Dziewczyna otworzyła oczy zdezorientowana. Pewnie zastanawiała się,
jakim cudem została teleportowana do innego pokoju. Moja bluzka została
uwięziona w jej objęciach, przez co w tamtym momencie zostałem skazany
na chodzenie półnago. Weschnąłem z rezygnacją. Gospodyni natomiast
rozejrzała się po swojej sypialni, jakby widziała ją pierwszy raz.
Wkrótce dostrzegła mnie, stojącego obok łóżka.
- Nie wiem, czy
chciałeś mnie zgwałcić, czy nie, ale co jak co, lubię takie widoki. -
mruknęła. Uniosłem brew nieco zdziwiony tym komentarzem. Trochę prawdy
jednak w tym było, każdy inny samotnik pewnie by wykorzystał okazję i
dobrał się do śpiącej, ładnej osadniczki. Ja jednak jakoś nie miałem na
to ochoty.
- Cieszę się, że ci się podoba. - zadrwiłem -
Zamierzasz z nią spać? - zapytałem, ruchem głowy wskazując moją
skradzioną własność. Dziewczyna jednak na nowo zaczęła odpływać do
krainy jednorożców i innych kucyków Pony, zaciskając palce na mojej
bluzce. Uznałem, że najlepiej będzie, jeśli wrócę po nią rano i udałem
się do salonu. Zabrałem z niego swoją torbę, a następnie przeszedłem z
nią do kuchni. Szybko wypatroszyłem wszystkie ryby i oczyściłem je z
łusek, ości oraz skóry, by nie zepsuły się tak szybko. Następnie
natarłem je solą i umieściłem je w misce w chłodnym miejscu.
Po
dokładnym umyciu rąk oraz krótkiej kąpieli na nowo usiadłem w fotelu
przed kominkiem, opatulając się następnie szczelnie kocem. Chwilę
obserwowałem ogień, powoli trawiący drwa. Z czasem zaczynałem czuć się
senny, a moje powieki robiły się coraz cięższe. W pewnym momencie
wszystko stało się czarne.
Jak
zwykle wstałem chwilę przed wschodem słońca. Zbliżyłem się do okna i
wyjrzałem przez nie. Mgła unosiła się nad błotnistymi terenami, a nad
nią widniało czerwono-pomarańczowe niebo. Przetarłem oczy i poszedłem
sprawdzić, co u strażniczki. Dziewczyna jeszcze smacznie spała.
Korzystając z okazji ostrożnie podniosłem porzuconą przez nią część
mojego ubioru, a następnie włożyłem na siebie bluzkę.
Gdy już
byłem ubrany, zaparzyłem sobie kawy i przygotowałem na śniadanie
złowione przeze mnie ryby. To była ostatnia szansa, żeby je wykorzystać,
zanim się zepsują.
Gdy skończyłem, udałem się ze swoją porcją
oraz kubkiem kawy do salonu. W pewnym momencie usłyszałem jak gospodyni
wstaje i idzie do kuchni. Po chwili dziewczyna stanęła w progu salonu,
wpatrując się we mnie z niemałym zdziwieniem oraz kubkiem z parującym
napojem w dłoniach. Jej włosy były rozczochrane jeszcze bardziej niż w
nocy. Przypominała małego lwa, co idealnie współgrało z jej charakterem.
-
To ja może pójdę po drugą kawę. - wymamrotała po chwili gospodyni, a
następnie odwróciła się do mnie plecami i wróciła do kuchni z rumieńcami
na twarzy.
- Nie trzeba. Poczęstowałem się. Ale w kuchni masz swoją porcję śniadania. - odparłem.
Kiedy
dziewczyna wróciła do salonu z talerzem i kubkiem w dłoniach, zwolniłem
dla niej fotel, odstawiłem kubek na stolik, a później posprzątałem po
swoim posiłku. Następnie wróciłem do strażniczki, wziąłem do ręki kubek z
moją kawą i oparłem się barkiem o kominek.
- Jak się spało? - zapytałem, patrząc na dziewczynę.
Galia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz