Mój zamroczony snem umysł połączył fakty - on tu jest, siedzi, oddycha, funkcjonuje, zobaczył mnie w takim wydaniu i jeszcze nie uciekł, w dodatku w kuchni czeka na mnie śniadanie. To ostatnie sprawiło, że miałam ochotę go wyściskać, choćby na śmierć, ale moja twarz przyprawiona gorącymi rumieńcami dalej pozostała niewzruszona. Miał rację, na miejscu czekały na mnie moje ulubione, pyszne i dobrze zrobione ryby, których to ja nie jadałam, bo wstyd się przyznać, ale nie umiałam ich złowić. Wzięłam porcję przeznaczoną dla mnie, po czym wróciłam do salonu, tym razem przypominając już bardziej człowieka. Chłopak krzątał się po pokoju, raz wychodząc, raz wchodząc, ale zupełnie nie zwracałam na niego uwagi, zajadając się w najlepsze jedzeniem, którego mi tak ostatnimi czasy brakowało. W pewnym momencie powiedział coś, więc chcąc, niechcąc oderwałam się, patrząc na niego niezrozumiale, a ten stał opierając się barkiem o kominek i w spokoju pijąc kawę.
– Co? – spytałam głupio, wyrywając się z letargu, na co ten się uśmiechnął.
– Pytałem, jak się spało – dokończył.
– A, tak – powiedziałam automatycznie, po chwili zdając sobie sprawę, że oczekuje odpowiedzi na zadane pytanie, więc dodałam: – dobrze, ciepło, a tobie? – wróciłam do jedzenia, które nieubłaganie ubywało z talerza.
– Też. Chyba nawet wiem, czemu ciepło – popatrzyłam na niego niezrozumiale.
– Przywłaszczyłaś sobie coś mojego – nawiązał, aż w końcu załapałam.
– Jakoś ci to nie przeszkadzało, tak jak zresztą paradowanie przede mną bez koszulki. Pewnie to zaplanowałeś i w sumie, całkiem spoko, bo ja nie kontaktuję jak chce mi się spać – wzruszyłam luźno ramionami, nie czując się już w jego towarzystwie tak dziwnie i obco. Wstałam z fotela i ruszyłam do kuchni, aby zanieść naczynie. Po chwili wróciłam na zajmowane przeze mnie wcześniej miejsce.
– Co dzisiaj będziesz robił? Bo ja niedługo wychodzę, mam pogrzeb i idę do Rady – uniosłam jedną brew oczekując odpowiedzi.
Tenebris?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz