który, by mógł mnie zdradzić.
Przystojny, bond włosy i umięśniony mężczyzna, którego z chęcią chce się wykorzystać. Umieściłem swe nóżki po obu stronach jego, po czym wygodnie się usadowiłem na jego biodrach. Moje dłonie przejechały po ciele mężczyzny, delikatnie zahaczyłem palcami o jego sutki, oblizując wargi, coraz bardziej spragniony. Kły łaknęły krwi.
Dlatego bez zbędnego czekania, nieco odchyliłem dłonią jego głowę, by odsłonić szyje, poszukałem miejsca i wbiłem kły. Westchnąłem spragniony i podniecony, nieco zbyt łakomie go pijąc, naprawdę mi smakował. Na głodzie to wszystko mi smakuje, chociaż teraz mam pod sobą znakomitego kąska, którego mogę wykorzystać. Dlatego też moja druga dłoń go dotykała, tam, gdzie mogła, bardziej w tym momencie, byłem na zaspokojeniu głodu, a krew to mój ukochany nektar. Mógłbym go pić bez końca.
W pewnym jednak momencie wyjąłem kły i zlizałem z jego szyi resztkę. Musiałem uważać, by nie zabić. Wyprostowałem się, oblizałem powoli złakniony wargi i przyjrzałem się ponownie. Zaczął się szamotać, wargami zacząłem powoli schodzić na jego tors, by zająć się dokładniej ciałem ofiary, miałem chęć w tym momencie zejść jeszcze niżej. Jak to ja mam w zwyczaju. Przygryzałem jego skórę, schodząc niżej.
Nagi prezentował się znacznie lepiej niż na początku. Na nowo oblizałem wargi, by na niego spojrzeć i obnażyć swe kły w uśmiechu. Nie pozwoliłem mu na więcej ruchu, gdyż już po chwili w moich ustach znalazł się jego sprzęt. Przyglądałem się kapitanowi, na tyle ile mogłem, w tym też sprawiałem język w ruch.
Chciałem, pragnąłem, marzyłem, by usłyszeć co, mam w tym momencie do dodana, jak nic to wolałbym go wykorzystać do swoich niecennych celów.

Werny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz