31 sierpnia 2019

Od Tenebris'a do Renarda

Położyłem jeden z dwóch bukietów utworzonych z konwalii na grobie Nirali. Uniosłem wzrok na kamienną płytę, na której wyryte zostało jej imię, nie wiedząc, co jeszcze mógłbym zrobić. Zdecydowanie nie zasłużyła na taką śmierć. Na zarówno ten rodzaj, jak i czas. Była przecież taka młoda.
Westchnąłem ciężko, próbując zrzucić z siebie cały ten ciężar. Od razu poczułem słodki zapach kwiatów. Wspominałem czas spędzony z Osadniczką, gdy przeczekiwała u mnie zimę. Zdążyłem poznać ją wystarczająco, by móc nazwać ją przyjaciółką. Kolejną, która umarła na wyspie. Wciąż nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem od innych Osadników - Galia nie żyje. Mówili, że była w związku, ale nikt nie znał jej partnera. Prawdopodobnie był Samotnikiem. Czy to on ją zabił? A może przyczyna jej zgonu była całkiem inna? Miliony pytań bez odpowiedzi, a z każdą chwilą było ich coraz więcej.
Po jakimś czasie, spędzonym przy grobie Nirali, powoli podniosłem się na równe nogi. Spojrzałem na drugi bukiet, który wciąż trzymałem w dłoni. Podobno Galia została pochowana gdzieś w Górach Ungcy. Kwiaty na niewiele jej się zdadzą, ale tylko tyle mogłem jej dać. W końcu pomogła mi. Nie zasłużyła więc, bym o niej zapomniał.
Zanim opuściłem cmentarz Osadników, zahaczyłem jeszcze o grób brata znajomej dyktatorki. Nie znałem go, ale był ważny dla Galii, a skoro ona umarła, czułem się w obowiązku, by zajmować się również jego miejscem pochówku. Zgarnąłem z mogiły warstwę liści i wyrwałem wzrastające chwasty. Następnie wziąłem chyba jedyny suchy patyk i zapaliłem jego koniec przy użyciu płomienia ze świecy z sąsiedniego grobu. Kijek nie był jakoś specjalnie długi, więc zapaliłem knoty świec na grobie Jules'a, zanim zdążyłem poparzyć sobie palce. Ciepłe światło rozświetliło mogiłę, nadając jej mniej ponurego wyglądu. Poświęciłem chłopakowi jeszcze chwilę swojego czasu, by później udać się na poszukiwania jego siostry.

***

Szukanie w pasmach górskich mogiły, o której niczego się nie wie, nie należy do najłatwiejszych zadań. Szybko się o tym przekonałem. Sprawdzałem każdy szczyt, każdą szczelinę, wąwóz i jaskinię. Szukałem wszędzie. Dni mijały jeden za drugim, a ja powoli traciłem nadzieję na to, że kiedykolwiek znajdę grób Galii.
W końcu jednak udało mi się znaleźć dwa groby na jednym ze szczytów górskich. Spojrzałem na kamienie, w których to wyryte były imiona - Galia i Farrah. Znałem tylko jedną z nich. Kim więc była druga osoba? Położyłem bukiet na grobie żniwiarki i spojrzałem na ten sąsiedni, szukając jakiejś wskazówki.
Nagle usłyszałem za sobą cudze kroki. Automatycznie spojrzałem przez swoje ramię. Za mną dostrzegłem czarnowłosego chłopca, który natychmiast się zatrzymał, gdy tylko mnie ujrzał. Był wyraźnie zdziwiony.
- Kim jesteś? - zapytał, chcąc zabrzmieć jak najgroźniej.
- A ty? - odpowiedziałem spokojnie, unosząc przy tym brew.

Renard? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz