24 sierpnia 2019

Od Derycka CD Olyvii

Trzeba było przyznać że rudawoblond dziewczyna miała piękny i delikatny głos. To w połączeniu z jej drobną i niską sylwetką, sprawiało że nie wyglądała groźnie, a słodko i uroczo. Deryck zdecydowanie uznał że można się dziewczyną nieco "zabawić". Może nawet nie tyle co nią, a jej strachem przed nim.
Zrobił pewny krok do przodu gdy ta, wycelowała w niego nożem. N
óż to niebezpieczna broń, szczególnie w rękach osoby, która potrafi się nią dobrze obsługiwać. Uśmiechnął się pewnie patrząc na nią i przelotem na nóż.
- Naturalnie. - Odparł tylko tyle i palcem wskazującym, dotknął noża, by go opuścić ku podłodze. - Może pomogę?
- W zamian za co? Jeżeli twoją kolacją mam być ja, to chyba jednak podziękuję. - Dziewczyna pewnie odpyskowała w jego kierunku.
Nagle delikatna piękność zrobiła delikatny krok do tyłu co zadziałało jak efekt domina. Jej nóż w mgnieniu oka wyślizgnął się i wpadł do płynącej dość żwawo rzeczki. Dziewczyna straciła równowagę i już miała wpaść do wody. Jednak nie tym razem.

Deryck momentalnie złapał ją za rękę i przyciągnął do swojej, o wiele wyższej i większej osoby. Nie przyciągnął jej jednak stricte by dotykać się nosami.  Spojrzał w jej piękne zielone oczy i przysunął się do jej szyi. Obwąchał ją delikatnie jakby chcąc wyczuć coś, czego zwykły człowiek nie wyczuje.
- Widzisz? Mało nie wpadłaś do rzeki przez strach kt
óry nie jest w tej chwili wymagany. Czuję od Ciebie delikatny zapach lasu, kory drzew i ziół. Świeżych kwiatów, powietrza hulającego po polu i taką... delikatność. - Deryck zmrużył oczy patrząc głęboko w jej.
-Jesteś nimfą, leśną. Mam rację? - Zapytał dumnie patrząc na nią.
Dziewczyna jakby nie mogąc uwierzyć w to co właśnie ją spotkało i co mężczyzna zrobił, zaniem
ówiła. Pokiwała jedynie głową pomrukując na potwierdzenie jego słów.


Mężczyzna gdy upewnił się że dziewczyna stoi dość pewnie na gruncie puścił ją i wygładził swoją koszulę. Odchrząknął i spojrzał znów w jej oczy.
-Jestem Deryck. Chętnie Ci pomogę w tym co musisz zrobić. Zapytałaś czego chce w zamian. C
óż... Miło by było jakbyśmy się jeszcze spotkali. Tak za dwa dni? Mniej więcej w tym samym miejscu?
Dziewczyna nagle jakby się rozbudziła i spojrzała na Derycka nieco zła.
- Niby w jakim celu? Wydaje ci się, że mam czas na spotykanie się z samotnikami? - zapytała oburzona - Idź poszukaj bardziej naiwnej osadniczki.
- Naiwnej? Skąd pomysł że naiwnej? Skoro nie chcesz mojej pomocy... Dobrze więc. Bywaj zdr
ów "my lady".

Odpowiedział odchodząc w mrok i zostawiając dziewczynę zamą sobie pośrodku lasu. Jednakże to nie był koniec. Dobrze wiedział co musi zrobić i że też nie odpuści tak łatwo. Spłoszyła mu jego kolację więc była mu coś winna.

***


Tego dnia było wietrznie i pochmurno. W nocy była burza więc cała okolica nie dość że była mokra to jeszcze marsz był utrudniony przez namokniętą glebę. Deryck spacerował brzegiem rzeki, od miejsca  w kt
órym ostatnio spotkał Olyvie. Powoli przemierzał krok za krokiem, metr za metrem, rozglądając się i badajac każdy centymetr rzeki, brzegu i terenów obok. Musiał znaleźć coś, co w tej chwili bardzo by mu się przydało. Coś dzięki czemu mógłby się delikatnie odgryźć, a może zapunktować o te 0,2% punkta u Olyvi. Zimna woda wraz z niską temperaturą, wiatrem i mokrym podłożem sprawiał, że marsz wzdłuż rzeki był bardzo nieprzyjemny i niewygodny.

Swoją drogą niesamowite jak w jednej rzece można znaleźć wiele przedmiot
ów, których nikt by się niespodziewał. Szczególnie na tej wyspie. Ciekawszymi przedmiotami znalezionymi podczas wędrówki był niedziałający telefon, zegarek czy płyta winylowa.
Dla niego to wciąż nie było to czego szukał, przez co jego nerwy brały powoli g
óre nad nim samym. Ze złości cisnął telefonem w nurt rzeki, kiedy nagle coś odskoczyło. Zaciekawiony tym faktem zbliżył się i złapał w obie dłonie mały przedmiot który wyciągnął. To było to.

Gdzieś około południa udał się w stronę plaży. Zaczął nią powoli spacerować pr
óbując znaleźć domek dziewczyny. Nie był pewny czy to aby na pewno tutaj mieszkała, jednakże liczne jego obserwacje wzkazywały akurat ten dom. Ten na który akurat patrzył stojąc przed welkim klifem, o który notorycznie uderzały fale, załamując się i odpływając.

Mruknął sam do siebie przyglądając się na klif. Trzeba było przyznać że klify mają w sobie coś magicznego i takiego ciekawego w sobie. Spojrzał pare metr
ów w bok i ujrzał drogę któa prowadziła na górę. Ruszył więc powolnym krokiem ku ścieżce. Domyślał się że od drugiej strony, lub bardziej od lądu droga będzie przyjemniejsza i łatwiejsza. Nie chciał jednak zwlekać, szczególnie że było już po południu a w nocy raczej nie chciał się nikomu ukazywać w tej drugiej formie. Po kilku minutach gdy wszedł na górę, niemal pod sam dom, rozejrzał się. Nic dziwnego że ta Olyvia tutaj mieszkała. Widok z klifu był niemal nie do opisania.
Bezkresne morze zlewajace się z chmurami w oddali, delikatne fale uderzające o plaże, by po chwili cofnąć się do morza, widok na drugi kawałek wyspy kt
óra delikatnie wychodziła w morze. Wokół domku piękny gęsty las, który ciągnął się kilometrami. Do tego dochodziła polana przy domku. Idealne miejsce dla nimfy.
Podszedł do drzwi pukając dwa razy delikatnie. Czekając rozejrzał się jeszcze raz i wdychając świeże morskie powietrze. Wten czas dziewczyna otworzyła drzwi, ale widząc samotnika od razu chciała je zamknąć. Deryck nawet nie patrząc zablokował drzwi butem. Spojrzał na dziewczynę swoimi niebieskimi oczami.
- Witaj młoda damo.  - Powiedział spokojnym głosem. Wyciągnął dłoń na kt
órej leżał sztylet dziewczyny zagubiony podczas gdy straciła równowagę. - To chyba należy do Ciebie.
Dziewczyna owszem spojrzała na sztylet jednakże nie chciała wdawać się z nim w większą dyskusję. Chwycila n
óż i znów próbowała zamknąć drzwi.
- Dziękuję ale jestem nieco zajęta.
Nim rudoblond włosa chciała zamknąć drzwi Deryck wyciągnął ku niej drugą rękę. W tej znajdowała się piękna czerwona r
óża która jakby nie mal przed chwilą dopiero zakwitła.

Olyvia?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz