31 sierpnia 2019

Od Melody CD Pana Stasia

Tak, jak myślałam, za drzwiami zobaczyłam rolnika.
- Pan Staś! Ale trafiłeś z momentem... Akurat mam dla ciebie gotowe ubrania - powiedziałam, może trochę za szybko, patrząc na szatyna z uśmiechem.
- Tak? To w sumie dobrze, że nie przychodziłem wcześniej, bo miałem taki plan - odparł ze śmiechem. Nic dziwnego, sama bym się ucieszyła, gdybym poszła sprawdzić, jak idzie wykonywanie mojego zamówienia, a okazałoby się, że to na mnie czeka.
- Wejdź, to ci wszystko powiem i pokażę. - Otworzyłam szerzej drzwi, wpuszczając mężczyznę do środka. Pan Staś powoli przestąpił próg. Gestem dłoni wskazałam mu wolne krzesło, wykonane z drewna. Szatyn usiadł na nim, rozglądając się przy tym po pomieszczeniu. Zostawiłam go samego w salonie i przeszłam do pracowni. Wzięłam zamówione przez niego części ubioru z regału na rzeczy gotowe do odbioru, po czym wróciłam wraz z nimi do czekającego rolnika.
- Tak, jak chciałeś... Jedna zielona tunika, biała koszulka i jeden kołczan na patyki... Spójrz i sprawdź, czy będą pasowały - powiedziałam z uśmiechem.
Jako pierwszą szatyn wziął tunikę. Po obejrzeniu jej przeszedł do podkoszulka, na koniec zostawiając kołczan. Wyglądał na zadowolonego.
- Powiem ci szczerze dziewczyno, że tak fachowej roboty bym się nie spodziewał... Świetna robota...
- To nic takiego... - odparłam nieco zawstydzona.
- To bardzo dużo... Bardzo mi to pomoże w mojej pracy... Cóż... co do zapłaty, to tutaj proszę... - Mężczyzna wręczył mi umówioną sumę. - Tak, jak się umawialiśmy. Jeśli byś czegokolwiek potrzebowała, to mi powiedz, to też ci załatwię. Poza tym, na wiosnę będę spodziewał się małej ilości wełny... Jeśli ci się przyda, to wiesz, gdzie mnie szukać. Myślę, że miałbym też jeszcze jedno zamówienie, ale muszę to przemyśleć i dopiero się odezwę... Dziękuję jeszcze raz za wszystko...
- Naprawdę nie masz za co... Polecam się na przyszłość i dziękuję za propozycję, Stasiu... - Uśmiechnęłam się i odprowadziłam wzrokiem rolnika do drzwi.
- A swoją drogą. Mam trochę skóry zwierzęcej... Jakbyś jej potrzebowała, to wyślij kogoś lub sama mnie odwiedź... Chętnie ci ją podaruję... Miłego dnia, Mel... - powiedział Pan Staś i ruszył w drogę powrotną. Odprowadziłam go wzrokiem, aż zniknął za skałami, po czym wróciłam do swoich obowiązków. Od niedawna było ich więcej ze względu na to, że zostałam nową dyktatorką.
Kilka godzin przeglądałam dokumenty i wypełniałam je, a gdy poczułam zmęczenie od ciągłego siedzenia i wpatrywania się w zapiski, wstałam od stołu, po czym wyszłam z domu, by zaczerpnąć nieco świeżego powietrza. Udałam się na krótki spacer po skałach, obserwując w jego trakcie krajobrazy oraz wioskę, widzianą z góry.

***

Następnego dnia, po dokończeniu pracy, udałam się do rynku, by przekazać dokumenty dalej. Kiedy już się od nich uwolniłam, zaczęłam się przechadzać uliczkami, myśląc jednocześnie, co takiego mogłabym jeszcze zrobić. Przypomniałam sobie wtedy o Panu Stasiu i jego propozycji. Być może na jego farmie znajdę coś, co przyda mi się do projektów lub natchnie mnie do zrobienia nowych? Zaczepiłam więc jadącego do niego transfera i usiadłam wraz z nim na wozie.

Pan Staś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz