5 sierpnia 2019

Od Pana Stasia do Yarii Irikhri

Ostatnim czasem nie chciało mi się zupełnie nic robić. Miałem typowego lenia, jednakże mimo to wykonywałem swoje obowiązki w polu i na gospodarstwie. W sobotę postanowiłem się nieco rozerwać i wyszedłem w stronę osady, aby trochę się uspołecznić. Akurat słyszałem też, że przybyło dwóch nowych osadników do naszej małej osadniczej społeczności. Postanowiłem że ich odnajdę i z nimi porozmawiam. Nowe przyjazne kontakty zawsze wskazane, a szczególnie na tej wyspie. Następny punkt planu jaki był, to odwiedzić bibliotekę gdyż potrzebowałem nową książkę. Głównie dla siebie ale jeszcze z jednego powodu, którym był Renard. Renard lubił czytać książki a ja potrzebowałem pomocnika w najbliższym czasie. Wiedziałem że mogę chłopaka przekupić czymś, w zamian za pomoc mi. Nie lubiłem tego sposobu jednakże to jest wyspa i trzeba się tu czasem mierzyć z tym czego nie lubimy. Po spacerowaniu po osadzie w końcu spotkałem jedną z nowych twarzy. Dziewczyna już na wstępie zrobiła na mnie.. Duże... wrażenie. Postawna, wysoka, dobrze zbudowana. Jednocześnie wyglądająca na spokojną, o ile nikt jej nie wkurzy, i miłą raczej osobę. Podszedłem do niej zagadując.
-Witaj.. a więc to Ty jesteś nową osadniczką na wyspie zgadza się? - uśmiechnąłem się delikatnie podając jej rękę. Co prawda savoir vivre powiada że to kobieta powinna pierwsza mężczyźnie podać dłoń. Mimo wszystko na tej wyspie raczej savoir vivre miało niskie prawo bytu. Dziewczyna chwile przyglądała się mojej osobie w milczeniu jakby rozważając kilka kwestii po czym się tylko krótko odezwała cichym mruknięciem.
-Yhym.

 Staś cofnął swoją rękę lekko zdziwiony a może i zniechęcony? Spojrzał na dziewczynę i jej figurę.
- Cóż.. to czym będziesz się u nas zajmowała? - zapytałem zaciekawiony. Dziewczyna rzuciła na mnie krótkim spojrzeniem. Jakby z pytaniem "Naprawdę się nie domyślasz?"
- Myślistwem. - Odpowiedziała szybko.
- Oh.. Myślałem że to Ty masz być tym nowym budowniczym... No cóż.. Dobrze wiedzieć w sumie. Zapasy mięsa zawsze się przydadzą. Najgorsze jest jednak to że zwierzęta albo jakoś sprytnie migrują albo po prostu ich zasoby się kurczą. Bardzo mało ostatnio jest z myślistwa mięsa.
- Albo wasz dotychczasowy myśliwy jest mało skuteczny. Dziewczyna miała cięty język. Mimo iż dopiero ją poznałem już miałem wiele sprzecznych myśli. Może to przez nowa sytuacje...
- Więc twierdzisz że nas wszystkich zaskoczysz? - skrzyżowałem ramiona na klatce piersiowej przyglądając się kobiecie. Dziewczyna w ślad za mężczyzną krzyżuje ramiona i nie tracąc kontaktu wzrokowego przytakuje głową. Zdziwiłem się poniekąd Twojemu zachowaniu ale kontynuowałem temat dalej.
- W takim razie może mogłabyś mi pomóc? Potrzebowałbym dobrej jakości trzy skóry.. Nie ważne z jakiego zwierza..
- Wygarbowane? - zapytała jakby nie chcąc tracić czasu.
- Jeśli byś mogła... Poproszę.
- Do czego są ci one potrzebne?
- Zamyśliłem się chwile. Wcale ich jakoś nie potrzebowałem. Przynajmniej nie jakoś pilnie na teraz. Więc co jej powiedzieć? Kłamstwo raczej wyczuje od razu.
-Na zapas... Moje ubrania często się zużywają więc w razie problemów z ubraniem będę miał skórę na nowe ciuchy. Znów przytakuje i zamyśle się na chwilę
-Trzy dni.
-Świetnie.. Mi jak najbardziej pasuje.. A co byś chciała w zamian? - zapytałem obserwując dziewczynę.
-Niczego, chyba, że masz jakiś dobry alkohol. Zamyśliłem się próbując sobie przypomnieć parę rzeczy.
-cóż.. miałbym jakieś starsze wino gdzieś.. Mogę Ci je oddać gdyż ja nie pije alkoholu.
-Dobra- odpowiada, odgarniając kosmyk włosów opadając na twarz. Spojrzałem na dziewczynę gdy odgarnęła kosmyk włosów za ucho. Wyglądała groźnie przez swoją posturę oraz mimikę czy małomówność. Mimo to zrobiła to z taką lekkością że szło się zakochać.
-z piękną gracją zaczesałaś te włosy wiesz?
-he?- łypnęła na niego nie spodziewając się takich słów.
-to jak odgarnęłaś te włosy.. Zrobiłaś to z gracją. W sensie.. że zgrabnie Ci to poszło.. to znaczy.. ugh... nie umiem mówić komplementów, wybacz... - zmieszałem się i odwróciłem wzrok. Dziewczyna uniosła delikatnie jedną brew przyglądając się.
-Cóż.. Mniejsza z tym.. Dziękuję za pomoc. Widzimy się za trzy dni... Dostarczysz mi czy szukać Cie u siebie?
-Dostarczę.
-Mieszkam na gospodarstwie przy polach uprawnych. Trafisz bez problemu.
-Do zobaczenia.

-Dziękuję jeszcze raz. Do zobaczenia. Następnie po rozmowie, udałem się do biblioteki według swojego planu. Zamierzałem znaleźć jakąś ciekawą książkę, głównie dla siebie ale i dla Renarda. Minus by taki że Renard pewnie nie raz przestudiował każdą książkę która tu jest. Po godzinie buszowania między regałami z książkami, nie znalazłem nic ciekawego, co mogłoby zainteresować mnie a tym bardziej młodego chłopaka. Westchnąłem cicho i zrezygnowany wyszedłem z biblioteki rozglądając się po osadzie. Życie płynęło tu dość leniwie ale i spokojnie. Ludzie chodzili sobie między budynkami załatwiając swoje sprawy i rozmawiając z innymi mieszkańcami.
Powoli przemierzałem alejkami próbując coś wymyślić odnośnie znalezienia nowej książki, albo chociaż takiej której chłopak jeszcze mógł nie przeczytać. Gdzie znaleźć, na odludnej od świata wyspie, książkę której nikt nie czytał? A no właśnie. Choć może byłoby jedno miejsce... Zastanowiłem się chwilę i ruszyłem w stronę plaży na której było najwięcej wraków po przeciwnej stronie wyspy. Po dwóch godzinach podróżowania przez gęsty las, puste, oschłe pola i doliny, doszedłem do plaży na której były wraki statków, łódek i trupy ryb, ptaków i innego gnijącego już paskudztwa. Przetrzepałem dwa pierwsze wraki mniejszych statków bez większych sukcesów. Jedyne co znalazłem to trochę kości, alkoholu, rzeczy osobistych, biżuterii i dzienników. Nie zbierałem nigdy nic ze względu
na szacunek do osób które tam zmarły. No, może prócz alkoholu. To się zawsze przydaje. Dopiero przy przegrzebaniu trzeciego wraku znalazłem dwie książki. Oglądałem je uważnie, przeglądając przelotem każdą stronę. Nie wyglądały na uszkodzone więc było dobrze. Nawet jeśli książki miały poniszczone pojedyncze strony, dało się je czytać, a te były aż w zadziwiająco dobrym stanie. Zgarnąłem rum który znalazłem oraz dwie książki i ruszyłem w stronę swojej farmy.

Yaria?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz