Obróciłem się leniwie na drugi bok i wtuliłem policzek w futro, w
które byłem zawinięty jak naleśnik. Promienie słońca wpadały do mojego
domu, oświetlając jego wnętrze. Moja jaskinia była w znacznie lepszym
stanie niż chatka, w której się znajdowałem. Musiałem jak najszybciej
przeprowadzić remont.
Westchnąłem
ciężko i niechętnie wstałem z legowiska. Włożyłem słomiany kapelusz,
zebrałem swoje rzeczy, a następnie wniosłem je do jaskini. Dopiero, gdy
były bezpieczne mogłem zabrać się za sprzątanie domu. Całe deski oraz
te, które mogły się jeszcze do czegoś przydać odkładałem pod jedyną całą
ścianę. Resztę zabrałem na zewnątrz. Ułożyłem je w kręgu z kamieni, by
następnie użyć ich w przygotowaniu posiłku. Następnie wróciłem do
sprzątania w chatce.
Kiedy
skończyłem, zbliżało się południe. Uznałem, że to najwyższy czas, by
udać się na polowanie. Wziąłem więc swoją torbę ze skóry i ukryłem w
niej kamienny nóż. Zabrałem ze sobą dodatkowo oszczep, po czym udałem
się nad strumień. Po kilku próbach udało mi się upolować cztery ryby.
Wyjąłem z torby duże liście, w które to zawinąłem swój obiad. Następnie
schowałem ryby do torby.
Już zamierzałem wracać do domu, gdy
nagle usłyszałem dobiegający z lasu dźwięk, przypominający przeraźliwie
miałczącego kota. Poczułem jak po moim ciele przebiega dreszcz. Jakieś
zwierzę musiało wpaść w sidła. Hałas pewnie zwabi do niego tego, kto
zastawił pułapkę. Chciałem pomóc stworzeniu, ale bałem się spotkania z
innym Samotnikiem. Mógłby mnie pokonać bez większego problemu. Odgłosy
przerażonego zwierzęcia nie pomagały mi w podjęciu decyzji.
Chwilę
biłem się z myślami, ale w końcu ruszyłem do źródła dźwięku.
Wiedziałem, że szybko tego pożałuję. Niepewnie stawiałem każdy krok.
Cały czas miałem dziwne wrażenie, że ktoś mnie obserwuje. Panicznie
rozglądałem się na boki, wypatrując innej człekokształtnej istoty. Bo
tym właśnie byłem. Wydawało mi się, że widzę cienie, przebiegające
między drzewami i ukrywające się za nimi. Ten obraz w połączeniu z
odgłosami wydawanymi przez zwierzę doprowadzał mnie do szału. Nawet nie
zauważyłem, że zaczynam iść coraz szybciej.
Stanąłem
się jak wryty przed rozszarpaną młodą sarną. Biedne stworzenie jeszcze
żyło. Sprawca tego czynu uciekł, gdy usłyszał, jak się zbliżam.
Uklęknąłem przy zwierzęciu ze łzami w oczach. Skoro ktoś chciał się
posilić, to dlaczego nie zabił stworzenia, a zamiast tego je torturował.
Czy ta sarna nie zasługiwała na godną śmierć? Poczułem jak ciepłe
krople spływają mi po policzkach, gdy gładziłem zwierzę po szyi. Mimo,
że sam byłem wstrząśnięty tym widokiem, starałem się uspokoić łanię. Gdy
tylko mi się to udało, ucałowałem czubek jej łba, leżącego na moich
kolanach. Następnie wyjąłem z torby nóż i zakończyłem mękę sarny. Jej
łeb opadł bezwładnie na moje nogi, a ja poczułem, jak coś ściska mnie za
serce coraz mocniej. Przytuliłem głowę zwierzęcia, mocząc przy tym jego
sierść łzami. Od razu zaczęły napływać do mnie różne myśli. Były to
głównie pytania "Co zrobić z ciałem sarny?". Nie chciałem jej zjeść, a
co dopiero oskórować. Nie zamierzałem też zostawić jej na pastwę wilków
lub Samotnika, który to torturował łanię. Co więc powinienem zrobić?
Pochować ją?
Z rozmyślań wyrwał mnie odgłos stawianych kroków.
Spojrzałem przez ramię na młodzieńca za mną. Jego mina mówiła, że
wyglądam tak samo, jak się czuję. Zaryczany, umazany krwią i z
rozszarpaną sarną w ramionach. Kiedy nieznajomy zaczął się niepewnie
zbliżać, od razu przytuliłem mocniej łanię, jakby nawet moje ciało bało
się ją stracić. Nie chciałem jej oddawać nikomu.
Uniosłem wzrok na twarz młodzieńca. Większa część obrazu była rozmazana przez wciąż płynące łzy.
Lucan?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz