25 sierpnia 2019

Od Raven CD Pana Stasia

Czuła się dziwnie nie będąc na swoim terytorium, obcych czterech ścianach. Pozostawiona sama sobie przy zapalonej lampce, spoglądając w ciemność za szybą. Nie zwracała szczególnej uwagi na przestrzeń wokół niej, poświęcając czas dla samej siebie. Deszcz spokojnie uderzał o szyby okien, przybierając znaczenie niczym akompaniament dla obecnej sytuacji. Opierając się plecami o ściane, z jedą nogą zgięta w kolanie, na której leżała oparta ręka z błyszczącym ostrzem odbijającym światło księżyca. Mając zamknięte oczy stwarzała pozory pogrążonej w głębokim śnie, jednak było to iluzja. Pilnowała, nasłuchiwała najmniejszego szmeru, aby atakować w sytuacji zagrożenia życia. Noc okazała się idealną porą na przemyślenia, analizowanie dotychczasowych wydarzeń. Przez nieoczekiwany obrót spraw poczuła się jak dawniej, zapominając o istnieniu “Raven”. Pomimo niegrzecznych odzywek i zachowania nagannego rozmawiając z drugim człowiekiem, poczuła się jak Arleight Castelle. Dziewczyna ambitna, dusza towarzystwa, która nigdy nie potrafiła odmówić drugiemu człowiekowi.
Pierwszy raz od dłuższego czasu od przybycia na wyspę, znalazła okazję na dłuższą współpracę i wymianę kilku zdań z człowiekiem, który okazywał jawną chęć do znajomości. Poprawka. Wyciągnął pomocną dłoń w jej stronę, jednak dlaczego czuła się z tym źle? Pomimo wszelkich starań życie w samotności, odbiło na niej swoiste piętno. Przeklęła swoje roztargnienie, kiedy o mało nie ześlizgnęła się z parapetu. Po szybkiej poprawie w ułożeniu ciała, utkwiła wzrok w widocznym zza chmur księżycu. Dlaczego mam wrażenie, że dzisiaj jeszcze coś się wydarzy, przeszło jej przez myśl, kiedy ponownie oparła głowę o szybę. Szybko zdołała zapomnieć o dziwnym uczuciu, aby skorzystać z chwili odpoczynku.

~     *     ~

Kroki stawiane cięższej i głęboki oddech, nie należący pod żadnym względem do człowieka. W pierwszym momencie pomyślała, że to wymysł jej podświadomości. Jednak huk wyrwanych drzwi z zawiasu zadziałał niczym kubeł zimnej wody, kiedy znienacka otworzyła oczy. Dziękowała wszystkim za swój wzrok przystosowany do skrajnych ciemności, gdzie jedynym nikłym światłem okazał się księżyc. Jednak co zauważyła w wejściu do jednej z sypialni, zniszczyło jej przekonania na temat życia i śmierci. Właśnie to drugi  widziała przed swoimi oczami jak i wizję, kiedy zostaje rozerwana przez potężne łapska, czy rozszarpana przez zębiska. Jak najwolniej umiała wstała z dotychczasowego miejsca spoczynku, sięgając za swoje plecy w celu dobycia swoich ostrzy. Była gotowa na każdą ewentualność do obrony, tym samym pierwsze kroki zmienionego mężczyzny. Była świadoma jednego, przemiana nie nastąpiła z winy pokrzywdzonego tym Stasia. Czyżby jakieś negatywne emocje i przygody ostatnich dni, zadziałały w tak okazały sposób? Słyszała o delikatnych nerwach i drażliwości tej rasy, jednak nie zauważyła tam poczynań swojego zachowania.

P-panie gospodarzu tego majestatycznego miejsca… Naprawdę nie sądziłam, że postanowisz dotrzymać słowa w temacie Twojej przemiany. Okazałeś się naprawdę… Wielkim okazem swojej modyfikacji. - powiedziała cicho, wolnym krokiem przesuwając się w stronę wyjścia z salonu. Używając swojej nadnaturalnej szybkości podbiegła do lodówki, aby wyciągnąć kilka pakunków z świeżym mięsem. - O-oi zobacz. Mam Twoje ulubione przekąski, nie jakąś chuda marchewkę.

Dawno nie czuła takiego przerażenia, a jej głos zdradzał wiele emocji. Nie zamierzała kłamać, chciała stamtąd uciec. Jednak poczułam pewnego rodzaju odpowiedzialność swoich barkach. Musiała go jak najszybciej wyprowadzić z wnętrza domu, aby nie dokonać solidnej dewastacji. Odwinięte kawałki mięsa niepewnie rzuciła na stół obok niego. Warkot wydobywający się z jego gardła oznaczał jedno, interesowały go świeże kąski. Tym samym kruczowłosa dziewczyna w jego oczach mogła wyglądać jak kawał solidnego steku. Podanego krwiście na talerz.

- S-stasiek...Ja wiem, że siedzisz pod przykrywką tego czarnego futra i tylko próbujesz mnie nastraszyć. Mieliśmy jeszcze nawiązać wiele współpracy, tym razem niczego nie zepsułam… Kurwa. - nieoczekiwanie przerośnięte bydle zaczęło biec ku jej osobie. Wampirzyca zdołała tylko zjechać po ścianie w dół, aby chronić szyję przed ostrymi pazurami. jednak był to dopiero początek terroru, jaki miała poczuć na własnej skórze. Pomieszczenia okazały się za małe, aby zrobić pożyteczność ze swojej szybkości. Wylądowała w oka mgnieniu na ścianie, nie doceniając swojego przeciwnika. - Aish… N-naprawdę masz siłę stu chłopa.

Roztargniona przetarła twarz dłonią, aby w jakikolwiek szybki sposób odzyskać ostrość widzenia. Kaszlnęła kilka razy, aby odzyskać też miarowy oddech, gdyż uderzenie naprawdę zdołało zwalić ją z nóg. Dlaczego nie możesz wyjść jak cywilizowany zwierz drzwiami na polowanie, przeszło jej przez myśl, kiedy przekoziołkowała na bok ratując swoją twarz. Nie chciała zrobić mu żadnej krzywdy, powstrzymując się przed rozlewem krwi. Ich przemieszczanie się po zdewastowanym salonie było na pozór komiczne, niczym dziecinna zabawa w kotka i myszkę. Na pozór ciszę przerwał nagły krzyk, dźwięk tłuczonej szyby i uderzenie ciała o pokryte błotem podłoże gospodarstwa. Wampirzyca cofała się do tyłu na oślep, nie zabierając wzroku z nieświadomego oprawcy.

- S-stasiek błagam… Wygraj batalie z instynktem zabójcy i obudź się, bo wierzę w Twoje możliwości. - zdenerwowana przełknęła ślinę, a strumienie deszczu przybrały na sile. Plecy napotkały swoistą barierę w postaci murowanego murku, zaś od przodu dopadł ją wilkołak. Pisnęła cicho, instynktownie zamykając oczy oraz dłońmi zasłaniając twarz. W tej chwili miała gdzieś tępy ból kręgosłupa, duże odłamki szkła w swoim ciele oraz problem z oddychaniem. Silne łapska podniosły ją na sporą wysokość, nie umożliwiając nogą dotykanie ziemi. Niektóre z pazurów przebijały boleśnie skórę. Czas jakby się zatrzymał dla młodej dziewczyny, kiedy poczuła pysk zwierzęcia na swoim ciele. Nie rozumiała jego zachowania, jednak mogła stwierdzić, że wąchał jej jeszcze żywe ciało. Niepewnie uchyliła oczy, aby natrafić na tak znajome oczy. Trzęsącą się dłoń położyła na jego szyi, aby pogłaskać jego czarne futro w tamtym miejscu. - Stasiek...

Wszystko wydarzyło się w bardzo szybkim tempie, nim zdążyła mrugnąć oczami. Nim zapadła ciemność usłyszała warknięcie zamieniające się w wycie, nagłe wylądowanie na murku oraz uciekającą bestie.

Pan Staś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz