19 sierpnia 2018

Od Julesa CD Harry

Cholerna dziewczyna, czy ona była taka niekompetentna, czy ja byłem taki chory? Owszem, nie pierwszy raz dostałem nożem i nie pierwszy raz mnie bolało, ale nie spodziewałem się po sobie takiej odpowiedzi na jakąś truciznę. W dodatku musiałem udać się do tego, który mnie zaatakował, abym mógł mu po dobroci - albo nie - odebrać to, co miał. Bo przyznaję bez bicia, że przydałaby mi się taka honorowa broń. Nie słyszałem bicia serca dziewczyny przez moją własną krew krążącą w uszach. Głowa mi pulsowała, a miejsce po ranie promieniowało w dalszym ciągu bólem, choć z każdą chwilą nieznacznie się zmniejszając. Niezła była z niej uzdrowicielka, skoro nie pozostała mi nawet blizna. Okaże się jeszcze, czy taka dobra z niej obywatelka jak medyczka - wystarczy mi czekać, aż zgłosi mnie Radzie i znajdę się poszukiwanym z numerem jeden. Jak myślę, gdyby to zrobiła, doszliby moim śladem do Galii, łącząc fakty o naszym pokrewieństwu i o ile moja siostra zdążyła tu zagrzać miejsce, bez wątpienia by ją wykopali poza granice lasu skazując na pewną śmierć z ręki samotników. Jest jeszcze opcja, że wtrącili by ją do lochu blokującego jej aurę - uczynili by ją śmiertelniczką, a tego by nie przeżyła. Powoli dochodziłem do siebie, krew nie szumiała mi już w uszach, czułem równomierne uderzenia mojego serca, które zdawało się zachowywać tak, jakby minutę temu wcale nie chciało wyskoczyć mi z piersi. Otworzyłem oczy, przeciągając się nieznacznie na trochę niewygodnym posłaniu, ale było na pewno lepsze niż to, co miałem w lesie.

– Jak tam, lekareczko? – siadłem, spuszczając nogi odziane w czarne dresy ze ściągaczami i ciężkie buty. Nie odpowiedziała mi jednak, ale czułem jej bijące serce w pobliżu, miała tętno zupełnie tak, jakby spała. Obejrzałem się za siebie zdezorientowany, a kiedy ujrzałem ją leżącą niedaleko mnie, wstałem. Stanąłem nad nią, przechylając głowę w jedną stronę, jak to miałem już w zwyczaju.

– Wiedziałem, że nie masz ochoty ze mną rozmawiać, ale żeby aż tak? – zadrwiłem, podnosząc jej bezwiedne ciało. Ewentualnie, gdybym był tak zdziczały jak każdy inny samotnik zgwałciłbym ją tutaj, a potem zabił, ale Galia ewidentnie nauczyła mnie ludzkich odruchów w tej dziczy. Położyłem ją tu, gdzie dotychczas leżałem ja sam. – nieźle nam się role odwróciły. Pozwolisz, że się rozejrzę – powiedziałem, krążąc po pokoju, a po chwili dodałem, machając ręką: – jasne, wiem że nie masz nic przeciwko.

Zaglądałem do pojedynczych słoików, które tu stały, do wiader i koszy, aż w końcu z nudów opadłem na krzesło niedaleko stolika. Zupełnie nie wiedziałem co robić i prawdę mówiąc, zacząłem się już martwić. I nudzić, trochę bardziej niż martwić. Podszedłem bliżej leżącej nieruchomo dziewczyny pochylając się nad nią. Nie wiem kim była, ale była nawet ładna, podobała mi się. Była blada jak trup, do czasu - zaczęła odzyskiwać kolory na twarzy, więc chyba było lepiej, prawda? Może potrzebowała po prostu odpoczynku?
Oblałbym ją wodą, gdybym wiedział gdzie mają kran. Zamyślony, nie zauważyłem, kiedy zaczęła otwierać oczy. W sumie, to lepiej, nie lubiłem gadać sam do siebie, a do nieprzytomnej medyczki także mi się nie uśmiechało. Teraz przynajmniej będzie do kogo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz