Czuła się dziwnie nie
będąc na swoim terytorium, obcych czterech ścianach. Pozostawiona sama
sobie przy zapalonej lampce, spoglądając w ciemność za szybą. Nie
zwracała szczególnej uwagi na przestrzeń wokół niej, poświęcając czas
dla samej siebie. Deszcz spokojnie uderzał o szyby okien, przybierając
znaczenie niczym akompaniament dla obecnej sytuacji. Opierając się
plecami o ściane, z jedą nogą zgięta w kolanie, na której leżała oparta
ręka z błyszczącym ostrzem odbijającym światło księżyca. Mając zamknięte
oczy stwarzała pozory pogrążonej w głębokim śnie, jednak było to
iluzja. Pilnowała, nasłuchiwała najmniejszego szmeru, aby atakować w
sytuacji zagrożenia życia. Noc okazała się idealną porą na przemyślenia,
analizowanie dotychczasowych wydarzeń. Przez nieoczekiwany obrót spraw
poczuła się jak dawniej, zapominając o istnieniu “Raven”. Pomimo
niegrzecznych odzywek i zachowania nagannego rozmawiając z drugim
człowiekiem, poczuła się jak Arleight Castelle. Dziewczyna ambitna,
dusza towarzystwa, która nigdy nie potrafiła odmówić drugiemu
człowiekowi.
Pierwszy raz od dłuższego czasu od przybycia na wyspę,
znalazła okazję na dłuższą współpracę i wymianę kilku zdań z
człowiekiem, który okazywał jawną chęć do znajomości. Poprawka.
Wyciągnął pomocną dłoń w jej stronę, jednak dlaczego czuła się z tym
źle? Pomimo wszelkich starań życie w samotności, odbiło na niej swoiste
piętno. Przeklęła swoje roztargnienie, kiedy o mało nie ześlizgnęła się z
parapetu. Po szybkiej poprawie w ułożeniu ciała, utkwiła wzrok w
widocznym zza chmur księżycu. Dlaczego mam wrażenie, że dzisiaj jeszcze
coś się wydarzy, przeszło jej przez myśl, kiedy ponownie oparła głowę o
szybę. Szybko zdołała zapomnieć o dziwnym uczuciu, aby skorzystać z
chwili odpoczynku.
~ * ~
Kroki stawiane cięższej i
głęboki oddech, nie należący pod żadnym względem do człowieka. W
pierwszym momencie pomyślała, że to wymysł jej podświadomości. Jednak
huk wyrwanych drzwi z zawiasu zadziałał niczym kubeł zimnej wody, kiedy
znienacka otworzyła oczy. Dziękowała wszystkim za swój wzrok
przystosowany do skrajnych ciemności, gdzie jedynym nikłym światłem
okazał się księżyc. Jednak co zauważyła w wejściu do jednej z sypialni,
zniszczyło jej przekonania na temat życia i śmierci. Właśnie to drugi
widziała przed swoimi oczami jak i wizję, kiedy zostaje rozerwana przez
potężne łapska, czy rozszarpana przez zębiska. Jak najwolniej umiała
wstała z dotychczasowego miejsca spoczynku, sięgając za swoje plecy w
celu dobycia swoich ostrzy. Była gotowa na każdą ewentualność do obrony,
tym samym pierwsze kroki zmienionego mężczyzny. Była świadoma jednego,
przemiana nie nastąpiła z winy pokrzywdzonego tym Stasia. Czyżby jakieś
negatywne emocje i przygody ostatnich dni, zadziałały w tak okazały
sposób? Słyszała o delikatnych nerwach i drażliwości tej rasy, jednak
nie zauważyła tam poczynań swojego zachowania.
P-panie
gospodarzu tego majestatycznego miejsca… Naprawdę nie sądziłam, że
postanowisz dotrzymać słowa w temacie Twojej przemiany. Okazałeś się
naprawdę… Wielkim okazem swojej modyfikacji. - powiedziała cicho, wolnym
krokiem przesuwając się w stronę wyjścia z salonu. Używając swojej
nadnaturalnej szybkości podbiegła do lodówki, aby wyciągnąć kilka
pakunków z świeżym mięsem. - O-oi zobacz. Mam Twoje ulubione przekąski,
nie jakąś chuda marchewkę.
Dawno nie czuła takiego przerażenia, a
jej głos zdradzał wiele emocji. Nie zamierzała kłamać, chciała stamtąd
uciec. Jednak poczułam pewnego rodzaju odpowiedzialność swoich barkach.
Musiała go jak najszybciej wyprowadzić z wnętrza domu, aby nie dokonać
solidnej dewastacji. Odwinięte kawałki mięsa niepewnie rzuciła na stół
obok niego. Warkot wydobywający się z jego gardła oznaczał jedno,
interesowały go świeże kąski. Tym samym kruczowłosa dziewczyna w jego
oczach mogła wyglądać jak kawał solidnego steku. Podanego krwiście na
talerz.
- S-stasiek...Ja wiem, że siedzisz pod przykrywką tego
czarnego futra i tylko próbujesz mnie nastraszyć. Mieliśmy jeszcze
nawiązać wiele współpracy, tym razem niczego nie zepsułam… Kurwa. -
nieoczekiwanie przerośnięte bydle zaczęło biec ku jej osobie. Wampirzyca
zdołała tylko zjechać po ścianie w dół, aby chronić szyję przed ostrymi
pazurami. jednak był to dopiero początek terroru, jaki miała poczuć na
własnej skórze. Pomieszczenia okazały się za małe, aby zrobić
pożyteczność ze swojej szybkości. Wylądowała w oka mgnieniu na ścianie,
nie doceniając swojego przeciwnika. - Aish… N-naprawdę masz siłę stu
chłopa.
Roztargniona przetarła twarz dłonią, aby w jakikolwiek
szybki sposób odzyskać ostrość widzenia. Kaszlnęła kilka razy, aby
odzyskać też miarowy oddech, gdyż uderzenie naprawdę zdołało zwalić ją z
nóg. Dlaczego nie możesz wyjść jak cywilizowany zwierz drzwiami na
polowanie, przeszło jej przez myśl, kiedy przekoziołkowała na bok
ratując swoją twarz. Nie chciała zrobić mu żadnej krzywdy, powstrzymując
się przed rozlewem krwi. Ich przemieszczanie się po zdewastowanym
salonie było na pozór komiczne, niczym dziecinna zabawa w kotka i
myszkę. Na pozór ciszę przerwał nagły krzyk, dźwięk tłuczonej szyby i
uderzenie ciała o pokryte błotem podłoże gospodarstwa. Wampirzyca cofała
się do tyłu na oślep, nie zabierając wzroku z nieświadomego oprawcy.
-
S-stasiek błagam… Wygraj batalie z instynktem zabójcy i obudź się, bo
wierzę w Twoje możliwości. - zdenerwowana przełknęła ślinę, a strumienie
deszczu przybrały na sile. Plecy napotkały swoistą barierę w postaci
murowanego murku, zaś od przodu dopadł ją wilkołak. Pisnęła cicho,
instynktownie zamykając oczy oraz dłońmi zasłaniając twarz. W tej chwili
miała gdzieś tępy ból kręgosłupa, duże odłamki szkła w swoim ciele oraz
problem z oddychaniem. Silne łapska podniosły ją na sporą wysokość, nie
umożliwiając nogą dotykanie ziemi. Niektóre z pazurów przebijały
boleśnie skórę. Czas jakby się zatrzymał dla młodej dziewczyny, kiedy
poczuła pysk zwierzęcia na swoim ciele. Nie rozumiała jego zachowania,
jednak mogła stwierdzić, że wąchał jej jeszcze żywe ciało. Niepewnie
uchyliła oczy, aby natrafić na tak znajome oczy. Trzęsącą się dłoń
położyła na jego szyi, aby pogłaskać jego czarne futro w tamtym miejscu.
- Stasiek...
Wszystko wydarzyło się w bardzo szybkim tempie, nim
zdążyła mrugnąć oczami. Nim zapadła ciemność usłyszała warknięcie
zamieniające się w wycie, nagłe wylądowanie na murku oraz uciekającą
bestie.
Pan Staś?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz